środa, 7 września 2016

Wysokie aspiracje Middlesbrough. Czy beniaminek zamelduje się w europejskich pucharach?

Middlesbrough powróciło do Premier League po niemal siedmiu latach błąkania się w drugiej połowie tabeli Championship. Beniaminek mądrze budowany i prowadzony przez Aitora Karankę zaczął sezon z wysokiego „C”, gromadząc w 3. kolejkach aż 5 punktów i pozostawiając po sobie doskonałe wrażenie. Poczynania klubu z Teesside nie przeszły oczywiście bez echa na Wyspach. Czy Boro wykorzysta sprzyjający terminarz, panującą w klubie dobrą atmosferę i sprawi w tym sezonie miłą niespodziankę?

źródło: Julia, CC 2.0, wikimedia commons
Sprowadzenie na Riverside Stadium zaciągu zagranicznych graczy o uznanej marce (więcej na ten temat można przeczytać tutaj – Wielki powrót Middlesbrough do Premier League. Gwiezdny szał letnich zakupów) nie jest zjawiskiem nadzwyczajnym, bowiem w przeszłości w klubie z północy Anglii występowali m.in. tak renomowani gracze jak Fabrizio Ravanelli, Emerson, Juninho Paulista, Gaizka Mendieta czy Mark Viduka. Część z nich doskonale pamięta największy sukces klubu na arenie międzynarodowej. W 2006 roku Middlesbrough doszło do finału Pucharu UEFA, gdzie uległo jednak Sevilli aż 0:4.


Obecna polityka klubu jest niemalże identyczna. Kiedy trenerem The Smoggies był Bryan Robson, klub z hrabstwa North Yorkshire święcił największe sukcesy – finał Pucharu Anglii i Ligi w 1997 roku. Tym razem właściciel Boro Steve Gibson postawił na szkoleniowca zagranicznego, rodem z kraju Basków. Powierzenie funkcji menedżera Aitorowi Karance oraz niebywały rozmach na rynku transferowym w letnim okienku jasno wskazują, że beniaminek z północy Anglii nie będzie przysłowiowym „chłopcem do bicia”.

Wielu nowych piłkarzy błyskawicznie wkomponowało się do zespołu. W każdym dotychczasowym meczu Middlesbrough w Premier League mogliśmy oglądać przynajmniej czterech zawodników, którzy latem zasilili szeregi ekipy z Riverside. Spośród nowych nabytków najczęściej pojawiają się na murawie Víctor Valdés (aktualnie leczy uraz ścięgna kolanowego) i Antonio Barragán, który dość niespodziewanie ani razu nie zagrał jeszcze na swojej nominalnej pozycji (dwa razy wystąpił na środku obrony, a raz po jej lewej stronie), ale nie widać, aby wpłynęło to znacząco na obniżkę jego formy. Były defensor Valencii jest zresztą trzecim graczem w zespole Karanki pod względem odbiorów (średnio 2,3 na mecz). Oprócz nich należy również zwrócić uwagę na Brada Guzana, który zastępuje kontuzjowanego byłego golkipera Barcelony, pomocnika Gastóna Ramíreza oraz znanego kibicom na Wyspach Álvaro Negredo, który zachwyca formą niczym na początku przygody w Manchesterze City, a także znakomicie współpracuje z Cristhianem Stuanim.
“Mam nadzieję, że Álvaro może zrobić dla nas to, co Jermain Defoe dla Sunderlandu w poprzednich rozgrywkach, kiedy wiele razy trafiał do siatki” – powiedział Karanka
Hiszpański snajper w pierwszych trzech meczach dla Middlesbrough zapisał na swoim koncie jednego gola (ze Stoke) oraz zaliczył dwa kapitalne podania w wygranym 2:1 starciu z Sunderlandem. Jak ryba w wodzie czuje się u boku Hiszpana Cristhian Stuani. W meczu z Czarnymi Kotami stanowił klasę samą dla siebie, a jego dwa trafienia były ozdobą Tees–Wear derby.


Gwiazda Urugwajczyka powoli zaczyna świecić coraz jaśniej. Co ciekawe, Middlesbrough nigdy nie przegrało meczu, gdy 29-letni napastnik strzelał gola. W taktyce zespołu, polegającej na szybkich kontratakach, Stuani czuje się wybornie. Jest nie tylko nieuchwytny dla obrońców rywali, ale potrafi także szybko uwolnić się od pilnującego go defensora, aby zakończyć akcję celnym uderzeniem. Domeną snajpera Boro jest strzał z dystansu, a o jego sile i precyzji przekonał się na własnej skórze bramkarz Sunderlandu, Vito Mannone. Relacje Stuaniego z hiszpańskim szkoleniowcem ekipy z Riverside Stadium zaczynają układać się coraz lepiej, chociaż w 1. kolejce sezonu 2016/17 były piłkarz Espanyolu nie powąchał murawy. A to przecież właśnie Urugwajczyk strzelił w ostatniej kolejce ubiegłego sezonu z Brighton&Hove Albion FC (1:1) gola, który zapewnił Boro awans do elity.

Głównym architektem obiecującego startu Middlesbrough w Premier League jest Aitor Karanka. Podczas niespełna trzyletniej kadencji (od listopada 2013 roku – przyp. red.) Bask stworzył na Riverside Stadium ekipę zdolną napsuć krwi czołowym angielskim zespołom. 42-latek pracował w przeszłości w Realu Madryt, gdzie pomagał samemu José Mourinho. Zespoły prowadzone przez charyzmatycznego Portugalczyka tracą z reguły bardzo mało bramek i wydaje się, że Karanka idzie śladem swojego starszego kolegi. Dość powiedzieć, że już w dwóch poprzednich sezonach Boro traciło najmniejszą liczbę bramek na poziomie Championship, a na własnym obiekcie dopuściło w ubiegłej kampanii do utraty zaledwie 8 goli! Dodatkowo Karanka stawia na widowiskowy, ofensywny styl gry, w którym kluczową rolę mają odgrywać błyskawiczne kontrataki. Drużyna beniaminka najczęściej ustawiana jest w formacji 1-4-2-3-1, z wysuniętym na szpicy Negredo.

Niezwykle pochlebnie o swoim szkoleniowcu wypowiada się szef klubu Steve Gibson, który podkreśla, że jednym z powodów dobrej gry Boro jest znakomita atmosfera w szatni, jaką Karanka potrafił stworzyć w klubie z Teesside.
“To idealny człowiek do poprowadzenia Middlesbrough w Premier League. Jestem z niego bardzo zadowolony. W klubie czuć wspólnotę, wśród kibiców panuje radość. Aitor jednoczy wszystkich, którzy tu pracują. Nie pamiętam takiej sytuacji, odkąd odszedł Bryan Robson. Bardzo dużo dobrych rzeczy nam się przydarzyło i mam nadzieję, że ta promocja będzie pewnego rodzaju katalizatorem”
Graham Hunter, brytyjski dziennikarz specjalizujący się w tematyce hiszpańskiej, uważa również, że Bask pasuje do klubu pokroju Boro:
„Jest inteligentnym człowiekiem godnym zaufania, z silnym charakterem, otwartym umysłem i honorem. Zawsze, kiedy rozmawiałem z nim jako graczem (był obrońcą – przyp. red.), emanowała od niego duża elokwencja i uczciwość wypowiedzi w sprawach związanych z piłką nożną”
Wydaje się zatem, że 42-letni szkoleniowiec jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Wciąż ma jednak z klubem z północnej Anglii dużo do zrobienia. Sam awans do Premier League był dla Middlesbrough tylko małym kroczkiem do realizacji znacznie większego i dużo bardziej ambitnego celu. Znakomita, niemal sielska atmosfera, którą wprowadził Karanka, sprzyjający terminarz rozgrywek Premier League, a także nazwiska o renomowanej marce sprawiają, że Middlesbrough może nawiązać do swoich najlepszych chwil sprzed 10 lat i pokusić się w trwającej kampanii ligowej o coś więcej niż tylko utrzymanie. Europejskie puchary? Dlaczego nie!

Artykuł został również opublikowany na portalu Naszfutbol.com.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz