Roberto Martinez (na zdj.) znakomicie rozpoczął swoją przygodę z Evertonem |
1. Solidny trener. Po odejściu Davida Moyesa do Manchesteru United
stery prowadzenia zespołu powierzono hiszpańskiemu szkoleniowcowi Roberto
Martinezowi, który miał bardzo mało czasu na poukładanie zespołu. Były trener
„Atletów” z Wigan zmienił diametralnie styl „The Toffees” w stosunku do swojego
poprzednika. Moyes preferował najbardziej grę długimi, diagonalnymi podaniami
od obrońców do pomocników. Natomiast Martinez zupełnie to zmienił. Hiszpan postanowił
oprzeć budowę taktyki Evertonu na wzorcach barcelońskich, czyli tiki-tace. Największy
nacisk kładzie się w niej na utrzymywaniu piłki w posiadaniu przez jak
najdłuższy okres gry, wymienianiu dużej liczby krótkich podań, połączonej przy
tym z agresywnym pressingiem, ciągłym atakowaniu rywala już na jego własnej
połowie, a także szybkim, czasem wręcz szalonym tempem gry.
Po miejscu w tabeli Premier League doskonale widać, że nowe
ofensywne ustawienie zespołu z szybkimi skrzydłowymi w osobach reprezentanta RPA
Stevena Pienaara i Belgii Kevina Mirallasa, a także silnym jak tur w ataku
Romelu Lukaku sprawdza się doskonale i może cieszyć sympatyków zasiadających na
Goodison Park. Należy dodać, że największym sukcesem Martineza w karierze
trenerskiej na Wyspach jest wywalczenie w maju tego roku Pucharu Anglii po
sensacyjnej wygranej 1:0 jego byłego klubu Wigan z Manchesterem City.
2. Świetny bramkarz Tim Howard. Amerykanin ma w zespole „The
Toffees” niepodważalną pozycję od sezonu 2006/2007. Wcześniej niezwykle
doświadczony golkiper bronił barw Manchesteru United, w którym w ciągu trzech
sezonów rozegrał raptem 45 spotkań ligowych i jego pozycja z dnia na dzień
stawała się coraz słabsza. Wobec tego 34-latek postanowił poszukać sobie
zespołu, w którym mógłby wywalczyć stałe miejsce w podstawowym składzie. Wpadł
w oko Evertonowi, który najpierw wypożyczył z MU reprezentanta USA na cały
sezon 2006/07, a następnie wykupił w styczniu 2007 roku. Howard w klubie z
Liverpoolu w ciągu 7 lat gry opuścił zaledwie 6 ligowych spotkań! Amerykanin
dzięki znakomitemu refleksowi i często niesamowitym paradom wyrobił sobie markę
jednego z najbardziej solidnych bramkarzy całej Premier League, a jego pozycja
między słupkami klubu z Goodison Park jest nie do podważenia.
3. Znakomite wyniki Evertonu.
Gracze z Liverpoolu na
półmetku rozgrywek Premier League ponieśli
Obiekt Evertonu Goodison Park |
Wielką siłą Evertonu w trwającym sezonie jest zdobywanie
punktów z teoretycznie mocniejszymi zespołami. Na rozkładzie „The Toffees”
widnieją już takie firmy jak Chelsea Londyn oraz Manchester United (dwie wygrane
po 1:0). Jakby tego było mało, Everton wywiózł także niezwykle cenny remis z
Emirates Stadium (1:1 z Arsenalem), a także podzielił się punktami na własnym
stadionie po porywającym spotkaniu derbowym z Liverpoolem 3:3. We wszystkich
wspomnianych wyżej meczach zawodnicy Roberto Martineza byli stroną dominującą i
tak dobre wyniki nie mogły być kwestią przypadku.
4. Doskonale zorganizowana linia defensywna. Prym w niej wiedzie lewy obrońca Leighton Baines, obecnie kontuzjowany, ale znakomicie
wykonujący stałe fragmenty gry, autor dwóch bramek w obecnych rozgrywkach
ligowych. Martinez doskonale wyważył proporcję między linią obrony, a
pozostałymi formacjami. Defensywa „The Toffees” jest szczelna niczym mur ze
stali, bowiem dopuściła do straty zaledwie 17 bramek ligowych, najmniej ze
wszystkich zespołów całej ligi! Na środku obrony znakomicie radzą sobie w układance
Martineza Francuz Sylvain Distin oraz Anglik Phil Jagielka.
Natomiast na
prawej stronie defensywy sezon życia gra Seamus Coleman. Irlandczyk w 18
spotkaniach zdobył już 4 bramki, a także zaliczył klika ważnych asyst. Talent
25-letniego rozkwitł dopiero teraz, bowiem w kadrze klubu z Goodison Park jest
już od 2009 roku, kiedy to został wykupiony za grosze z… irlandzkiego Sligo
Rovers. Natomiast na prawej stronie obrony kontuzjowanego Bainesa stara się
zastępować z niezłym skutkiem Kostarykańczyk Bryan Oviedo, zdobywca dwóch goli
w obecnej kampanii.
5. Rutyna + młodość = mieszanka wybuchowa.
Wydawało się, że odejście przed sezonem największej gwiazdy
zespołu Marouane’a Fellainiego znacząco zredukuje siłę i ograniczy pole manewru
w grze ofensywnej Evertonu. To właśnie na barkach Belga w dużej mierze
spoczywała odpowiedzialność rozgrywania akcji i strzelania goli. Jednak Martinez
postanowił dokonać majstersztyku transferowego i na miejsce reprezentanta
Belgii przed rozpoczęciem sezonu 2012/13 sprowadził na Goodison Park Garetha
Barry’ego, Jamesa McCarthy’ego, Romelu Lukaku oraz młodą gwiazdkę rezerw
Barcelony – Gerarda Deulofeu.
Cała czwórka zawodników okazała się dokładnie tymi, których szukał hiszpański szkoleniowiec. Wszyscy idealnie wpisują się w strategię zespołu. Barry i McCarthy doskonale wkomponowali się w
środek pomocy „The Toffees”.Duet ten doskonale reguluje tempo gry zespołu i
rozgrywa z zegarmistrzowską precyzją każdą akcję. Do ich głównych obowiązków
należy rozdzielanie piłek i błyskawiczne dostarczanie ich do Romelu Lukaku, który dzięki swoim znakomitym
warunkom fizycznym i dużej szybkości, a także sile jest postrachem każdej
defensywy Premier League. 20-letni Belg w 14 meczach zdobył już 8 bramek.
Ostatnim z tego grona jest najlepszy zawodnik ubiegłego sezonu drugiej ligi
hiszpańskiej, wyciągnięty z rezerw Barcelony Deulofeu. Martinez dotychczas korzystał z usług hiszpańskiego skrzydłowego bardzo mało, bo zaledwie przez 335 minut (2 mecze w
podstawowym składzie i aż 10 jako zmiennik z ławki). Deulofeu pomimo tego
zdołał pokazać próbkę swoich możliwości, strzelając 2 bramki, jedną ze Stoke
City oraz drugą, przepięknej urody z Arsenalem Londyn na wagę remisu 1:1. Niestety
14 grudnia w meczu z Fulham młodziutki Hiszpan doznał urazu ścięgna uda, który
wyklucza go z gry co najmniej do końca stycznia 2014 roku.
Co ciekawe tylko McCarthy jest zawodnikiem, który przeszedł
z Wigan do „The Toffees” na zasadzie transferu definitywnego. Pozostali trzej
są zawodnikami wypożyczonymi, Lukaku z Chelsea, Barry z Manchesteru City, a
Deulofeu ze wspomnianej wyżej
„Blaugrany”.
Ross Barkley (na zdj.) to wschodząca gwiazdka nie tylko Evertonu, ale także reprezentacji Anglii |
Jednak prawdziwym, największym objawieniem pierwszej części
sezonu jest zaledwie 20-letni Ross Barkley, ofensywny pomocnik, który na
Wyspach jest porównywany do Paula Gascoigne’a, byłego reprezentanta Anglii, a
także do Michaela Ballacka, eks-reprezentanta Niemiec. Młoda gwiazdka zdołała
już nawet zadebiutować w barwach pierwszej reprezentacji Anglii w meczu el. MŚ
z Mołdawią. Barkley zagrał w aż 17 meczach bieżącego sezonu Premier League i
zdołał strzelić trzy gole dla Evertonu. Na szczególne słowa uznania zasłużyła
jego przepiękna bramka z rzutu wolnego w meczu ze Swansea City, która okazała się
trafieniem na wagę wygranej 2:1 na obiekcie „Łabędzi”. Pod wielkim wrażeniem
jego umiejętności jest trener Martinez, który powiedział, że nigdy nie spotkał
piłkarza z tak silną mentalnością zwycięzcy, który jednocześnie tak twardo stąpałby po ziemi. Według Hiszpana, Barkley jest bardzo młodym człowiekiem, który
cały czas się rozwija. 40-letni trener Evertonu odniósł się także do sytuacji
nawiązującej do gola Barkleya przeciwko Swansea. - Myślę, że Ross jest rodzajem
zawodnika karmionego przez uczucia i on sam czuje się pewny, aby wykonywać
rzuty wolne. Jego prawdziwym, naturalnym talentem jest to, że posiada prawą i lewą
nogę, a także niesamowity balans ciałem. Nie wiedzieliśmy, że potrafi wykonywać
rzuty wolne - cytuje słowa Martineza portal theguardian.com.
Martinez w ciągu niespełna pół roku zdołał zbudować z
Evertonu zespół groźny nie tylko dla teamów o zbliżonych umiejętnościach
piłkarskich, ale także całej czołówki Premier League. Hiszpański szkoleniowiec
zdołał w tak krótkim czasie, najpierw wdrożyć, następnie przyswoić, a na końcu
zaszczepić w zawodnikach nowy styl gry, który jest bardzo widowiskowy i może
zadowolić niejednego wybrednego kibica piłkarskiego. Misja oddania klubu z
Liverpoolu w ręce Martineza wydaje się być na półmetku sezonu pomysłem
niezwykle trafionym. Czy 40-letni Hiszpan w drugiej części sezonu zaskoczy
jeszcze czymś nowym, wykorzystując do maksimum możliwości potencjał piłkarski, który
tkwi w obecnym składzie personalnym ekipy z Goodison Park?