Czy gracze Barcelony będą mieli powody do zadowolenia po końcowym gwizdku? |
Na nieskazitelnym obrazie Barcelony pojawiły się rysy, które
po dzisiejszym meczu, w przypadku porażki mogą zamienić się w pęknięcia.
Odpadnięcie "Blaugrany" na tak wczesnym etapie, bo już 1/8 finału byłoby ciosem
nie tylko dla samych zawodników i całego sztabu szkoleniowego, ale
wygenerowałoby niezwykle duże straty finansowe, które w ogóle nie były brane
pod uwagę jeszcze kilka tygodni temu.
Barcelona po niespodziewanej i bezdyskusyjnej porażce w
pierwszym starciu z ekipą "Rossonerich" 0:2, przystąpi do dzisiejszego meczu z
misją odrobienia dwubramkowej straty. Wszystkie przesłanki wskazują, że Barca
ma zaledwie kilka proc. szans na awans ćwierćfinału. Dlaczego?
Po pierwsze, porażka Barcelony różnicą dwóch bramek w
stolicy Lombardii w pierwszym meczu 1/8 finału LM. Żadnemu z zespołów w
historii rozgrywek nigdy nie udało się odrobić straty, kiedy w pierwszym meczu
przegrał w stosunku 0:2. Barca w przeszłości zdołała odrabiać większe różnice
bramkowe, jednak gdy wynik kończył się 0:2 dla rywali ta sztuka nigdy się im
nie udała.
Po drugie, ostatnia słaba forma Katalończyków w dwumeczach z
wielkimi rywalami. W zeszłym roku lepsza była Chelsea na etapie 1/2 finału LM.
Następnie Real Madryt i to trzykrotnie. "Królewscy" najpierw byli górą na
starcie sezonu, kiedy zdobyli Superpuchar Hiszpanii, a ostatnio zadali klubowi
z Katalonii dwa bolesne ciosy, eliminując go na Camp Nou z Pucharu Króla i
zwyciężając w ligowym klasyku na Santiago Bernabeu i to grając w rezerwowym składzie
przeciwko najmocniejszej jedenastce Jordiego Roury.
Po trzecie, defensywa Barcelony, która nie stanowi już
monolitu, jak było to za czasów Pepa Guardioli. Defensorzy lidera Primera
Division popełniają niemal w każdym meczu kosztowne błędy, które są w
bezlitosny sposób wykorzystywane przez rywali. Gerard Pique nie może odnaleźć
swojej wspaniałej formy sprzed dwóch sezonów, kiedy to był praktycznie nie do
przejścia dla rywali, natomiast Carles Puyol swoją zadziornością, ofiarnością i
wielkim sercem do gry nie jest w stanie zniwelować swoich braków
szybkościowych. Zresztą nie ma się co dziwić, bowiem ten hiszpański obrońca ma
już swoje lata, w kwietniu skończy 35 lat i w tym wieku ciężko jest oszukać organizm.
Najlepszym odzwierciedleniem fatalnej passy w obronie są
statystyki, które dają dużo do myślenia i działają na wyobraźnie. Barcelona
dopiero w meczu z Deportivo zakończyła niechlubną serię spotkań ze straconymi
bramkami. Wcześniej zespół hiszpański miał 13 meczów z rzędu, w którym tracił
przynajmniej jednego gola!
Po czwarte, brak pierwszego trenera. Nieobecność na ławce
Barcelony Tito Vilanovy działa na zespół destrukcyjnie i demotywująco.
Szkoleniowec Katalończyków już od blisko trzech miesięcy nie może przebywać na
co dzień z zawodnikami i dawać im bezpośrednio wskazówek podczas gry. Hiszpan wyjechał
do Noego Jorku, gdzie poddawany jest zabiegom chemioterapii i radioterapii
mającym na celu zmniejszyć do minimum ryzyko nagłego nawrotu choroby
nowotworowej – raka ślinianki przyusznej. Bez obecności Vilanovy wyniki
katalońskiego giganta i sama jakość gry uległy znacznemu pogorszeniu. Warto
wspomnieć o tym, że gdy na ławce zastępuje trenera, jego asystent Jordi Roura
to Barcelona poniosła już trzy porażki w odstępie półtora tygodnia! Natomiast
gdy na ławce zespołu zasiadał Vilanova, to Katalończycy stracili punkty
zaledwie dwa razy, remisując z Realem Madryt 2:2 i przegrywając z Realm
Sociedad 2:3, jeszcze w pierwszej części sezonu. Ponieśli także jedną, nie mającą
żadnego znaczenia porażkę w grupowej fazie LM z Celtikiem Glasgow 1:2.
Lider Primera Division po meczu w Mediolanie kroczy po
cienkiej krawędzi nad samą przepaścią, z której wydostanie się graniczy niemal
z cudem. Na Camp Nou dzisiejszego wieczora zawodników Barcy czeka piekielnie
trudne zadanie, ponieważ, tylko wygrana Dumy Katalonii w rozmiarach minimum 3:0
da im awans do najlepszej „ósemki” LM.
Dobrą wiadomością dla "Dumy Katalonii" jest obecność w
kadrze powołanej na spotkanie z Milanem, jednego z liderów środka pola Xaviego,
który wraca po trzech tygodniach przerwy. Z kolei w zespole Ancelottiego
zabraknie Giampaolo Pazziniego, który w ostatnim meczu ligowym z FC Genoa doznał urazu kości strzałkowej, a
także Mario Balotellego, który nie może grać z powodów proceduralnych.
Początek fascynująco zapowiadającego się meczu Barcelony z
Milanem o 20.45. Transmisja na antenie Premium HD.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz