poniedziałek, 23 maja 2016

Zaskakujące zwolnienie Quique Sáncheza Floresa z Watfordu. Wyjaśniamy powody odejścia Hiszpana

źródło: Ballmonte, CC 3.0
Włodarze Watfordu, po zajęciu przez zespół bezpiecznej lokaty na mecie sezonu 2015/16 w Premier League, dokonali według opinii publicznej i większości środowiska piłkarskiego na Wyspach niezwykle dziwnej, kompletnie niezrozumiałej, a dla niektórych wręcz szokującej decyzji. Właściciele klubu z Vicarage Road, na czele z włoską rodziną Pozzo, postanowili podziękować za współpracę Quique Sánchezowi Floresowi, pomimo tego, że beniaminek pod jego wodzą ukończył sezon na przyzwoitym 13. miejscu. Dlaczego zatem po zaledwie jednym sezonie pracy rozwiązano kontrakt z 51-letnim hiszpańskim szkoleniowcem?

Sánchez Flores swój podstawowy cel, czyli utrzymanie Watfordu w angielskiej elicie, zrealizował bardzo szybko, ale niespodziewanie jego misja na Vicarage Road dobiegła końca. Może to dziwić tym bardziej, że popularne Szerszenie ukończyły rozgrywki na 13. pozycji (44 punkty – przyp.red.), a więc najwyższej od sezonu 2002/03.


Głównych przyczyn dymisji Sáncheza Floresa należy szukać przede wszystkim w ogromnych dysproporcjach w formie zespołu, które z pewnością rzutowały na podsumowanie rocznego pobytu Hiszpana na Vicarage Road. W jego pierwszej części wyniki uzyskiwane, jak na standardy beniaminka, były wręcz rewelacyjne – 29 oczek po 19 meczach. Natomiast jeśli spojrzymy na rezultaty w drugiej połówce rozgrywek – zaledwie 16 punktów – to można dojść do prostego wniosku, że zespół The Hornets, po szybkim zapewnieniu sobie utrzymania, spoczął nagle na laurach.
Szczególnie widoczne jest obniżenie jakości gry, a także spadek wydajności każdego elementu piłkarskiego rzemiosła, czyli m.in. posiadania piłki, strzałów na bramkę, natarć oraz przechwytów, jeśli pod uwagę weźmiemy dwa okresy – przed 2016 rokiem i tuż po nim.


Pod wodzą 51-letniego szkoleniowca Szerszenie od 26 grudnia 2015 r. (remis z Chelsea 2:2 – przyp.red.) wywalczyły komplet punktów w zaledwie 4 meczach na 21 rozegranych! Doskonała pierwsza część sezonu spowodowała, że w kolejnych spotkaniach, zamiast skupić się na realnej walce o życiowy sukces, każdy z graczy zaczął podchodzić do kolejnych gier bez wielkiego zaangażowania. Niemal wszyscy piłkarze Watfordu drastycznie obniżyli formę, za którą odpowiadał przecież Hiszpan. Niejako usprawiedliwieniem na fatalną w tym roku dyspozycję klubu, będącego własnością rodziny Pozzo, był awans aż do półfinału Pucharu Anglii, gdzie Ighalo i spółka nie sprostali zespołowi Crystal Palace.


Aby dokonać całościowej oceny pracy  Sáncheza Floresa na Vicarage Road, należy cofnąć się do momentu, w którym pojawił się w klubie, czyli czerwca 2015 roku, kiedy zastąpił zwolnionego Slavišę Jokanovicia. Podczas podpisywania kontraktu przez byłego opiekuna Atlético Madryt w umowie zawarta została klauzula, która bez żadnych problemów umożliwiała zerwanie jej obu zainteresowanym stronom zaledwie po roku pracy. W ten sposób właściciel klubu, Giampaolo Pozzo, postanowił zabezpieczyć się przed płaceniem ewentualnego wysokiego odszkodowania hiszpańskiemu szkoleniowcowi. Włoski biznesmen, będący w posiadaniu Watfordu od 2012 roku, nigdy nie był skory do wydawania dużych pieniędzy, zarówno jeśli chodzi o kontrakty zawodników, jak i sprowadzanie nowych graczy za astronomiczne kwoty. Dla Pozzo liczył się od zawsze czysty zysk, czyli zarobienie sporej gotówki na sprzedaży piłkarza ze swojego klubu.
Warto wspomnieć, że Włoch jest również właścicielem innych europejskich zespołów – hiszpańskiej Granady i włoskiego Udinese Calcio. Razem z Watfordem tworzą one niejako wielką wspólną rodzinę, a model budowy wszystkich trzech ekip jest niezmienny od lat. Dzięki rozbudowanemu systemowi skautingu, rozsianego niemal po każdym zakątku świata, wyławiane są perełki, czyli gracze anonimowi, którzy później w jednym z tych klubów nabierają ogłady i stają się coraz bardziej rozpoznawalni, a następnie za kwoty od kilku do kilkudziesięciu milinów euro są transferowani do mocnych europejskich klubów. Interes Pozzo kręci się zatem w najlepsze, a okrągłe sumy, zarobione z transferów Alexisa Sancheza czy też Juana Cuadrado, są tego najlepszym przykładem.

Wracając do samego Watfordu, należy podkreślić, że potencjał klubu absolutnie nie wystarcza do walki o chociażby eliminacje Ligi Europy, zresztą z bardzo prostej przyczyny – The Hornets podlegają zbyt częstym rotacjom kadrowym. Piłkarze ze stajni Pozzo stale krążą pomiędzy Anglią, Hiszpanią i Italią, co pokazuje, jakie są ambicje właściciela ekipy z Vicarage Road, a ograniczają się one do tego, aby osiągnąć jak największe zyski z ewentualnej sprzedaży gwiazd, a nawet piłkarzy, którzy najbardziej wyróżniają się w przekroju całego sezonu ligowego. Doskonałym przykładem jest Odion Ighalo. Nigeryjczyk po bardzo dobrym sezonie, w którym zdobył aż 15 goli i zaliczył 3 asysty w Premier League, znalazł się w kręgu zainteresowań znacznie możniejszych klubów i prawdopodobnie tylko kwestią czasu pozostaje, kiedy zmieni pracodawcę.

Innym czynnikiem, który miał wpływ na zwolnienie Floresa mógł być fakt, iż włoski właściciel miał wielkie zastrzeżenia do składu wystawianego przez Hiszpana w meczach ligowych. Sprowadzony w lecie 2015 r. za 4,5 mln € z Hamburga Valon Behrami praktycznie w ekipie Szerszeni nie zaistniał. Szwajcarski pomocnik rozegrał zaledwie 14 pełnych spotkań i nie okazał się wzmocnieniem, na które liczył Pozzo przed rozpoczęciem sezonu 2015/16. Tak samo, albo nawet w jeszcze bardziej negatywnym świetle, przedstawia się transfer Nordina Amrabata. Za marokańskiego skrzydłowego Watford zapłacił w styczniu Maladze aż 8 mln €. Jego przyjście do drużyny z hrabstwa Hertfordshire okazało się być totalnym nieporozumieniem. 29-latek wystąpił w zaledwie 12 meczach ligowych, z czego aż 8 razy pojawiał się na murawie jako zmiennik. Pomocnik, który w ekipie Los Boquerones był motorem napędowym zespołu, w Anglii całkowicie zatracił swoją błyskotliwość i dobrą dyspozycję, stając się jednym z największych niewypałów transferowych Premier League.

Zwolnienie Sáncheza Floresa odbiło się szerokich echem na Wyspach Brytyjskich. Wielu piłkarzy Watfordu, m. in. jeden z czołowych strzelców ekipy z Vicarage Road, Troy Deeney (13 trafień i 7 asyst w sezonie ligowym – przyp. red.), w wywiadzie dla stacji Sky Sports określił tą decyzję mianem „szalonej”:
“Nie balansowaliśmy nawet przez chwilę w strefie spadkowej, a nasz szef został zwolniony. To jest jeden z tych obłąkanych pomysłów. Jego okres tutaj był sukcesem. Mieliśmy 16 nowych graczy, a Flores wykonał plan swobodnie. Ponadto dał mi bardzo dużo zarówno jako osobie, jak i piłkarzowi. Czuje do niego nic innego, jak tylko wdzięczność”
W podobnym tonie wypowiedział się menadżer West Hamu United, Slaven Bilić. Chorwat opisał dymisję Floresa jako „nonsens” i chorą sytuację”:
„Przepraszam za Quique. To jest bardzo zła decyzja, bowiem on miał fantastyczny sezon”
Z kolei zdaniem redaktora Geoffa Doyle’a, pracującego dla BBC Three Counties Radio, hiszpański szkoleniowiec wcale nie chciał odchodzić. Jego zwolnienie było decyzją wyłącznie zarządu oraz właścicieli klubu:
“Kibice byli podzieleni, ale większość była jednak za tym, aby został. Fani są zachwyceni tym, że Watford będzie grał w przyszłym sezonie Premier League i to wszystko dzięki zwyżkującej formie zespołu do okresu świąt Bożego Narodzenia w 2015 r. Może Flores zrobił zbyt dobry wynik w pierwszych 5 miesiącach sezonu i przez to oczekiwania poszły mocno w górę. Rezultaty w tym roku były niepokojące, a zespół prezentował zbyt defensywny styl gry. Ale nie czuję, że praca, którą wykonał do tego czasu była niewystarczająco dobra. Dla ogromnej rzeszy kibiców „Szerszeni” wyrządzona została krzywda”
Poniższy obrazek jest najlepszą rekomendacją pracy, jaką wykonał Flores na Vicarage Road:
Hiszpański szkoleniowiec także wytłumaczył, dlaczego jego umowa z Watfordem nie została przedłużona:
„Wczoraj mieliśmy posiedzenie w klubie, aby podsumować sezon i po nim potwierdzić mogę, że Watford i ja nie mieliśmy tego samego punktu widzenia, aby renegocjować mój kontrakt, więc w konsekwencji opuszczam klub. Czułem się całkowicie szczęśliwy w tym roku i czerpałem wielką przyjemność z tego doświadczenia. Jestem bardzo wdzięczny wszystkim graczom. Wykonali wspaniałą pracę” – Quique Sánchez Flores
Wielkim orędownikiem pozostania Hiszpana w Watfordzie był także Gianluca Vialli, były piłkarz Chelsea, który podsumował jego pracę jako znakomite osiągnięcie:
“On był oddechem świeżego powietrza. Naprawdę prawdziwym, miłym facetem. Jestem smutny z powodu jego zwolnienia”
Bardzo oszczędny w słowach był komunikat klubowy Watfordu, mówiący o pożegnaniu się z Floresem:
„Quique Sánchez Flores i klub osiągnęli cel postawiony na starcie sezonu, dotyczący utrzymania Watfordu w elicie na drugi rok. Quique jednak nas opuszcza. Życzymy mu wszystkiego najlepszego na przyszłość. Zawsze będzie mile witany przy Vicarage Road”
Bramkarz Watfordu Heurelho Gomes docenił to, co Flores zrobił przez rok dla The Hornets:
„Życzymy mu wszystkiego najlepszego w przyszłości, ponieważ on kocha futbol przez 24 h na dobę i starał się przekazać nam wszystko, co najlepsze. To wielka szkoda, ale piłka nożna właśnie taka jest. Flores był dla nas wspaniały. Poprowadził zespół do utrzymania w elicie i wierzymy, że zrobiliśmy więcej niż ludzie oczekiwali” – powiedział Gomes w rozmowie z lokalnym portalem watfordobserver.co.uk
Jednym z zarzutów kierowanych pod adresem Hiszpana może być to, że Watford był zbytnio uzależniony od dwóch piłkarzy – Troya Deeneya i Odiona Ighalo. Super duet napastników zdobył w sumie aż 77% całego dorobku bramkowego Szerszeni w Premier League! W kadrze trudno było znaleźć zmiennika dla tych dwóch wyborowych snajperów. Obaj świetnie się rozumieli na boisku i nawiązali wyjątkową nić współpracy. Jednak gdy Nigeryjczyk na długie miesiące zatracił skuteczność, od razu spadała także wydajność Deeney’a, który na boisku czuł się osamotniony i nie miał wsparcia partnera z ataku ani innych swoich kolegów.
Nie bronił także Sancheza Floresa styl gry Watfordu, który był zbyt defensywny. W ataku w głównej mierze opierał się na graniu długich przerzutów w stronę Deeneya czy Ighalo. Jak najszybsze dostarczanie piłek do dwójki napastników okazało się receptą na sukces tylko do końca grudnia. Później taktyka ta stała się zbyt przejrzysta i była łatwa do rozszyfrowania przez większość ekip Premier League. Bolączką Szerszeni było również to, że tylko 40,6% tego typu akcji było skutecznych. Poza tym Flores wymagał od swoich podopiecznych wąskiej gry oraz intensywnego pressingu w taktyce 1-4-4-2. Mówiąc krótko, natarcia organizowane były głównie poprzez przeprowadzanie szybkich kontrataków.


Pomijając wszystkie argumenty za zwolnieniem Floresa i tak najważniejsze zdanie na końcu ma zawsze właściciel klubu. Giampaolo Pozzo od lat słynął ze zwalniania szkoleniowców, najpierw w Udinese (od 1986 r. aż 28 roszad trenerskich!), następnie w Granadzie (od 2009 r.- 10!), a obecnie w Watfordzie. Licząc wszystkie trzy kluby, posłał na bruk nieprawdopodobną wręcz liczbę 46 trenerów! Flores jest już 7 menedżerem zwolnionym z klubu z Vicarage Road.

Pozzo otacza się wybitnymi specjalistami w dziedzinie skautingu, dzięki którym jego imperium prosperuje świetnie. To interes, niczym kura przynosząca złote jaja. Jednym z jego najbardziej zaufanych pracowników jest Andrea Carnevale, były napastnik Udinese, Romy czy Napoli, związany z włoskim biznesmenem od 2010 roku. Brązowy medalista MŚ z 1990 roku jest szefem skautów, którzy jeżdżą po całym świecie, penetrując zagraniczne rynki w poszukiwaniu zdolnych piłkarzy m.in. do akademii Udinese. O swoim szefie wypowiada się oczywiście w samych superlatywach:
“Nie sądzę, aby był lepszy właściciel na świecie niż Pozzo. On jest profesjonalistą, ale również rozumie piłkę nożną. Był wokół futbolu przez tak długi czas, że jest fachowcem w tej dziedzinie pomimo tego, że nigdy nie grał profesjonalnie w piłkę nożną. Znamy się od ponad 30 lat. Poznaliśmy się jeszcze, kiedy byliśmy młodzi i ja grałem w piłkę. Pozzo jest kompetentnym, wielkim oraz inteligentnym prezesem” – zakończył Carnevale
Możemy teraz pobawić się we wróżenie z fusów i zgadywać, dlaczego tak naprawdę 51-latek musiał opuścić Vicarage Road. Najbliższe prawdy będzie chyba stwierdzenie, że o rozstaniu zadecydowało odmienne stanowisko i wizja, jaką reprezentował Flores w stosunku do Pozzo. Pomiędzy oboma panami wyczerpała się pewna formuła, a włoski biznesmen stracił cierpliwość do Hiszpana, pomimo utrzymania klubu w Premier League. Z drugiej strony, tak ogromna liczba szkoleniowców, zwalnianych często zbyt pochopnie i lekką ręką przez Pozzo, kolejno w Udinese, Granadzie i Watfordzie, może świadczyć tylko o tym, że z zachciankami i postanowieniami właściciela po prostu się nie dyskutuje. Czy podobny los będzie czekać nowego trenera Watfordu, na którego typowany jest obecnie Walter Mazzari, były szkoleniowiec m.in. Napoli czy Interu Mediolan? Wkrótce się pewnie przekonamy.
Tekst ukazał się również na bogatym w różne treści piłkarskie portalu NaszFutbol.com.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz