Miroslav Radović był liderem Legii w Bielsku-Białej |
Legia do meczu z "Góralami" przystąpiła z czterema zmianami
w porównaniu z meczem z Bełchatowem. Małym zaskoczeniem mogła być obecność w
wyjściowym zestawieniu Bartosza Bereszyńskiego na prawej stronie obrony. Na
boisku zabrakło miejsca dla Michała Żewłakowa, który całe spotkanie przesiedział
na rezerwie. W jego miejsce do środku obrony został przesunięty Artur
Jędrzejczyk, który razem z Inaki Astizem tworzył parę stoperów.
Obecność byłego pomocnika Lecha Poznań na prawej flance w
defensywie okazała się bardzo dobrym posunięciem. Już w przedsezonowych
sparingach 20-letni gracz był testowany na tej właśnie pozycji. Po rajdach
niezwykle ofensywnie usposobionego Bereszyńskiego na prawej stronie,
Podbeskidziu groziło największe niebezpieczeństwo. Brakowało jednak
wykończenia, ponieważ dobrych podań młodego pomocnika nie potrafił wykorzystać ani
Marek Saganowski, ani Danijel Ljuboja.
Legia od początku meczu przejęła inicjatywę, starając się
narzucić gospodarzom własny styl gry. Największą bolączką Warszawiaków był
jednak skuteczność, która w pierwszej połowie wołała o pomstę do nieba.
Podopieczni Jana Urbana seryjnie marnowali okazje podbramkowe albo na wysokości
zadania stawał bramkarz "Górali" Richard Zajac. Jedyną groźną akcję
Podbeskidzia w pierwszej połowie mogliśmy obejrzeć w 42. minucie, kiedy to
strzał Paweli w ładny stylu obronił Dusan Kuciak.
Legia długo biła głową w mur, jednak w końcu szczęście
uśmiechnęło się do zespołu ze stolicy. W 53. minucie Miroslav Radović,
najlepszy w szeregach Warszawiaków kapitalnie wypatrzył w polu karnym Jakuba
Koseckiego, który uprzedził wychodzącego bramkarza i oddał strzał głową w
poprzeczkę. Najprzytomniej w polu karnym zachował się Saganowski, który głową
dobił strzał pomocnika Legii i piłką wylądowała w siatce. Marek Sokołowski w
rozpaczliwy sposób próbował ją jeszcze wybić, ale uczynił to już zza linii
bramkowej.
Po uzyskaniu prowadzenia podopieczni Urbana cofnęli się do
głębokiej defensywy, broniąc jednobramkowej przewagi. W 73. minucie miejscowych
kibiców w stan euforii wprowadził Robert Demjan, który doprowadził do
wyrównania po centrze Malinowskiego. Słowak udowodnił, że ma patent na
bramkarza Legii, ponieważ w rundzie jesiennej także strzelił mu bramkę.
Na odpowiedź Legii nie trzeba było długo czekać. Zaledwie 3
minuty później Wawrzyniak znalazł się w polu karnym rywali, umiejętnie się
zastawił i oddał niezwykle precyzyjne uderzenie. Piłka odbiła się od słupka i
wpadła do bramki obok kompletnie zaskoczonego Zajaca.
W 90. minucie podopieczni Dariusza Kubickiego mieli szansę
na wyrównanie, ale soczysty strzał Marko Cetkovića, lecący w samo okienko
fantastyczną paradą wybronił Kuciak, ratując Legii tym samym cenne trzy punkty.
Legia wygrała po raz pierwszy na wiosnę i zachowała pozycję
lidera. Swoją grą jednak nie zachwyciła. W kolejnym meczu zmierzy się u siebie
z Górnikiem Zabrze, który z pewnością będzie bardziej wymagającym rywalem niż "Górale" z Bielska-Białej.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Legia Warszawa 1:2 (0:0)
Bramki:
Demjan 73' - Saganowski 53', Wawrzyniak 76'
Składy:
Podbeskidzie: Zajac - Sokołowski, Pietrasiak, Konieczny,
Telichowski (Deja 63’ )-
Chmiel (Janeczko 77’ ),
Łatka, Sloboda (Cetković 82’ ),
Malinowski - Pawela, Demjan.
Legia: Kuciak - Bereszyński, Jędrzejczyk, Astiz,
Wawrzyniak - Vrdoljak, Łukasik (Furman 89’ ) - Radović, Ljuboja, Kosecki (Brzyski 84’ ) – Saganowski (Dwaliszwili 71’ )
Żółte kartki:
Łatka, Sloboda, Telichowski, Pawela, Zajac (Podbeskidzie) -
Vrdoljak, Wawrzyniak (Legia)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz