piątek, 17 października 2014

EURO 2016. Wyjaśniamy fenomen reprezentacji Islandii - pogromcy faworytów

Reprezentacja Islandii, fot. Justin Green, Creative Commons

Kraina lodowa, ogniem ziejąca i postrach w Europie siejąca


EURO 2016. Islandia to kraj położony w Europie północnej, zamieszkiwany przez zaledwie około 300 tysięcy ludzi. Wyspa o wielkości 102 tys. km kwadratowych przez około pół roku jest pokryta śniegiem i lodem, a najwyższa średnia roczna temperatura wynosi 10 stopni Celsjusza. Wydawać by się mogło, że są to warunki, w których nie da się grać dobrze w piłkę. A jednak Islandczycy obalają ten argument. Ostatnimi swoimi występami w el. Euro 2016 zadziwiają wszystkich, ogrywając rywali, zarówno tych średnich, jak i mocarzy europejskiego futbolu. Prezentują przy tym radosną, piękną i zaawansowaną technicznie piłkę.

Reprezentacja kraju słynącego z gejzerów i wielu czynnych wulkanów po trzech meczach kwalifikacyjnych do Euro 2016 ma na koncie komplet 9 „oczek”! W pokonanym polu pozostawili kolejno reprezentacje Turcji, Łotwy i Holandii. Jakby tego było mało, to Islandczycy w żadnym spotkaniu nie stracili choćby jednego gola, a zdobyli aż osiem.

Jeszcze kilka lat temu islandzka piłka była w opłakanym stanie. Niemal każdemu rywalowi mierzącemu się z tym nordyckim krajem można było śmiało dopisać trzy punkty, czy to w ramach el. MŚ, czy też Europy. Islandia była na samym dnie i na okrągło doznawała bolesnych upokorzeń. Doskonały przykład mogą stanowić eliminacje Euro 2008, kiedy to w 12 spotkaniach uzbierali raptem 8 oczek, a dodatkowo doznali kompromitującej porażki z Lichtensteinem aż 0:3! Kolejnymi nieudanymi kwalifikacjami były te do MŚ 2010 – 5 punktów na koncie. Poprzednie eliminacje do Euro 2012 i znowu wielka klapa – tylko 4 punkty, wszystkie z Cyprem.

Impulsem do zmian w futbolu islandzkim było zatrudnienie trenera Larsa Lagerbaeckaktóry objął stanowisko selekcjonera w 2011 roku. 65-latek, wcześniej doskonale znany z dobrej pracy z reprezentacją Szwecji, wprowadził do zespołu swoje metody szkoleniowe, a także dyscyplinę, które błyskawicznie zaakceptowali wszyscy kadrowicze. Było to niczym katharsis. Niebagatelny wpływ na zespół miało też podejście trenera do każdego z zawodników, którzy zaczęli darzyć go dużym szacunkiem z wzajemnością.

Wszystko to sprawiło, że Islandia mały kroczkami zaczęła budować swoją pozycję w hierarchii europejskiej. Lagerbaeck w wywiadach podkreślał, że w przyszłości reprezentacja „Strákarnir Okkar”, co w tłumaczeniu na język polski znaczy „Nasi chłopcy”, będzie jedną z najlepszych na kontynencie europejskim. Jak widać nie rzucał słów na wiatr, bowiem ostatnie wyniki nordyckiego kraju i doskonała praca trenera z zespołem są gołym okiem widoczne na każdym polu. Ostatnie el. MŚ 2014 potwierdziły powyższą tendencję, bowiem Islandia była o włos od awansu do turnieju finałowego. Dopiero w barażach, po zaciętej walce, uległa w dwumeczu Chorwacji. W Reykjaviku padł bezbramkowy remis, a w rewanżu, zespół z Bałkanów wygrał 2:0. W samych superlatywach i z dumą o nordyckim zespole pisze Baldur Gudmundsson, islandzki dziennikarz z Reykjaviku:

„Lagerbaeck to wszystko starannie obserwuje i wie, że w ciągu kilku lat Islandia będzie miała wielu wartościowych graczy na wszystkich pozycjach”.

Cały artykuł można przeczytać na nowym portalu sportowym Fala Sportu.

wtorek, 14 października 2014

Oto 4 czynniki, które zdecydowały o tym, że Polska wygrała z Niemcami

Reprezentacja Polski udanie rozpoczęła el. Euro 2016, fot. Piotr Drabik, CC 2.0
Już dzisiaj Polacy zagrają ze Szkotami w kolejnym meczu el. Euro 2016. Wróćmy jednak na moment do historycznego sobotniego sukcesu, jakim była pierwsza w dziejach wygrana biało-czerwonych w konfrontacji z zespołem Niemiec, aktualnym mistrzem świata. Jakie czynniki zadecydowały o zwycięstwie teamu Adama Nawałki nad prowadzącym Die Mannschaft Joachimem Loewem? Przedstawiamy cztery powody.

1. Reprezentacja Polski zagrała po raz pierwszy od niepamiętnych czasów jako zwarty i solidarny zespół, który stanowił na boisku kolektyw z prawdziwego zdarzenia. Każdy z zawodników był zdyscyplinowany taktycznie i wiedział, jaką rolę miał przypisaną na boisku. Ponadto z wielkim poświęceniem i z pełnym zaangażowaniem uczestniczył w grze. Obrońcy wykazywali się konsekwencją od pierwszego gwizdka sędziego oraz, co najważniejsze, zachowali pełną koncentrację aż do samego końca meczu, nie dopuszczając do straty ani jednego gola. Twarde i skuteczne pojedynki z mistrzami świata często kończyły się blokami czy też ofiarnymi wślizgami polskich defensorów, którzy umiejętnie wybijali z rytmu niemieckich zawodników. Natomiast pomocnicy inteligentnie przerywali akcje rywali, przechwytując dużo piłek, a także stanowili łącznik z linią ataku, która okazała się być zabójczo skuteczna – bramka Milika na 1:0 i asysta Lewandowskiego przy bramce Mili na 2:0. Najmocniejszą stroną formacji ofensywnej była skuteczność, którą Polska do tej pory raczej nie imponowała. Biało-czerwoni oddali zaledwie 3 celne strzały na bramkę rywali i zdobyli dwa gole! Wykazali się więc także niebywałą precyzją pod bramką Manuela Neura.

Cały artykuł do przeczytania na nowym portalu Fala Sportu.

sobota, 11 października 2014

Zmartwychwstanie Valencii? Przedstawiamy 5 argumentów, które tłumaczą sukces klubu u progu sezonu La Liga

Piłkarze Valencii świetnie zaczęli nowy sezon Primera Division, fot.
Victor Gutierrez, CC 2.0
Ciągnące się od kilku miesięcy perypetie związane ze zmianą właściciela klubu, nieustanne roszady na stanowisku trenera (to już 7. zmiana, licząc tymczasowych szkoleniowców w ciągu 2 lat!), ogromne długi klubu wynoszące około 230 mln euro, a także brak satysfakcjonujących wyników sportowych – 8. pozycja na mecie poprzednich rozgrywek nie wróżyły Nietoperzom najlepiej przed startem nowego sezonu. Pomimo narastających problemów na różnych płaszczyznach Valencia jest jednak rewelacją początku rozgrywek La Liga i po 7. kolejkach zajmuje całkiem niespodziewanie, ale i zasłużenie pozycję wicelidera. Już tłumaczymy jak do tego doszło.

Po pierwsze, osoba nowego trenera Nuno Espirito Santo, który od razu po przyjściu na Estadio Mestalla „odcisnął swój stempel” na grze zespołu. To postać niemal anonimowa w środowisku piłkarskim. Portugalczyk przejął rozbity zespół przed początkiem nowych rozgrywek i miał za zadanie odbudować upadłe morale większości graczy, którzy chcieli jak najszybciej zapomnieć o bardzo słabym poprzednim sezonie.


Kim jest nowy szkoleniowiec Valencii?

40-latek to były bramkarz, który szkolił swego czasu golkiperów w Maladze i Panathinaikosie Ateny, pracując u boku Jesualdo Ferreiry. Jedynym klubem, który dotychczas prowadził samodzielnie było portugalskie Rio Ave. Co ciekawe z Portugalczykami w poprzednim sezonie zanotował całkiem niemały sukces, bowiem dotarł aż do dwóch finałów krajowych rozgrywek: Pucharu Portugalii oraz Ligi. Praca z zespołem Nietoperzy to jednak dużo większy rozmiar kapelusza i nie lada wyzwanie. Początek sezonu może wskazywać, że powierzenie budowy zespołu w ręce Nuno było dobrą i przemyślaną decyzją. Szkoleniowiec z Portugalii zanotował znakomity start. W pierwszych 7 meczach La Liga prowadzona przez niego Valencia nie zaznała ani razu goryczy porażki, wygrywając aż 5 razy i notując 2 wyjazdowe remisy, z zawsze groźnymi i wymagającymi rywalami – Realem Sociedad oraz Sevillą. Obecnie Nietoperze zajmują w tabela La Liga rewelacyjne 2. miejsce, tuż za plecami Barcelony.

Dobre wyniki zespołu u progu sezonu bardzo rozbudziły apetyty kierownictwa, a także kibiców, którzy z utęsknieniem czekają na powrót świetlnych lat zespołu z Estadio Mestalla (2 finały Ligi Mistrzów w sezonie 1999/2000 i 2000/01, oraz 2 mistrzostwa Hiszpanii 2001/02 i 2003/04, i zdobycie Pucharu UEFA oraz Superpucharu Europy w 2004 r.), a na pewno przynajmniej na dobrą grę za czasów Unia Emery`ego, który opuścił zespół Nietoperzy w 2012 roku. Podczas jego 4-letniej kadencji Valencia w latach 2009-12 zajmowała aż trzykrotnie miejsce na najniższym stopniu podium w Primera Division. Natomiast ostatnim trofeum w gablocie klubu jest Puchar Króla, wygrany dość dawno temu, bo w sezonie 2007/08.

Cały tekst można przeczytać na nowym portalu sportowym Fala Sportu.