środa, 9 listopada 2016

10 najgorszych trenerów Ekstraklasy w XXI wieku

źródło: Hasi Богдан Заяць, CC 3.0
Ekstraklasa jest specyficznym miejscem, w którym dochodzi do wyjątkowo częstych zmian trenerów. Najświeższym przykładem jest aktualny mistrz Polski. Tylko w ciągu ostatniego roku kalendarzowego nastąpiły już cztery roszady na stanowisku szkoleniowca Legii Warszawa! Zwolnienie Besnika Hasiego po zaledwie trzech i pół miesiącach pracy na Łazienkowskiej i zatrudnienie Jacka Magiery skłoniło nas do stworzenia rankingu 10 najgorszych trenerów Ekstraklasy w XXI wieku.

1. Miroslav Čopjak (Świt Nowy Dwór Mazowiecki, sezon 2003/04)

Czeski szkoleniowiec zapisał się niechlubnie w annałach Ekstraklasy. Po wywalczeniu awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej przy zielonym stoliku, z 10 meczów, w których prowadził klub z Mazowsza, nie odniósł choćby jednej wygranej! Miarka przebrała się po 5 porażkach z rzędu – 2 listopada 2003 roku Čopjak z hukiem został zwolniony. Mimo że osiągnął ze Świtem kompromitującą średnią 0,4 punktu na spotkanie, znalazł później zatrudnienie w innym polskim klubie – Odrze Opole, z którą nawet udało mu się awansować do II ligi. Największym problemem 53-letniego szkoleniowca było to, że miał trudny charakter i niezwykle często popadał w konflikty. Nagminnie wchodził również w niepotrzebną polemikę z arbitrami, która przeważnie kończyła się odsyłaniem na trybuny.

2. František Straka (Arka Gdynia, 2010/11)

Wydawałoby się, że zatrudnienie czeskiego trenera, który wcześniej mógł się pochwalić prowadzeniem Sparty Praga, a nawet przez moment swojej reprezentacji narodowej (1 mecz), wyjdzie Gdynianom na dobre. Tymczasem powierzenie sterów zespołu Františkowi Strace odbiło się Żółto-Niebieskim wielką czkawką. Szkoleniowiec rodem z Budziejowic piastował swoją funkcję przez 11 spotkań, z których wygrał zaledwie dwa (oprócz tego 3 zremisował i aż 6 przegrał – przyp. red.). Średnia 0,82 punktu na mecz chluby także mu nie przyniosła. Straka dał się poznać jako trener, który żywo gestykulował przy linii bocznej i kontestował niemal każdą boiskową sytuację. Podczas konferencji prasowych zdarzało mu się uronić łzę, a jedyne czego mu zabrakło, to regularnego zdobywania punktów.

3. Tomasz Unton (Lechia Gdańsk, 2014/15)

Przygoda 45-latka w roli pierwszego trenera Biało-Zielonych trwała zaledwie 57 dni. Niedoświadczony szkoleniowiec przejął zespół po Joaquimie Machado otrzymując spory kredyt zaufania od właściciela klubu Josefa Wernze’go. Unton w duecie z Maciejem Kalkowskim mieli prowadzić ekipę z Gdańska do końca 2014 roku. Rozczarowujące wyniki w lidze i szybkie odpadnięcie z Pucharu Polski (przegrana 1:2 ze Stalą Stalowa Wola – przyp. red.) sprawiły jednak, że zarząd Lechii postanowił zrezygnować z usług 46-latka już w połowie listopada. Przy bilansie zaledwie 5 punktów zdobytych w 6 spotkaniach i średnią 0,83 punktu na mecz decyzja ta wydawała się być jak najbardziej słuszna. Unton pozostał jednak w klubie i w rundzie wiosennej objął drużynę rezerw.

4. Dariusz Kubicki (Podbeskidzie Bielsko-Biała, 2015/16)

Zaledwie 138 dni wytrwał na ławce Górali Dariusz Kubicki. Niezbyt udaną kadencję rozpoczął 4 maja 2015 roku. Prowadził Bielszczan w 16 ligowych spotkaniach i zdobył w nich tylko 14 punktów (bilans 3-5-8, średnia 0,88 punktu na mecz). Cierpliwość właścicieli Podbeskidzia do Kubickiego wyczerpała się po najwyższej domowej klęsce w historii klubu z Wisłą Kraków (0:6). Były obrońca reprezentacji Polski z przeszłością w Premier League w momencie zwolnienia pozostawił zespół spod Klimczoka na odległej 14. pozycji w lidze.

5. Josef Csaplár (Wisła Płock, 2005/06 i 2006/07)

Początek pracy Czech miał wymarzony – zdobył z płockim klubem pierwszy w historii Puchar i Superpuchar Polski, a kibice niemal nosili go na rękach. Jednak z biegiem czasu było coraz gorzej. Csaplár zbytnio przywiązywał się do swoich rodaków, którzy z miejsca otrzymywali pewne miejsce w składzie Wisły. W drugim sezonie jego pracy rozwiązanie to okazało się być opłakanym w skutkach, gdyż ekipa z Mazowsza z hukiem spadła z ligi. Csaplár zwolniono dopiero po 23. kolejce sezonu 2006/07, a jego bilans zamknął się na 40 spotkaniach (8-12-20), przy stosunku bramkowym 31-68 i mizernej średniej 0,9 punktu na mecz.

6. Thomas Von Heesen (Lechia Gdańsk, 2015/16)

Niemiec od samego początku, odkąd pojawił się w klubie z Trójmiasta, imponował pewnością siebie, obiecując złote góry, co w rzeczywistości nie miało żadnego pokrycia. Dodatkowo dokonywał częstych zmian w składzie, a to mocno odbijało się na formie gdańskiego zespołu. Słynący z częstej krytyki swoich podopiecznych Von Heesen poprowadził Lechię w zaledwie 11 spotkaniach (bilans 3-2-6), a gwoździem do jego trumny była koszmarna seria 5 porażek z rzędu.

7. Besnik Hasi (Legia Warszawa, 2016/17)

Albańczyk rozpoczął pracę w Legii 3 czerwca 2016 roku i na stołku trenerskim wytrwał niewiele ponad trzy miesiące. W tym czasie poprowadził Wojskowych w 9 meczach ligowych. Bilans jego 108 dni pracy jest doprawdy zatrważający, bowiem mówimy o ekipie mistrza Polski. Zaledwie 2 wygrane, 3 remisy i aż 4 porażki dają fatalną średnią punktu na spotkanie. Po Hasim nikt na Łazienkowskiej płakać nie będzie, a do historii przejdą jego niezrozumiałe decyzje personalne. Otwarta krytyka piłkarzy w mediach, brak jakiegokolwiek autorytetu w szatni i pomysłu na zespół – taki obraz pozostawił po sobie w Warszawie był opiekun Anderlechtu.

8. Robert Warzycha (Górnik Zabrze, 2015/16)

źródło: Wwongbc, CC 3.0
Warzycha powrócił na Roosevelta po 24 latach. Trenerskie szlify zbierał w tym czasie jako szkoleniowiec amerykańskiego Columbus Crew. Początek pracy z ekipą z województwa śląskiego był dla popularnego „Gucia” nadzwyczaj udany, bowiem na mecie rozgrywek 2014/15 Zabrzanie uplasowali się na 6. miejscu. Najbardziej zapadł jednak w pamięci fakt, że oficjalnie pierwszym trenerem Górnika był wówczas… jego współpracownik Józef Dankowski. W rzeczywistości to jedbak były reprezentant Polski pociągał za sznurki z tylnego siedzenia i decydował o wszystkich sprawach taktyczno-personalnych. Innowacyjnym pomysłem, który Warzycha wprowadził na polskie boiska była taktyka 1-3-5-2. W sezonie 2015/16, po fatalnym starcie i 4 meczach z rzędu bez wygranej, Górnik zamykał ligową tabelę z zaledwie jednym punktem na koncie, w efekcie czego władze klubu postanowiły rozwiązać kontrakt z 53-letnim szkoleniowcem. W sumie Warzycha zakończył pracę z bilansem 15-16-22 i marną średnią 1,15 punktu na mecz.
 
 
9. Joaquim Machado (Lechia Gdańsk, 2014/15)

Kolejny zagraniczny szkoleniowiec Lechii, który nie zrobił furory na ławce trenerskiej. Portugalczyk zasiadał za sterami Biało-Zieloni tykko przez 9 spotkań. W tym czasie klub z Trójmiasta zwyciężył zaledwie raz na własnym terenie (z Podbeskidziem 1:0) oraz dwukrotnie na wyjeździe (z Zawiszą Bydgoszcz 2:0 i Piastem Gliwice 3:1). Tym samym Machado zakończył swoją przygodę z Biało-Zielonymi ze średnią 1,33 punktu na mecz, po czym wrócił do swojej ojczyzny, gdzie zadziwił wszystkich niespodziewanym awansem do Ligi Sagres z Tondelą.

10. Jorge Paixão (Zawisza Bydgoszcz, 2014/15)
 
Portugalczyk został zapamiętany głównie z tego, że wraz z pojawieniem się w Bydgoszczy postawił na zaciąg marnej jakości obcokrajowców, którzy nie stanowili wartości dodanej i z biegiem czasu zaczęli ciągnąć klub na samo dno ligowej tabeli. Szkoleniowiec z Półwyspu Iberyjskiego miał jednak wyborny początek, bowiem Zawisza sięgnął najpierw po Superpuchar Polski ogrywając Legię Warszawa 3:2, a następnie na inaugurację rozgrywek pokonał Koronę Kielce 2:0. Kolejne rezultaty były już zjazdem po równi pochyłej (tylko 0,43 punktu na mecz). W sumie Paixão wytrwał nad Brdą zaledwie 74 dni. Po serii 6 kolejnych porażek cierpliwość Radosława Osucha, ówczesnego właściciela ekipy z województwa kujawsko-pomorskiego, skończyła się i 50-letni szkoleniowiec w pośpiechu musiał opuszczać tonący bydgoski okręt.

Artykuł został również opublikowany na portalu NaszFutbol.com.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz