piątek, 28 grudnia 2012

Dziurawe defensywy europejskich gigantów

Dwa giganci europejskiego futbolu, FC Barcelona i Manchester United w obecnym sezonie zdecydowanie dominują w swoich ligach, odpowiednio w hiszpańskiej i angielskiej. Oba kluby w połowie sezonu wypracowały sobie pokaźną zaliczkę punktową nad kolejnymi rywalami. W przypadku Barcy jest to aż 9 pkt przewagi nad madryckim Atletico, natomiast Czerwone Diabły mają 7 pkt więcej niż lokalny rywal – Manchester City. Zatem wydaje się, że w obu zespołach wszystko funkcjonuje sprawnie, niczym w szwajcarskim zegarku. Jednak rzeczywistość wygląda inaczej, a największym mankamentem Barcelony i Manchesteru jest często niefrasobliwa gra pod własną bramką, która ma konsekwencje w postaci seryjnie traconych bramek. Z czego to może wynikać?

Zacznijmy od FC Barcelony. Podopieczni Tito Vilanovy w rozgrywkach ligowych nie ponieśli jeszcze ani jednej porażki, jednak ich gra defensywa nie idzie w parze z jakością, jaką prezentują Katalończycy w ofensywie. Bieżące rozgrywki są najgorsze dla Blaugrany pod względem straconych bramek od sezonu 2000/01!

Obrońcy Barcy grają niezwykle widowiskowo w ofensywie, ale  w defensywie dopuścili już do straty 19 bramek w Primera Divison
W poprzednich latach linia obrony Barcelony stanowiła żelazny monolit, który funkcjonował bez żadnych zarzutów i grał bardzo pewnie, rzadko kiedy dopuszczając do straty więcej niż jednej bramki w meczu. Jakby tego było mało to w wielu przypadkach cała defensywa grała na czysto z tyłu.

Jakże zgoła odmiennie wygląda gra Barcelony w obronie w bieżących rozgrywkach. Duma Katalonii w 17. kolejkach rozgrywek Primera Division straciła aż 19 bramek i wynik ten plasuje Katalończyków poza pierwszą trójką, wspólnie z zajmującą przedostatnie miejsce w tabeli Osasuną Pampeluna! Nie jest to bynajmniej powodem do chwały, więc postanowiłem się przyjrzeć temu problemowi nieco głębiej. Z czego może wynikać tak słaba postawa Katalończyków w linii defensywnej?

Powodów jest zapewne kilka. Po pierwsze wpływ na to ma plaga kontuzji, która od początku sezonu 2012/13 prześladuje Barcelonę. Kontuzję eliminowały z gry m.in. takich zawodników jak: Adriano, Dani Alves, Carles Puyol czy też Gerard Pique. Rzadko kiedy zdarzało się, aby obecny lider Primera Division wystawiał taką samą linię defensywną w kolejnym meczu. Duże rotacje w składzie odbijają się na formie obrońców Barcelony. Ponadto wystawianie różnych linii obronnych ma wpływ na słabsze zgranie tej formacji, a także brak płynności i pewności siebie wśród zawodników.

Kolejnym powodem świadczącym o dużej liczbie traconych goli jest całkowicie niezrozumiała dekoncentracja całej defensywy, która w momencie wysokiego prowadzenia z niewytłumaczalnych powodów nagle rozluźnia szyki obronne, które rywal w błyskawiczny i bezlitosny sposób potrafi skruszyć. Przykładem doskonałym są tutaj mecze z Deportivo ( "hokejowa" wygrana 5:4) czy też Mallorcą (zwycięstwo 4:2). W obu spotkaniach prowadząc 3:0 w zbyt szybki i łatwy sposób defensorzy katalońscy dopuszczali do straty bramek.

Innym czynnikiem jest taktyka Barcelony, która pod wodzą Tito Vilanovy już nie jest taka agresywna w obronie, jak miało to za czasów Pepa Guardioli. Pressing na własnej połowie nie jest nawet w połowie tak dobry i szybki, jak pod wodzą Guardioli. Ponadto obrońcy Barcelony tracą wiele bramek po stałych fragmentach gry, a brak krycia i asekuracji jest aż nadto widoczny.

Ostatnim powodem jest według mnie bardziej ofensywne ustawienie zespołu. Obrońcy Barcy często starają się grać niezwykle ofensywnie do przodu, wchodząc w pole karne rywali. Jednak zapominają przy tym o zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki. Zapędzenie się pod pole karne przeciwnika powoduje przykre konsekwencje w linii obronnej, gdzie powstaje duża luka i wolna przestrzeń, której nie ma kto zapełnić i najczęściej groźna sytuacja rywala pod bramką Katalończyków kończy się stratą gola.

Drugim zespołem, który ma podobny problem i należy do jednych z najlepszych na Starym Kontynencie jest Manchester United. Największym mankamentem Czerwonych Diabłów jest także gra linii obronnej, która w bieżących rozgrywkach, na półmetku sezonu dopuściła już do straty 28 bramek! Jest to niechlubny wynik, bowiem gorszą grę w defensywie prezentuje zaledwie siedem drużyn w całej Premier League!

Johnny Evans cieszy się razem z kolegami po strzelonym golu
Powody są podobne jak w przypadku Barcelony. Należy tutaj wymienić przede wszystkim kontuzje czołowych defensorów, ciągłe rotacje na bramce i wybór pomiędzy Andersem Lindegaardem, a Davidem De Geą, a także częste włączanie się obrońców do akcji ofensywnych. W obecnym sezonie ligowym obrońcy Czerwonych Diabłów już 10 razy pokonywali bramkarzy rywali! W spotkaniach z udziałem podopiecznych Aleksa Fergusona pada cztery bramki na mecz, więc na brak emocji kibice nie mają prawa ani trochę narzekać. Ponadto w zaledwie trzech meczach bieżących rozgrywek Premier League, Manchester zachował czyste konto bramkowe!

Podsumowując, zarówno Barcelona, jak i Manchester United postawiły na ofensywę, często zapominając o bronieniu dostępu do własnej bramki. Ma to odzwierciedlenie w traceniu dużej liczby bramek przez bramkarzy obu teamów. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, ponieważ dzięki temu można mieć niemal 100 proc. pewność, że widowiska z udziałem hiszpańskiego czy też angielskiego zespołu będą zawsze niezwykle emocjonujące, a poziom dramaturgii będzie trzymać  widzów niemal do ostatnich sekund prawie każdego spotkania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz