W środowisku piłkarskim na
Wyspach jest wielu barwnych trenerów, ale jeden z nich zasługuje na
szczególną uwagę i wyróżnienie. Pracujący w Premier League Sam Alladyce
nigdy nie uchodził za wybitnego fachowca. Styl jego pracy od zawsze
pozostawiał wiele do życzenia, ale co najważniejsze przynosił konkretne
rezultaty. Bez względu na krążące na temat „Big Sama” opinie, płynące ze
strony kibiców, najświeższym przykładem jego skutecznych metod
szkoleniowych jest postawa Sunderlandu, który pod wodzą Allardyce’a
zdołał cudem uratować ligowy byt. Co takiego ma zatem w sobie 61-letni
trener, który swoimi gabarytami, ale przede wszystkimi wynikami, na
każdym kroku potwierdza, że jest wielki?
źródło: Egghead06, CC 4.0 |
Uratowanie przed spadkiem Sunderlandu oznacza, że Allardyce zadał kłam
wszystkim statystykom i po raz kolejny udowodnił, że kto jak kto, ale on
potrafi wyjść z opresji i zakończyć sezon pozytywnym wynikiem. Stadium
of Light jest kolejnym miejscem pracy szkoleniowca w sięgającej już 25
lat karierze trenerskiej, gdzie dokonał nie lada wyczynu. Sympatyczny
Anglik wciąż może się pochwalić tym, że z żadnym klubem, który
prowadził, nie spadł Premier League. W obecnym, zakończonym już sezonie
2015/16 Sunderland bardzo długo balansował na krawędzi, ale „Big Sam”
okazał się lekarstwem na kłopoty Czarnych Kotów i wybawił ich z opresji na ostatniej prostej.
Sam Allardyce explains his celebrations after #SAFC stayed up. "He took his shirt off, but I didn't go that far!" https://t.co/KErknFdd4G— Sky Sports News HQ (@SkySportsNewsHQ) 15 maja 2016
Trzeba wziąć pod uwagę to, że nieustanna presja i oczekiwania kibiców
nie ułatwiały mu tego zadania nawet przez chwilę. Allardyce udowodnił,
że nie przez przypadek przylgnęła do niego łatka faceta, który w każdym
obejmowanym klubie dokonywał poprawy gry zespołu, natomiast gdy
opuszczał swoje dotychczasowe stanowisko pracy, to jego byli podopieczni
niemal zawsze notowali regres. Jedynym wyjątkiem jest West Ham United,
który za sprawą Slavena Bilicia zajął doskonałe 7. miejsce na mecie
dopiero co zakończonego sezonu ligowego. Zresztą chorwacki trener Młotów
uważa, że Allardyce położył swoje podwaliny pod największy sukces WHU w
Premier League od sezonu 1998/99, kiedy ekipa z Boleyn Ground
uplasowała się na 5. miejscu w lidze.
„Kochałem ten sezon. Oczekiwaliśmy, że będzie dobrze. Sam zostawił mi niezłą ekipę i doskonale zorganizowaną. To jest właśnie to, co Allardyce robi najlepiej: organizacja i stabilność” – Slaven Bilić
Allardyce w przeszłości prowadził
również takie kluby jak Bolton Wanderers, Newcastle United czy Blackburn
Rovers. Wszystkie wymienione ekipy broniły się przed spadkiem, a „Big
Sam” podołał wyzwaniu za każdym razem, ratując je przed niechybną
relegacją.
Źródło: DailyMail |
W ostatnim sezonie, już w Sunderlandzie (aż 237 dni spędzonych w strefie
spadkowej – przyp. red.), historia zatoczyła koło po raz kolejny. Czarne Koty
dzięki fenomenalnej postawie w ostatnich 6. kolejkach Premier League (3
zwycięstwa i 3 remisy) zapewniły sobie rzutem na taśmę utrzymanie,
zajmując ostatnią bezpieczną, 17. pozycję, z przewagą dwóch punktów nad
zdegradowanym Newcastle United. Kibice nie mogli więc nie docenić pracy
wykonanej przez menedżera rodem z Dudley.
— FootballFanCast.com (@FootballFanCast) 11 maja 2016
If Sam Allardyce had been captain, the Titanic wouldn't have went down. #SUNEVE— BoyleSports (@BoyleSports) 11 maja 2016
Co takiego wyjątkowego ma Allardyce, że
potrafi sobie zjednać zespół, a jego podopieczni, będący w wydawałoby
się beznadziejnej sytuacji, bez żadnych szans na utrzymanie, potrafią
nagle złapać wiatr w żagle i dopłynąć do mety na bezpiecznej pozycji?
Po pierwsze, mądre ruchy transferowe. Allardyce
objął Sunderland 9 października 2015 roku, po zdymisjonowaniu Dicka
Advocaata, gdy zespół okupował 19. pozycję w lidze. „Big Sam”
błyskawicznie po przyjściu na Stadium of Light przystąpił do działania.
Zdawał sobie sprawę z tego, że kadra Sunderlandu wymaga natychmiastowych
wzmocnień, aby myśleć o utrzymaniu. Do zespołu Czarnych Kotów
sprowadzono, niemającego żadnych szans na grę w Bayernie Monachium,
obrońcę Jana Kirchhoffa za 750 tys. £, pomocnika Wahbiego Khazriego z
Bordeaux za 9 mln £ – jednego z najlepszych asystentów w Ligue 1 oraz
środkowego defensora Lorient, Lamine Koné za 6 milinów €, który okazał
się bohaterem kluczowego meczu w walce o utrzymanie, z Evertonem
(wygrana 3:0 po dwóch golach piłkarza pochodzącego z WKS – przyp. red.).
„Myślę, że wkład graczy sprowadzonych w zimowym okienku transferowym był ogromny. Wyniki osiągane po porażce aż 2:6 z Evertonem (w listopadzie 2015 r. – red.) pokazują, jak daleko posunęliśmy się do przodu. To były długie miesiące, szczególnie od momentu, kiedy sprowadziłem w styczniu nowych graczy” – tak Allardyce podsumował wzmocnienia Sunderlandu.
Po drugie, atmosfera. „Big
Sam” z piłkarzy, których miał do dyspozycji i sprowadzonych zimą,
stworzył ekipę zjednoczoną, grupę graczy, która poszłaby za sobą w
ogień. Anglik naznaczył im jeden wspólny cel, z prostą filozofią –
utrzymać się. Bez wątpienia nie byłoby Sunderlandu w angielskiej elicie,
gdyby nie fenomenalna forma najlepszego snajpera Czarnych Kotów –
Jermaine’a Defoe. 33-letni napastnik zdobył aż 15 bramek (w tym 13 od
przyjścia Allardyce’a!) i był jednym z ojców sukcesu, za jaki trzeba
uznać utrzymanie klubu ze Stadium of Light w Premier League.
Jermain Defoe’s 15 goals in the Premier League this season have contributed to 14 of Sunderland’s 35 points. pic.twitter.com/gmBXhog72l— Squawka Football (@Squawka) 11 maja 2016
Po trzecie, solidna defensywa. Dla 61-letniego
szkoleniowca Sunderlandu od zawsze priorytet stanowiło zbudowanie
zespołu, zgodnie ze znanym w środowisku powiedzeniem, „od tyłu”. Pomimo
że początki jego pracy na Stadium of Light nie wyglądały zbyt dobrze – Czarne Koty traciły
mnóstwo bramek, m.in. aż 6 z Evertonem, po 3 z Chelsea i Arsenalem oraz
4 z Manchesterem City – to z biegiem czasu gra linii obronnej uległa
znacznej poprawie. Progres nastąpił już od początku 2016 roku. Od tego
czasu tylko raz zdarzyło się w meczu ligowym, aby Sunderland schodził do
szatni, po przegranym bądź zremisowanym meczu, z bagażem większym niż 3
gole (ostatni taki przypadek miał miejsce 16 stycznia z Tottenhamem –
przyp. red.).
Po czwarte, deliberacja. Allardyce
uchylił rąbka tajemnicy odnośnie swojego niezawodnego sposobu, tzw.
„technik medytacyjnych”, które pomagają jego podopiecznym oczyścić umysł
i skupić się na wykonaniu celu.
„Robię medytacje transcendentalne od 12-14 lat aż do teraz. Są to bardzo relaksacyjne metody, które zapewniają ciszę, spokój i można je wykonywać wszędzie. To pomaga radzić sobie z presją, z któraą zmagasz się w tej pracy. Po raz pierwszy użyłem tych technik na piłkarzach podczas kadencji w Boltonie w latach 2003-04” – zdradził Allardyce
Po piąte, prostota. Styl
prezentowany przez ekipy Allardyce’a od zawsze kojarzony był z grą bez
żadnych fajerwerków, futbolem nieskomplikowanym, opartym na graniu
długich piłek, bazującym na sile fizycznej i osiąganiu korzyści ze
stałych fragmentów gry. Bardzo nieatrakcyjny styl, proponowany przez
„Big Sama”, razi wielu fanów, ale trzeba angielskiemu
szkoleniowcowi przyznać, że pomimo topornej, niemal siermiężnej gry,
jest ona skuteczna i w ostatecznym rozrachunku okazuje się receptą na
utrzymanie kolejnych ekip.
Rzesze kibiców, zasiadających na
trybunach klubów, które prowadził w swojej karierze Allardyce, wyrażało
mnóstwo niepochlebnych słów i wręcz atakowało trenera, który wiernie
trzyma się sprawdzonej koncepcji taktycznej. Doszło nawet do tego, że na
Twitterze założono konto, które jest parodią pracy 61-letniego
menedżera. Opisane tam zdarzenia czy pewne zachowania Anglika
przedstawione są w prześmiewczy sposób, z niezwykłą ironią czy wręcz
sarkazmem i stanowią niejako antyreklamę dla obecnego opiekuna
Sunderlandu.
Przykładem i niejako świadectwem dobrze wykonywanej pracy jest pobyt
Allardyce’a w Boltonie. Znakiem firmowym tamtej ekipy, która przez
jedenaście kolejnych sezonów utrzymywała się w Premier League, była
żelazna defensywa. W aż 16 spotkaniach na 38 Kłusaki nie
dopuściły do straty ani jednego gola! Warte odnotowania jest również to,
że jeśli Bolton pierwszy trafiał do siatki, to w 70% takich spotkań
wygrywał. Ważną kwestię stanowiły także stałe fragmenty gry, które od
zawsze definiowały styl ekip prowadzonych przez Allardyce’a. The Trotters
aż 33% wszystkich trafień zdobywali właśnie po dośrodkowaniach z piłki
stojącej. Dla „Big Sama” od zawsze, bardziej niż styl, liczyła się walka
na boisku, maksymalne zaangażowanie i wydajność każdego z graczy.
@NeilTidd1969 @talkSPORT Allardyce can be proud to be Bolton's best post-war manager. Apart from that there's nothing but survival & defence— Byron Hamilton (@Apisadmirer) 13 maja 2016
Wielu piłkarzy Boltonu chwaliło sobie pracę z Allardycem. Zarówno grecki napastnik Stelios Giannakopoulos, jak i hiszpański obrońca Ivan Campo podkreślali, że z czasów pobytu w ekipie Kłusaków pozostały im głównie pozytywne wspomnienia.
„Mogę coś powiedzieć po przyjściu do mojego domu w Grecji. Jest to okres pełen wspomnień w Boltonie, takich, które na zawsze pozostaną w moim sercu” – powiedział były reprezentant Grecji i zwycięzca Euro 2004
Z kolei Ivan Campo,
były hiszpański obrońca, w przeszłości związany m.in. z Realem Madryt i
Ipswich Town, miał nadzieję, że jego droga z Samem Allardycem kiedyś się
jeszcze skrzyżuje:
„Pokładał on we mnie dużą wiarę i nauczył mnie być lepszym, bardziej dojrzałym graczem” – zakończył Campo
Zatem Allardyce ma nie tylko samych
przeciwników. Pod dużym wrażeniem pracy wykonanej w Sunderlandzie przez
„Big Sama” jest były napastnik Czarnych Kotów i prezes klubu, a obecnie ekspert stacji Sky Sports, Niall Quinn:
„Sunderland rozwinął się pod kierunkiem Allardyce’a. Zdołali uciec ze strefy spadkowej, ale chciałem zwrócić uwagę na coś innego. Sam dokonał czegoś wielkiego i sądzę, że to może trwać latami. Perfekcyjnie dopasował się do Sunderlandu. Organizacja jest na dobrym poziomie, a Allardyce jest odpowiednim trenerem. Przyszedł i zrobił niesamowitą pracę, aby utrzymać klub na powierzchni. Nie ma lepszego miejsca, do którego mógłby pójść i wznieść klub na wyższy poziom. Mam nadzieję, że podpisze kontrakt na kilka lat i przetrwa je tutaj”
O pracy Allardyce’a wypowiedział się także inny ekspert Sky Sports, Jamie Carragher:
„Sam jest swego rodzaju ekstraktem z charakterem. Niektórzy kochają go, a inni nie. Ma stały sposób gry, a ludzie przez ostatnie kilka lat mówili, że chodzi o utrzymanie się przy piłce i podania. Ale widzicie, co się stało dzisiaj z trenerem po przeciwnej stronie, Roberto Martinezem, który preferuje właśnie te aspekty – Sunderland wygrał 3:0. Pod wodzą Allardyce’a „Czarne Koty”wrócą jeszcze do czasów Nialla Quinna i Kevina Phillipsa, kiedy Peter Reid wprowadzał ich do „Top 10” Premier League”
Sam Allardyce po raz kolejny pokazał
niedowiarkom, którzy w niego wątpili, że pomimo wielu problemów –
rezygnacji dyrektora generalnego klubu czy widma spadku – jest niezłym
fachowcem i jednocześnie specjalistą od utrzymania zespołów w Premier
League. Charyzmatyczny Anglik, którego znakiem rozpoznawczym stało się
ostentacyjne żucie gumy na ławce trenerskiej, znacznie usprawnił jakość
Sunderlandu. Dokonał swego rodzaju magicznego dotknięcia, a gra ekipy ze
Stadium of Light z biegiem czasu uległa diametralnej poprawie. 61-latek
potwierdził, że w kolejnym sezonie będzie pracował w ekipie Czarnych Kotów,
które notują obecnie 10 sezon z rzędu w najwyższej klasie
rozgrywkowej. Menedżer odniósł się także do swoich relacji z
właścicielem i prezesem Sunderlandu, Ellisem Shortem:
“Mam bardzo dobre kontakty z nim, co jest niezwykle istotne. Ellis chce tego, co najlepsze dla klubu. Jego pragnieniem jest stworzenie ekipy odnoszącej lepsze wyniki, niż miało to miejsce w ostatnich sezonach. On cały czas szukał różnych sposobów przez kolejne lata i ich nie znajdował. Właśnie dlatego doszło do tak wielu zmian, które nie rozwiązały problemu” – tak Allardyce podsumował sytuację, związaną z zatrudnieniem nowego dyrektora generalnego, po dymisji Margaret Byrne, która zrezygnowała ze stanowiska po skandalu z molestowaniem nastolatki przez Adama Johnsona i wyroku skazującym go na 6 lat więzienia.
Na zakończenie szalona radość Allardyce’a po utrzymaniu Sunderlandu w
Premier League, która stanowi doskonałe podsumowanie pracy wykonanej
przez Big Sama w sezonie 2015/16 na Stadium of Light.
Waking up like... https://t.co/naEHqGxDh9— Sunderland AFC (@SunderlandAFC) 12 maja 2016
Tekst ukazał się również w portalu sportowym Naszfutbol.com.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz