Middlesbrough powróciło do Premier League po niemal siedmiu latach błąkania się w drugiej połowie tabeli Championship. Beniaminek mądrze budowany i prowadzony przez Aitora Karankę zaczął sezon z wysokiego „C”, gromadząc w 3. kolejkach aż 5 punktów i pozostawiając po sobie doskonałe wrażenie. Poczynania klubu z Teesside nie przeszły oczywiście bez echa na Wyspach. Czy Boro wykorzysta sprzyjający terminarz, panującą w klubie dobrą atmosferę i sprawi w tym sezonie miłą niespodziankę?
źródło: Julia, CC 2.0, wikimedia commons |
Obecna polityka klubu jest niemalże identyczna. Kiedy trenerem The Smoggies
był Bryan Robson, klub z hrabstwa North Yorkshire święcił największe
sukcesy – finał Pucharu Anglii i Ligi w 1997 roku. Tym razem właściciel Boro
Steve Gibson postawił na szkoleniowca zagranicznego, rodem z kraju
Basków. Powierzenie funkcji menedżera Aitorowi Karance oraz niebywały
rozmach na rynku transferowym w letnim okienku jasno wskazują, że
beniaminek z północy Anglii nie będzie przysłowiowym „chłopcem do
bicia”.
Wielu nowych piłkarzy błyskawicznie
wkomponowało się do zespołu. W każdym dotychczasowym meczu Middlesbrough
w Premier League mogliśmy oglądać przynajmniej czterech zawodników,
którzy latem zasilili szeregi ekipy z Riverside. Spośród nowych nabytków
najczęściej pojawiają się na murawie Víctor Valdés (aktualnie leczy
uraz ścięgna kolanowego) i Antonio Barragán, który dość niespodziewanie
ani razu nie zagrał jeszcze na swojej nominalnej pozycji (dwa razy
wystąpił na środku obrony, a raz po jej lewej stronie), ale nie widać,
aby wpłynęło to znacząco na obniżkę jego formy. Były defensor Valencii
jest zresztą trzecim graczem w zespole Karanki pod względem odbiorów
(średnio 2,3 na mecz). Oprócz nich należy również zwrócić uwagę na Brada
Guzana, który zastępuje kontuzjowanego byłego golkipera Barcelony,
pomocnika Gastóna Ramíreza oraz znanego kibicom na Wyspach Álvaro
Negredo, który zachwyca formą niczym na początku przygody w Manchesterze
City, a także znakomicie współpracuje z Cristhianem Stuanim.
“Mam nadzieję, że Álvaro może zrobić dla nas to, co Jermain Defoe dla Sunderlandu w poprzednich rozgrywkach, kiedy wiele razy trafiał do siatki” – powiedział Karanka
Hiszpański snajper w pierwszych trzech
meczach dla Middlesbrough zapisał na swoim koncie jednego gola (ze
Stoke) oraz zaliczył dwa kapitalne podania w wygranym 2:1 starciu z
Sunderlandem. Jak ryba w wodzie czuje się u boku Hiszpana Cristhian
Stuani. W meczu z Czarnymi Kotami stanowił klasę samą dla siebie, a jego dwa trafienia były ozdobą Tees–Wear derby.
Gwiazda Urugwajczyka powoli zaczyna świecić coraz jaśniej. Co ciekawe,
Middlesbrough nigdy nie przegrało meczu, gdy 29-letni napastnik strzelał
gola. W taktyce zespołu, polegającej na szybkich kontratakach, Stuani
czuje się wybornie. Jest nie tylko nieuchwytny dla obrońców rywali, ale
potrafi także szybko uwolnić się od pilnującego go defensora, aby
zakończyć akcję celnym uderzeniem. Domeną snajpera Boro jest
strzał z dystansu, a o jego sile i precyzji przekonał się na własnej
skórze bramkarz Sunderlandu, Vito Mannone. Relacje Stuaniego z
hiszpańskim szkoleniowcem ekipy z Riverside Stadium zaczynają układać
się coraz lepiej, chociaż w 1. kolejce sezonu 2016/17 były piłkarz
Espanyolu nie powąchał murawy. A to przecież właśnie Urugwajczyk
strzelił w ostatniej kolejce ubiegłego sezonu z Brighton&Hove Albion
FC (1:1) gola, który zapewnił Boro awans do elity.
Głównym architektem obiecującego startu
Middlesbrough w Premier League jest Aitor Karanka. Podczas niespełna
trzyletniej kadencji (od listopada 2013 roku – przyp. red.) Bask
stworzył na Riverside Stadium ekipę zdolną napsuć krwi czołowym
angielskim zespołom. 42-latek pracował w przeszłości w Realu Madryt,
gdzie pomagał samemu José Mourinho. Zespoły prowadzone przez
charyzmatycznego Portugalczyka tracą z reguły bardzo mało bramek i
wydaje się, że Karanka idzie śladem swojego starszego kolegi. Dość
powiedzieć, że już w dwóch poprzednich sezonach Boro traciło
najmniejszą liczbę bramek na poziomie Championship, a na własnym
obiekcie dopuściło w ubiegłej kampanii do utraty zaledwie 8 goli!
Dodatkowo Karanka stawia na widowiskowy, ofensywny styl gry, w którym
kluczową rolę mają odgrywać błyskawiczne kontrataki. Drużyna beniaminka
najczęściej ustawiana jest w formacji 1-4-2-3-1, z wysuniętym na szpicy
Negredo.
Niezwykle pochlebnie o swoim szkoleniowcu wypowiada się szef klubu Steve Gibson, który podkreśla, że jednym z powodów dobrej gry Boro jest znakomita atmosfera w szatni, jaką Karanka potrafił stworzyć w klubie z Teesside.
“To idealny człowiek do poprowadzenia Middlesbrough w Premier League. Jestem z niego bardzo zadowolony. W klubie czuć wspólnotę, wśród kibiców panuje radość. Aitor jednoczy wszystkich, którzy tu pracują. Nie pamiętam takiej sytuacji, odkąd odszedł Bryan Robson. Bardzo dużo dobrych rzeczy nam się przydarzyło i mam nadzieję, że ta promocja będzie pewnego rodzaju katalizatorem”
Graham Hunter, brytyjski dziennikarz specjalizujący się w tematyce hiszpańskiej, uważa również, że Bask pasuje do klubu pokroju Boro:
„Jest inteligentnym człowiekiem godnym zaufania, z silnym charakterem, otwartym umysłem i honorem. Zawsze, kiedy rozmawiałem z nim jako graczem (był obrońcą – przyp. red.), emanowała od niego duża elokwencja i uczciwość wypowiedzi w sprawach związanych z piłką nożną”
Wydaje się zatem, że 42-letni
szkoleniowiec jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Wciąż ma
jednak z klubem z północnej Anglii dużo do zrobienia. Sam awans do
Premier League był dla Middlesbrough tylko małym kroczkiem do realizacji
znacznie większego i dużo bardziej ambitnego celu. Znakomita, niemal
sielska atmosfera, którą wprowadził Karanka, sprzyjający terminarz
rozgrywek Premier League, a także nazwiska o renomowanej marce
sprawiają, że Middlesbrough może nawiązać do swoich najlepszych chwil
sprzed 10 lat i pokusić się w trwającej kampanii ligowej o coś więcej
niż tylko utrzymanie. Europejskie puchary? Dlaczego nie!
Artykuł został również opublikowany na portalu Naszfutbol.com.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz