piątek, 24 maja 2013

Legia o krok od mistrzostwa Polski i dwa przed walką o Ligę Mistrzów

Gol Ivicy Vrdoljaka (na zdj.) przesądził o wygranej Legii
z Lechem Poznań w 27. kolejce T-Mobile Ekstraklasy
Legia Warszawa po wygraniu arcyważnego meczu z Lechem Poznań jest już o włos od wywalczenia po długich siedmiu latach przerwy mistrzostwa Polski. Czy w letnim okienku transferowym Wojskowi pójdą za ciosem i zostaną wzmocnieni w kontekście ewentualnej walki o Ligę Mistrzów, która jest nieosiągalna dla polskiego zespołu już od 17 lat?

W ostatnich latach niemal regułą jest sytuacja, kiedy mistrz Polski przed grą w najważniejszych klubowych rozgrywkach w Europie, zamiast być wzmacnianym, jest regularnie osłabiany, co prowadzi w konsekwencji do przykrych wpadek i przedwczesnym pożegnaniem się z Ligą Mistrzów w 2. bądź 3. rundzie eliminacyjnej, o 4. już nawet nie wspominając.

W nadchodzącym sezonie ma być inaczej. Jak zapowiada prezes Legii Bogusław Leśnodorski, warszawska ekipa przed startem rozgrywek 2013/14 ma zostać solidnie wzmocniona. Jakby tego było mało to większość z czołowych zawodników ma pozostać w klubie. Wyjątek będzie stanowił Danijel Ljuboja, który ma już 35 lat na karku i nie będzie dłużej grał w Legii po upływającym z ostatnim dniem czerwca kontrakcie.

Kluczowym meczem dla Legii będzie piątkowe starcie z Widzewem w Łodzi. W przypadku zwycięstwa stołecznemu zespołowi będzie brakować zaledwie jednego punktu do upragnionego mistrzostwa Polski. Zatem kwestia sprowadzenia na Łazienkowską nowego zaciągu stanie się coraz bardziej realna. Prezes Leśnodorski zakomunikował, że celem Legii jest pozyskanie trzech zawodników z zagranicy, a także jednego gracza z rodzimej ligi przed walką o Ligę Mistrzów.

Lista potencjalnych wzmocnień Legii jest długa i perspektywiczna. Na celowniku Warszawian znajduje się m.in. jeden z graczy brazylijskiego Fluminense. Prawdopodobnie chodzi o jednego z obrońców, 20-letniego Wellingtona Carvalho albo 21-letniego Eliveltona. Zespół z Ameryki Południowej współpracuje ściśle z Legią na wielu płaszczyznach, dzięki czemu nie będzie żadnych przeszkód, aby przeprowadzić taką transakcję. Są to młodzi i niezwykle utalentowani zawodnicy, którzy w kontekście walki o fazę grupową Ligi Mistrzów okazaliby się cennym wzmocnieniem składu.

Stadion Pepsi Arena jest wizytówką klubu, a wypełniony
kibicami także dużym wsparciem dla zawodników Jana Urbana
W gronie potencjalnych nabytków wymienia się także takie nazwiska jak: obrońcy poznańskiego Lecha, niezwykle utalentowani, środkowy Marcin Kamiński oraz prawy Tomasz Kędziora, a także pomocnik Karol Linetty i bramkarz Aleksander Wandzel.

Ponadto na celowniku podopiecznych Jana Urbana jest dwójka piłkarzy GKS-u Bełchatów: Seweryn Michalski i Emilijus Zubas, którzy w rundzie wiosennej są liderami swojego zespołu i to głównie dzięki nim drużyna z województwa łódzkiego cały czas zachowuje szansę na utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie.

Legii brakuje w tej chwili zaledwie czterech punktów do mistrzostwa Polski. Jednak ambicje szefostwa klubu z Łazienkowskiej sięgają znacznie wyżej. Priorytetem Wojskowych jest gra w fazie grupowej Ligi Europejskiej, a jeśli się uda to nawet w elitarnej Lidze Mistrzów.

Jednak, aby tak się stało to po drodze najpierw trzeba wyeliminować kilku rywali we wcześniejszych rundach kwalifikacyjnych. Po reformie Michela Platiniego droga ta wydaje się być znacznie łatwiejsza niż jeszcze siedem lat temu, kiedy to Legia po raz ostatni podjęła nieskuteczną próbę awansu do Champions League.

Podstawowym warunkiem, aby szturmem wejść do Europy jest wzmocnienie składu, przynajmniej częściowo o wspomniany wyżej zaciąg piłkarzy. Jednak według tygodnika „Piłka Nożna” prawdziwą bombą może okazać się kupno Legii przez szejków znad Zatoki Perskiej, którzy na początku tego roku interesowali się warszawskim zespołem, pytając między innymi o pojemność stadionu i warunki jakie panują na Łazienkowskiej. Suma za jaką Arabowie z Dubaju mieliby wykupić akcje Legii oscyluje wokół 50 mln euro.

Ziarno zostało zasiane, jednak ile jest w tym prawdy, a ile plotek trudno w tej chwili powiedzieć. Z pewnością osobami, które są najlepiej poinformowane w tej sprawie są prezes Legii Bogusław Leśnodorski i współwłaściciele klubu.

Tak czy inaczej, awans Legii do fazy grupowej Ligi Mistrzów po 18 latach przerwy byłby szansą nie tylko na ogromny zastrzyk gotówki (niewyobrażalny jak na polskie warunki) i prawdopodobne stanie się hegemonem na długie lata w lidze polskiej. Udane występy na arenie międzynarodowej mogłyby zwiększyć także popularność i zainteresowanie ze strony potencjalnych inwestorów, ale także siłę polskiej piłki klubowej w rankingu UEFA, co procentowałoby z korzyścią w kolejnych latach lepszym rozstawieniem w następnych edycjach europejskich pucharów. Gra jest więc warta świeczki. Czy Legia będzie zatem wstanie przełamać wieloletnią klątwę i wywalczyć promocję do fazy grupowej Ligi Mistrzów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz