Trwający sezon Premier League to doprawdy istna sinusoida dla Cesca Fàbregasa. W ekipie Antonio Contego, który latem objął rządy na Stamford Bridge, hiszpański pomocnik przez pierwszą część rozgrywek odgrywał marginalną rolę, rzadko podnosząc się nawet z ławki rezerwowych. Jego kariera w Chelsea znalazła się na krzywej opadającej, ale włoski szkoleniowiec z biegiem czasu powoli zaczął przekonywać się do umiejętności reprezentanta La Roja. W ostatnich tygodniach wychowanek słynnej La Masii wreszcie regularnie melduje się na murawie i jest jedną z pierwszoplanowych postaci londyńskiego zespołu. Co sprawiło zatem, że Fàbregas nagle zyskał w oczach charyzmatycznego trenera z Lecce?
źródło: Joshjdss, CC.20, wikimedia commons |
24 września Fàbregas wystąpił w ligowym starciu z Arsenalem, a więc
swoim byłym pracodawcą. Chelsea doznała wtedy upokarzającej porażki 0:3,
a Katalończyk dotrwał na placu gry ledwie do 55. minuty. Od tego czasu
zaczął się dla niego fatalny okres. 29-letni rozgrywający całkowicie
zniknął z pola widzenia, bowiem Conte uznał, że jego podopieczny
potrzebuje odpoczynku, aby nabrać sił i w pełni wrócić do formy. Wtedy
również Hiszpan doznał jednej z najbardziej upokarzających chwil w
swojej karierze, kiedy na moment wylądował w rezerwach The Blues.
Miało to miejsce 21 listopada ubiegłego roku w spotkaniu drużyn U-23
Chelsea z Southamptonem, wygranym przez stołeczny zespół 3:2. Co
ciekawe, Cesc miał w tym zwycięstwie niepośredni udział, bowiem dwa razy
otwierał kolegom drogę do bramki idealnymi podaniami, jednak z
pewnością daleko było mu wówczas do euforii. Sam zawodnik chciałby jak
najszybciej wymazać ze swojego życiorysu ten bolesny i pełen
rozgoryczenia okres w ekipie ze Stamford Bridge.
Fabregas has played as many minutes for Chelsea at U23 level this season as he has in the senior side. 92— Doug Nichols (@TheTXI) 1 grudnia 2016
Na kolejną szansę w Premier League kreatywny pomocnik czekał bardzo
długo, bo aż do 3 grudnia. Hiszpan niespodziewanie wybiegł wówczas w
pierwszym składzie Chelsea w wyjazdowej konfrontacji z Manchesterem
City. Jak się okazało, było to kolejne znakomite posunięcie Contego. W
60. minucie Fàbregas znakomitym podaniem obsłużył Diego Costę, który
posłał piłkę do siatki Obywateli doprowadzając do wyrównania. Ostatecznie The Blues
dzięki perfekcyjnym kontrom w końcowych fragmentach meczu rozbili ekipę
Guardioli 3:1, a swoją dużą cegiełkę do tego sukcesu przyłożył bohater
niniejszego tekstu. Z perspektywy czasu okazuje się, iż mecz na Etihad
Stadium był przełomowym momentem dla dalszych losów Katalończyka w
zespole pięciokrotnego mistrza Anglii i jego swoistym wybudzeniem z
głębokiego, zimowego snu.
Drugim newralgicznym momentem dla przyszłości Fàbregasa na Stamford
Bridge była rewanżowa konfrontacja z Arsenalem rozegrana 4 lutego.
Hiszpański pomocnik dostający od Contego z miesiąca na miesiąc coraz
więcej minut gry, z każdym kolejnym spotkaniem podkreślał swoją wartość,
aż w końcu w starciu z byłymi kolegami urządził sobie prywatną vendettę. Mimo że wszedł na boisko zaledwie kilka minut przed końcem meczu, zdołał zadać cios w postaci trafienia na 3:0 dla The Blues. Po końcowym gwizdku w kierunku schodzącego do szatni Hiszpana posypały się ze strony kibiców Kanonierów
najgorsze możliwe inwektywy, a Cesc ze stoickim spokojem wskazał tylko
na herb Chelsea, czym udowodnił, że wciąż jest związany z klubem z
zachodniego Londynu silną więzią. Zła karta na dobre odwróciła się
wówczas od reprezentanta La Roja. Od wspomnianej potyczki w
ramach 14. kolejki Premier League Fàbregas zaczął regularnie – czy to z
ławki, czy w wyjściowej jedenastce – pojawiać się w składzie lidera
angielskiej ekstraklasy.
W 2017 roku spekulacje dotyczące opuszczenia Stamford Bridge przez
Katalończyka przybrały na sile. Dziennikarze „The Telegraph” popełnili
nawet głośny artykuł o tym, jakoby Fàbregas miał ponownie trafić pod
skrzydła José Mourinho, który obecnie jest menedżerem Manchesteru
United. „Daily Telegraph” wieszczył z kolei scenariusz, że 29-letni
rozgrywający zostanie nowym graczem Milanu. Na razie w życiu zawodowym
Cesca nie zanosi się jednak na jakiekolwiek zmiany. Przynajmniej do
końca czerwca 2017 roku…
Trwająca kampania to w wykonaniu Fàbregasa istna huśtawka nastrojów i
ogromne wahania formy sportowej. Chociaż Hiszpan w bieżących rozgrywkach
rozegrał na angielskich boiskach w sumie niespełna 640 minut,
legitymuje się niezłymi statystykami – 3 gole i 7 asyst w Premier League
na tym etapie sezonu to dorobek co najmniej przyzwoity. Licząc
natomiast występy na wszystkich frontach, jego bilans prezentuje się
jeszcze bardziej okazale. 23 rozegrane spotkania zaowocowały pięcioma
trafieniami i ośmioma ostatnimi podaniami, a to wszystko w ciągu
zaledwie 1209 minut gry! Wychowanek słynnej akademii La Masia nie może
być jednak w pełni zadowolony z takiego obrotu spraw. Dlaczego zatem
Antonio Conte tak rzadko dawał Fàbregasowi możliwość zaprezentowania
niemałych przecież umiejętności?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba cofnąć się do początku kampanii
2016/17 i taktyki stosowanej przez włoskiego menedżera, którą w zespole z
niebieskiej części Londynu wdrożył zaskakująco szybko. W formacji
1-3-4-3 wszystkie tryby zaczęły funkcjonować błyskawicznie niczym dobrze
naoliwiony mechanizm, praktycznie bez żadnych zgrzytów, wobec czego
dokonywanie jakichkolwiek zmian nie miało sensu. Ofiarą ustawienia z
trójką środkowych defensorów padł właśnie Fàbregas. Katalończyk już na
początku sezonu stracił zatem miejsce w składzie, bowiem nie pasował do
koncepcji Contego. Były szkoleniowiec Squadra Azzurra i
Juventusu nakłada na środkowych pomocników dużo obowiązków związanych z
grą w destrukcji, które nie do końca odpowiadały hiszpańskiemu
kreatorowi. Jak ryba w wodzie w taktyce Włocha czuli się za to N’Golo
Kante i Nemanja Matić. Na skrzydłach Conte potrzebował z kolei
dynamicznych bocznych pomocników o zupełnie odmiennej charakterystyce od
Fàbregasa, który notabene nigdy nie był szybkościowcem. Cesc
od zawsze dobrze czuł się w roli architekta gry ofensywnej, piłkarza
grającego kombinacyjnie, z polotem, a jednocześnie dostojnie, który
kapitalnym prostopadłym podaniem może w każdej chwili obsłużyć kolegów z
drużyny. Wystarczy spojrzeć na jego liczbę asyst – tylko jeden zawodnik
w erze Premier League może pochwalić się bardziej imponującym
osiągnięciem.
Cesc Fabregas has registered 102 Premier League career assists; Ryan Giggs is the only player in history with more (162).— Squawka Football (@Squawka) 26 lutego 2017
👏 pic.twitter.com/F4LwRwteKx
W ostatnich tygodniach szala zaczęła się
więc przechylać na korzyść gry w pierwszej jedenastce Hiszpana kosztem
Nemanji Maticia. Zdaniem eksperta BBC Gartha Crooksa, Fabregas to wciąż
gracz światowego formatu, który potrafi w magiczny sposób otwierać
partnerom drogę do bramki. W ostatniej ligowej konfrontacji The Blues
ze Swansea Conte delegował go do podstawowego składu właśnie w miejsce
serbskiego pomocnika, którego głównym walorem jest gra w defensywie.
Ale, jak się okazuje, nie tylko, bowiem w trwającym sezonie Matić już
kilkukrotnie pokazał, że również w ofensywie potrafi wzbić się na
wyżyny. 6 asyst w rozgrywkach ligowych stanowi dla zawodnika z Bałkanów
najlepszą rekomendację. Crooks uważa jednak, że była gwiazda Arsenalu ma o wiele większy potencjał od pozyskanego z Benfiki gracza:
„Cesc Fàbregas może nie dysponuje taką siłą biegową jak Nemanja Matić, ale potrafi jednym zamachem lewą nogą związać całą defensywę rywali. Mógł uzyskać w tym meczu hat-tricka, ale zabrakło dobrego wykończenia. Ostatecznie i tak nie miało to żadnego znaczenia” – zakończył na łamach portalu London Evening Standard były napastnik m.in. Tottenhamu i Charltonu
Obchodzący w maju 30 urodziny piłkarz należał do najlepszych zawodników w
konfrontacji ze Swansea, a nie trzeba przekonywać, jak wyjątkowy był to
dla niego mecz. Fàbregas uczcił swój okazały jubileusz – 300 meczów w
Premier League – w najlepszy z możliwych sposobów. Występ przeciwko
walijskiej drużynie Hiszpan okrasił nie tylko bramką, ale popisał się
również fenomenalnym podaniem przy golu Pedro. Chelsea zwyciężyła pewnie
3:1 i wciąż ma komfortową przewagę punktową nad drugim w tabeli
Tottenhamem.
Czy wystawienie Fàbregasa kosztem
Maticia to znak nowych czasów na Stamford Bridge i sygnał, że Cesc
rzeczywiście wraca do łask Contego? Odpowiedź na to pytanie pozostawiamy
czytelnikom, tymczasem głos na temat swojego znakomitego meczu zabrał
sam Katalończyk w rozmowie z oficjalną klubową stroną:
„Czuję się, jakbym grał tu bardzo długo. Przez 3 lata byłem poza Anglią, a osiągnąć 300 występów w Premier League jest dla mnie czymś fantastycznym. Mam nadzieję na podwojenie tej liczby! Cały czas chcę iść do przodu i grać jeszcze przez wiele sezonów. Czuję się niezwykle młodo i świeżo. Jestem w dobrej formie – także psychicznej i mentalnej. Myślę, że mogę dać z siebie jeszcze więcej”
Fàbregas odniósł się także do kwestii transferowych i spekulacji łączących go z innymi klubami:
„Zaadaptowałem się do filozofii trenera. Liczę, że teraz będę grał więcej, bowiem już złożyłem oświadczenie, że pomimo tego, iż zostały mi 2 lata kontraktu, chcę zostać na Stamford Bridge. Mam 29 lat i rozegrałem już wiele spotkań, które zostały w moich nogach i głowie. Ale czuję się młodo, biorąc pod uwagę aspekt mentalny”
Chociaż były kapitan The Gunners
w pierwszym sezonie pracy Contego w Chelsea długo przesiadywał na
ławce, nie żywi żadnej urazy do włoskiego szkoleniowca i nigdy
publicznie nie skarżył się na swoją sytuację:
„Nie zrozumcie mnie źle – chciałbym grać w każdym meczu w pełnym wymiarze czasowym jak wszyscy zawodnicy, ale czasem trzeba o to walczyć. Łatwo powiedzieć “nie gram”, ale wówczas człowiek się denerwuje i chce gdzieś uciec. Jednak mój umysł podpowiedział mi, by tego nie robić i podjąłem wyzwanie! Nie wszystko w życiu przychodzi łatwo. W niektórych sytuacjach trzeba umieć zawalczyć. Ja właśnie to robię i mam nadzieję, że w ten sposób pokażę menadżerowi, iż może mieć do mnie zaufanie w kolejnych spotkaniach”
Nie od dziś wiadomo, że statystyki to
tylko suche liczby, które nie zawsze oddają faktyczny stan rzeczy, ale
poniższa grafika dobitnie pokazuje, że bez Fàbregasa gra Chelsea
wygląda… znacznie lepiej:
Takie zestawienia tylko podsycają
dyskusje na temat tego, czy 29-letni rozgrywający wciąż jest piłkarzem
wielkiego formatu. Takich wątpliwości nie ma jego kolega z drużyny Diego
Costa, który żyje z podań Hiszpana. Snajper Niebieskich nie ma wątpliwości, że Fàbregas to ciągle jeden z najlepszych kreatywnych pomocników na świecie:
„Cesc to jedyny gracz zdolny do “takich” podań, których nikt inny z naszego zespołu nie potrafiłby wykonać. Wiem, jak gra Fàbregas, a on dobrze się rozumie ze mną na boisku. Kiedy rozpoczynam bieg, nie muszę wcale spoglądać w jego kierunku. Wiem, że jeśli jest dużo przestrzeni, to pośle podanie dokładnie tam, gdzie chcę. To jest praca zespołowa. Powinieneś wiedzieć, że Cesc ze swoimi umiejętnościami i piłką przy nodze może być dla Ciebie zagrożeniem. On jest jednym z najlepszych!” – Diego Costa
Zasadne pozostaje więc pytanie, czy z Fàbregasem w pełni formy Chelsea
rzeczywiście potrzebuje wzmocnień w drugiej linii? Po takiej laurce,
jaką wystawił mu najlepszy snajper zespołu mogłoby się wydawać, że
absolutnie nie ma takiej potrzeby. The Blues pewnie zmierzają
po swoje szóste mistrzostwo Anglii, a mimo to Hiszpan nie może być pewny
swojej przyszłości w ekipie ze Stamford Bridge. Problem w tym, że
wyjazdem do Chin czy też Stanów Zjednoczonych pomocnik nie jest w tej
chwili ani trochę zainteresowany…
"China?! I'm 29!"— Squawka News (@SquawkaNews) 27 lutego 2017
Cesc Fabregas laughs off summer move as midfielder seeks Chelsea stay - https://t.co/3fdC4J2eRD pic.twitter.com/xWWEhGm917
Włodarze lidera angielskiej ekstraklasy po cichu myślą już o kolejnej
kampanii. W orbicie zainteresowań londyńskiego klubu znaleźli się tacy
gracze, jak odkrycie sezonu Serie A Franck Kessié oraz dwóch młodych i
perspektywicznych graczy AS Monaco – Bernardo Silva i Tiemoué Bakayoko.
Nie jest tajemnicą, że kupno któregokolwiek z tego tria w letnim okienku
transferowym mocno skomplikowałoby i tak niełatwą sytuację Fàbregasa…
Tekst ukazał sie również w portalu NaszFutbol.com.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz