wtorek, 8 grudnia 2015

Valencia pogrążona w chaosie. Gary Neville na ratunek

Valencia zakończyła ubiegły sezon ligowy na dobrym czwartym miejscu w rozgrywkach Primera División. Nie tylko pobiła swój rekord punktowy w La Liga (77 oczek), ale imponowała także skutecznością pod bramką rywali (aż 70 bramek). Wszyscy niemal rozpływali się w zachwytach nad grą ekipy z Estadio Mestalla. Dobre wyniki były dziełem Nuno Espírito Santo, trenera na dorobku, w zasadzie poza Portugalią anonimowego w środowisku piłkarskim i bez większych sukcesów. 41-latek miewał swoje wzloty i upadki w zespole ze stolicy Lewantu, ale po porażce Los Che w kompromitującym stylu z Sevillą 0:1 w ubiegłą niedzielę (Nietoperze nie oddały na bramkę rywali ani jednego strzału!) podał się do dymisji na konferencji prasowej.

University of Salford Press Office, CC 2.0
Ta wiadomość bardzo ucieszyła kibiców Valencii, niezadowolonych z pracy Nuno w trwających rozgrywkach, a także wielu piłkarzy, którzy byli ze szkoleniowcem coraz bardziej skonfliktowani. Niespodziewanie jego następcą został Anglik Gary Neville, w przeszłości znakomity i niezwykle utytułowany obrońca Manchester United, a ostatnio ceniony ekspert angielskiej telewizji Sky Sports. Czy słynny były defensor Czerwonych Diabłów wyprowadzi klub na prostą i ugasi pożar, będący w ostatnich tygodniach zjawiskiem dość powszechnym w Valencii?


Miłe złego początki

Poprzednie rozgrywki Nietoperze mogli uznać ze wszech miar za udane. Nuno Espírito Santo objął stanowisko trenera Valencii 3. lipca 2014 roku. Sklecony na prędce skład od razu zaskoczył i zaczął regularnie punktować, w efekcie czego na koniec sezonu Nietoperze cieszyły się z wywalczenia czwartego miejsca, gwarantującego grę w decydującej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Początek nowego sezonu i awans do fazy grupowej najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych w Europie (wygrana w dwumeczu z AS Monaco – przyp. red.) można  było  uznać za satysfakcjonujący. Jednak były to miłe złego początki. Kolejne miesiące – zarówno na arenie europejskiej, jak i w rozgrywkach ligowych – były zjazdem po równi pochyłej.

Wydawało się, że efektowna wyjazdowa wygrana 5:1 z Celtą Vigo, odniesiona równo miesiąc temu, podniesie morale zespołu i będzie przełomowa, ale skutek przyniosła wręcz odwrotny. Stanowiła początek zmian w ekipie z Mestalla.

Nuno Espírito Santo – winowajca czy kozioł ofiarny?


Nuno Espírito Santo, po ponad pół roku od zakończenia sezonu 2014/15, wygląda na człowieka, który całkowicie stracił kontrolę nad szatnią i przestał nad nią w jakikolwiek sposób panować. Ostatnie tygodnie wyglądały tak, jakby piłkarze grali przeciwko trenerowi, nie chcąc z nim dłużej pracować. Ponadto duże wątpliwości budziły decyzje personalne Portugalczyka (związane pośrednio z nietrafionymi ruchami transferowymi, dokonanymi latem), jego eksperymenty taktyczne (np. posłanie na spotkanie z Atletico Madryt czy też Sevillą na plac gry czterech nominalnych środkowych pomocników) czy też tajemnicze odsunięcie od składu Alvaro Negredo oraz świetnego i niezwykle utalentowanego bramkarza Jaume Domenecha.

Nuno z każdym kolejnym meczem kopał pod sobą coraz większy dołek i powoli tracił grunt pod nogami. Wiele do życzenia pozostawiała także jego współpraca z włodarzami Los Che, którzy wraz z upływem czasu zaczęli stanowić coraz skromniejszą liczbę. Najpierw Portugalczyk stracił swojego szkockiego asystenta Iana Cathro, a następnie za nim, gęsiego, podążyła cała grupa, na czele z prezydentem klubu Amadeo Salvo, dyrektorem sportowym Francisco Rufete oraz głównym skautem Roberto Ayalą. Jednak najbardziej palącą kwestią były wciąż wyniki, które w tym sezonie pozostawiały wiele do życzenia. Valencia od sierpnia poległa aż ośmiokrotnie, licząc rozgrywki krajowe i Ligę Mistrzów, gdzie zajmuje dopiero 3. miejsce w grupie (punkt za belgijskim Gentem – przyp. red.) i nie jest pewna awansu do 1/8 finału Champions League.

Nuno Espírito Santo, mający całkiem pokaźny potencjał w ataku, każdą swoją decyzją pogrążał się coraz bardziej. Nie tylko nie panował nad tym, co działo się w szatni, ale także nie potrafił dotrzeć do piłkarzy, zmieniając ich niczym rękawiczki albo odsuwając od składu. Zabrakło mu pomysłu, a także metody na odbudowanie dobrych relacji z graczami. Skonfliktowany niemal z każdym, a także mający ogromny wpływ na dobór taktyki i kwestii transferowych, poczuł się zbyt pewnie. Wobec tego nie miał innego wyjścia, jak zrezygnować ze stanowiska Valencii.

Prywatny folwark Lima i Mendesa

Za to z tylnego siedzenia za wszystkie sznurki w ekipie Los Che zaczął pociągać najbardziej wpływowy agent piłkarski na świecie, Jorge Mendes. To właśnie Portugalczyk sprowadził na Mestalla całą rzeszę piłkarzy, przy transferach których pobierał ogromne prowizje. Mendes pośredniczył w transakcjach, które opiewały łącznie na niezłą sumkę w wysokości 116 mln €. Wystarczy wspomnieć o takich piłkarzach, jak Andre Gomes, Ruben Vezo, Rodrigo Moreno, Danilo, Enzo Perez czy też João Cancelo. To tylko kilka przykładów z brzegu, które mogą świadczyć o tym, że słynny agent piłkarski kierował się najpierw chęcią zarobienia dużych pieniędzy, a dopiero potem rozwojem i wspólnym dobrem klubu, tzn. postawieniem na piłkarzy niewywodzących się z jego stajni, ale będących prawdziwą wartością dodaną.

Swego czasu również głośno było o konflikcie na linii Rufete – Mendes, kiedy ówczesny dyrektor sportowy miał dogadany transfer wartościowego pomocnika, grającego wówczas w Olympique Marsylia, Giannellego Imbuli, jednak Portugalczyk storpedował ten pomysł i zamiast piłkarza z Francji próbował sprowadzić Rodrigo Caio z Brazylii, który ostatecznie nie doszedł do skutku z powodu oblanych testów przez piłkarza z kraju Kawy.

W atmosferze chaosu i już bez Nuno Espírito, nowym trenerem Valencii 2. grudnia 2015 roku został mianowany Gary Neville, asystent selekcjonera reprezentacji Anglii, Roya Hodgsona, nie mający jednak żadnego doświadczenia w samodzielnym prowadzeniu zespołu.

Anglika czeka nie lada wyzwanie, aby uporządkować grę ekipy Nietoperzy, a także wpłynąć motywująco na piłkarzy. Zacznijmy od tego, skąd w ogóle pomysł, aby to właśnie były obrońca MU został trenerem Valencii?

To decyzja przeforsowana przez właściciela Valencii, Petera Lima. Multimiliarder z Singapuru ma swoje udziały w Salford City, angielskim klubie występującym w 7. lidze angielskiej. Nie byłoby jednak w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że drużyna ta należy także w połowie do wychowanków Manchesteru United, słynnych członków „The Class of ’92”, czyli Ryana Giggsa, Paula Scholesa oraz braci… Neville’ów, czyli nowego duetu szkoleniowego klubu ze stolicy Lewantu.

Przyjście niezwykle utytułowanego w przeszłości byłego piłkarza Czerwonych Diabłów (aż 8 mistrzowskich tytułów w Premier League oraz 2 Puchary Mistrzów – przyp. red.) na Estadio Mestalla oznacza, że będzie to pierwszy trener z Wysp Brytyjskich w hiszpańskim klubie od 1934 r., kiedy to Jack Greenwell sprawował tę funkcję. Neville podpisał umowę do końca sezonu, z możliwością prolongaty.

Zła atmosfera udzielała się w szatni Valencii już od dobrych kilku miesięcy. Można napisać, że klub z Walencji stał się niejako prywatnym folwarkiem najpierw trójcy Nuno – Peter Lim – Jorge Mendes, a obecnie jest udziałem tylko dwóch ostatnich.

Zatrudnienie Neville’a może oznaczać jedno – zostanie zachowany status quo. Wypuszczony na głęboką wodę 40-latek wcieli się w rolę Nuno Espirito Santo, ale z dwoma zasadniczymi różnicami. Po pierwsze, bez jakiegokolwiek doświadczenia na stanowisku pierwszego trenera, a po drugie – nie znając języka hiszpańskiego, co może stanowić poważną barierę w komunikacji z piłkarzami.

Jednak patrząc na wszystko pod innym kątem można pokusić się o stwierdzenie, że starszy z braci Neville’ów, będąc asystentem Hodgsona w reprezentacji Anglii, okrzepł i nabył odpowiednich umiejętności, a także przyswoił elementarną wiedzę potrzebną do pracy jako pierwszy trener. Możemy być pewni, że nowa funkcja, z którą będzie mu dane się zmierzyć, nie przerośnie go. W Valencii czeka Anglika niezwykle ciekawa i wymagająca poświęcenia praca. Jeśli Neville doda do tego pierwiastek odpowiedniej jakości i wprowadzi do gry ekipy z Lewantu trochę elementów świeżości oraz swoich innowacyjnych pomysłów taktycznych, to możemy być pewni, że nie stoi na straconej pozycji, jak David Moyes – inny angielski szkoleniowiec, zwolniony kilka tygodni temu z Realu Sociedad. Gary obejmie zespół w niezwykle trudnym okresie, ale z wielkim potencjałem kadrowym. Pracując ze zdolną młodzieżą i aż dziesięcioma piłkarzami reprezentowanymi przez Mendesa, może podnieść wartość zespołu i wydobyć z nich to, co najlepsze.

Zdaniem Charlesa Sale’a z Daily Mail, Neville odrzucił 5-letni kontrakt ze Sky Sports na stanowisku eksperta i komentatora, gwarantujący mu aż 15 mln £. Sam Anglik w rozmowie z dziennikarzem Sky Sports Grahamem Hunterem uchylił rąbka tajemnicy związanego z trenerką. Jego zaskakujące słowa, że nie przymierzał się wcale do pracy szkoleniowca, mówią wiele:

„Zamierzałem oglądać futbol i widziałem tylko mecze MU. Oglądanie meczów na żywo i podejście analityczne do nich to zupełnie coś innego. Chciałem tylko chodzić i obserwować każde spotkanie o różnym profilu”

Neville, od czasu zakończenia kariery piłkarza w 2011 roku, poświęcił się pracy dla największej brytyjskiej telewizji sportowej Sky Sports, gdzie jako ekspert często udzielał bardzo trafnych i rzeczowych komentarzy. Dał się też poznać jako człowiek, który szybko chłonie wiedzę i ma świeże spojrzenie na pewne aspekty futbolowego rzemiosła. Anglik od wielu lat podziwiał styl gry Barcelony, ale jego wizja gry znacznie się różnie od stylu tiki-taki, który jest znakiem przewodnim Katalończyków.

Neville udzielił swego czasu bardzo ciekawej odpowiedzi na pytanie: „Myśl którego trenera jest Ci najbliższa”? Na łamach angielskiego dziennika Telegraph cytowane są jego słowa:

„Mój model szkoleniowy jest bardzo zbliżony do filozofii Maurico Pochettino. Inspiruję się Argentyńczykiem i czerpię garściami z jego podejścia i metod szkoleniowych, które wdrażał w życie jeszcze podczas kadencji w Southampton”

Natomiast obecną grę Tottenhamu pod wodzą Pochettino opisuje jako bazującą na kluczowych, jego zdaniem, elementach piłkarskiego abecadła, czyli wysokim poziomie energii, grze z pasją, ale miłej dla oka, a także wysokim ustawieniu linii defensywnej na placu gry. Pochettino jest, według Neville’a, trenerem niezwykle wylewnym i te wszystkie rzeczy chciałby sam zaimplementować do stylu gry Valencii.

Neville został wybrany na nowego szkoleniowca Nietoperzy nieprzypadkowo i to nie tylko z powodu koneksji i dobrych stosunków towarzyskich, łączących go z głównym właścicielem Nietoperzy, Peterem Limem. Była ostoja defensywy MU jest – zdaniem nowego prezydenta klubu, pani Lay Hoon – osobą z charakterem, o właściwościach przywódczych, a także kimś, kto rozumie politykę Valencii.

W podobnym tonie o zaletach nowego trenera VCF wypowiada się Alex Ferguson, który miał przyjemność prowadzić Anglika jako zawodnika klubu z Old Trafford od 1992 do 2011 r. 

„Ma zdolności przywódcze, jest szczery i ciężko pracuje. To typ człowieka, który nie boi się podejmowania trudnych decyzji, co jest ważną umiejętnością, gdy jest się szefem. Myślę, że Gary spisze się dobrze w Valencii, życzę mu wszystkiego dobrego, podobnie jak jego bratu Philowi”

Co ciekawe, Neville – pomimo otrzymania angażu na stanowisku trenera Los Che – nie zamierza wcale rezygnować z funkcji asystenta trenera reprezentacji Anglii. Według Roya Hodgsona zespół narodowy Synów Albionu może tylko zyskać poprzez pracę Neville’a w Hiszpanii:

„Niezmiernie się cieszę, że Gary zdecydował się skorzystać z tej wspaniałej szansy. To właściwy moment dla niego. Kibicuję jego decyzji w stu procentach. Doświadczenie, które zdobędzie w hiszpańskiej lidze, zaprocentuje przy naszej wspólnej pracy w reprezentacji”

Gary Neville został 29. graczem prowadzonym przez Fergusona, który obejmuje profesjonalny klub oraz 14. w XXI wieku, który będzie zasiadał za sterami ekipy z Mestalla.

Pod wielkim wrażeniem zatrudnienia Neville’a w drużynie ze stolicy Lewantu jest Gary Lineker, w przeszłości świetny napastnik reprezentacji Anglii, a obecnie ceniony na Wyspach ekspert.
Neville przychodzi do Valencii w niezwykle gorącym okresie, pełnym chaosu, złej atmosfery i podziałów w szatni. W lidze, co prawda, Nietoperze plasują się obecnie na 8. miejscu, ale ich strata punktowa do czwartej lokaty wynosi tylko pięć punktów. Jednak zaledwie 5 wygranych meczów i aż 4 porażki w 14. kolejkach Primera Division nasuwają proste wnioski, że przed Anglikiem stoi duże wyzwanie.

Problemy Valencii do rozwiązania

Głównymi problemami, którym 40-latek będzie musiał stawić czoła, są m.in. ponowne zjednoczenie zespołu, który w ostatnich tygodniach stracił stabilizację i formę oraz przywrócenie zachwianego morale całego teamu. Zła atmosfera, brak lidera, a także frustracja piłkarzy, którzy otrzymali w ostatnich tygodniach kilka czerwonych kartek (aż 3) – to elementy wymagające natychmiastowej poprawy.

Ważną kwestią będzie także dobranie odpowiedniej strategii, w której były zbyt duże wahania za czasów Nuno oraz przede wszystkim odpowiednie zbilansowanie linii ataku, w której nie brakuje snajperów wysokiej klasy. Negredo, Alcacer czy też Rodrigo właściwie ustawieni, a także obdarzeni odpowiednią dozą zaufania, są w stanie szybko zaadaptować się do metod szkoleniowych Neville’a i odzyskać skuteczność.

Gary Neville w duecie z bratem ma wielką szansę zyskać w Valencii nie tylko estymę i popularność, ale także wyrobić sobie markę niezbędną do realizacji wymarzonego celu, jakim bez wątpienia jest stołek pierwszego trenera swojego ukochanego klubu, Manchesteru United. Praca w Hiszpanii będzie dla niego prawdziwym testem. Żywy symbol Czerwonych Diabłów już na początku swojej przygody z Nietoperzami zostanie poddany bardzo ciężkim próbom. Już w środę Valencia podejmie w Lidze Mistrzów Olympique Lyon, a stawką tego pojedynku będzie pozostanie w rozgrywkach Ligi Mistrzów na wiosnę, a w sobotę Nietoperze zmierzą się na wyjeździe z niezwykle wymagającym rywalem w La Liga, ekipą Eibar.

Artykuł można także przeczytać na portalu NaszFutbol.com.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz