Nie od dzisiaj wiadomo, że
dzieci wychowane w duchu sportowej rywalizacji na piłkarskim boisku mają
znacznie trudniejszą i zawiłą drogę kariery niż ich bardziej znani
rodzice. Łatka, z którą muszą się mierzyć, często stawia ich na
przegranej pozycji. Przypadkiem, który wyłamie się z tych schematów może
być Kasper Schmeichel. 30-letni Duńczyk jest stale porównywany do
swojego znacznie bardziej sławnego ojca – Petera, ale robi wszystko, co w
jego mocy, aby nie tylko w ojczyźnie kojarzyli go przede wszystkim jako
bramkarza Leicester City. Ostatnimi rewelacyjnymi występami Kasper
niewątpliwie pracuje na swój rachunek i stara się zbudować markę na
miarę „The Great Dane’a”.
źródło: Wikimedia Commons,. CC 2.0 Chris0023 |
Ostatnie wyczyny jego syna między
słupkami pokazują, że ciężka praca i ogromny talent są w równym stopniu
niezbędne, aby stać się pierwszoplanową postacią i trafiać na czołówki
największych dzienników sportowych na Wyspach. Kasper niejako na przekór
wszystkim niedowiarkom udowadnia, że posiada wcale nie mniejszy
potencjał i możliwości niż jego tata, który przez wielu uznawany jest za
legendę Czerwonych Diabłów.
Schmeichel junior stale się rozwija i pnie coraz wyżej w futbolowej hierarchii – od League Two, przez Premier League, wprost do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. A dogonienie, a może nawet prześcignięcie ojca z pewnością nie będzie łatwym zadaniem. Bez wątpienia jednak Kasper w ostatnich miesiącach znacznie podniósł swój poziom sportowy, a wyznacznikiem jego obecnej klasy był dwumecz 1/8 finału Champions League z Sevillą. W spotkaniu rozegranym w stolicy Andaluzji golkiper Leicester w 14. minucie obronił rzut karny wykonywany przez Joaquina Correę. W rewanżu Duńczyk powtórzył ten wyczyn, tym razem zatrzymując strzał z jedenastu metrów Stevena N’Zonziego! 30-latek zanotował w obu tych konfrontacjach wiele spektakularnych interwencji, broniąc w sumie aż 11 strzałów zmierzających w jego kierunku. Awans mistrza Anglii do ćwierćfinału najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek w Europie kosztem znacznie wyżej notowanego rywala z LaLiga absolutnie nie byłby możliwy bez fantastycznej postawy Kaspera, który w domowych potyczkach Champions League nie skapitulował ani razu i aż 10 razy ratował kolegów przed utratą gola!
Kasper Schmeichel at home in the Champions League this season:— Squawka Football (@Squawka) 14 marca 2017
3 games
10 saves
1 penalty saved
0 goals conceded
Heroic performances. pic.twitter.com/LYlVC8zVCY
Przy każdej okazji wyczyny młodszego z rodu Schmeichelów są zestawiane z
dokonaniami Petera. Jak się okazuje, w jednej statystyce syn dorównał
już ojcu – w całej karierze obronił tyle samo rzutów karnych!
Kasper Schmeichel has now saved as many Champions League penalties as his dad 👏 pic.twitter.com/hXS1tvtFtr— BigSport (@BigSportGB) 14 marca 2017
“To było niesamowite spotkanie. Jestem dumny ze wszystkich kolegów. Kibice byli dzisiaj wspaniali i stworzyli fantastyczną atmosferę. Nie mogę w to uwierzyć! Debiutujemy w Lidze Mistrzów, a zaszliśmy tak daleko. Jeszcze niedawno grałem w League Two, a teraz jestem ćwierćfinalistą Champions League! Po raz kolejny pokazaliśmy, że niemożliwe nie istnieje! – zakończył rozentuzjazmowany Duńczyk
Następnego dnia po wielkim i
historycznym triumfie nad Sevillą Kasper zaprosił swojego ojca na obiad
do włoskiej restauracji San Carlo usytuowanej w centrum Manchesteru.
Obaj panowie mieli okazję, by powspominać dawne czasy. Młodszy z rodu
przyznał, że rozgrywki Ligi Mistrzów są dla niego czymś specjalnym. Gdy
miał 12 lat, jego tata podnosił w geście triumfu wielki, uszaty puchar
na stadionie Camp Nou. Dla bramkarza The Foxes stanowi to ogromną inspirację, a wyeliminowanie Los Nervionenses jest kolejną pieczęcią do upragnionego tytułu najlepszej klubowej drużyny Starego Kontynentu.
Lisy w ćwierćfinale Champions League czeka kolejny dwumecz z
hiszpańskim zespołem. Tym razem na drodze mistrza Anglii stanie Atlético
Madryt, które w ostatnich trzech latach aż dwukrotnie grało w wielkim
finale. Wygranie Ligi Mistrzów przez Schmeichela i spółkę należy w tej
chwili rozpatrywać w kategoriach cudu i zjawiska niemal paranormalnego.
Wszyscy mają jednak w pamięci poprzedni, mistrzowski sezon, gdy szanse
ekipy z King Power Stadium na wygranie ligi również były oceniane na
poziomie błędu statystycznego, a w końcowym rozrachunku drużyna
prowadzona wtedy jeszcze przez Claudio Ranierego dopięła celu. Lisów
z pewnością nie można lekceważyć, zwłaszcza że pod wodzą nowego trenera
Craiga Shakespeare’a prezentują ostatnio olśniewającą formę i notują
passę trzech czterech meczów z rzędu.
Dla bohatera tego artykułu pogoń za znacznie bardziej utytułowanym ojcem
jest już nie tylko niedoścignionym marzeniem, ale powoli staje się
rzeczywistością. W poprzedniej kampanii zdobycie pierwszego mistrzostwa w
Premier League, a w trwającej znakomite recenzje bramkarza i
fantastyczna gra Leicester na arenie międzynarodowej mocno oddziałują na
wyobraźnię kibiców The Foxes, którzy po cichu liczą na kolejne sukcesy – tym razem w Europie.
Patrząc na przebieg kariery Kaspera, począwszy od Manchesteru City,
poprzez Darlington, Bury, Falkirk, Cardiff City, Coventry City, Notts
County i Leeds United, aż trudno uwierzyć, jaką drogę musiał przebyć
Duńczyk, aby znaleźć w końcu swoją przystań w klubie z East Midlands,
gdzie doczekał się także pierwszych sukcesów w zawodowym futbolu. Co
ciekawe, w większości zespołów Schmeichel grał na zasadzie wypożyczenia.
Długo tułał się bez celu po niższych ligach i nie potrafił na dłużej
zadomowić się w jednym miejscu. W sierpniu będzie obchodził nawet
osobliwą rocznicę – dziesięciolecie debiutu w drużynie The Citizens, w barwach której zaliczył w sumie 10 spotkań w wyjściowej jedenastce w ciągu dwóch sezonów…
„Nazwisko nie pomogło mi w życiu. Naprawdę byłoby mi łatwiej, gdybym uprawiał inny sport. Porównania do ojca słyszę od początku kariery. To niesamowicie nudne. Ludzie mają do tego prawo, ale ja jestem tym zmęczony. Odkąd pamiętam, media chciały rozmawiać ze mną z uwagi na ojca. Większość zawodników wywiadów udziela dopiero po przejściu na profesjonalizm, a za mną ciągnie się to od dzieciństwa. Wszyscy myślą, że z powodu nazwiska było mi lżej. To bzdury! Często zdarzało się, że w trakcie meczów słyszałem: „To syn Schmeichela!”. Na ulicy jest podobnie. Ludzie podchodzą i zagadują: „Jesteś dobry, ale nie tak, jak twój ojciec”. Według większości to zabawne. Mnie to irytuje…” – Schmeichel junior o ciężkich doświadczeniach w swojej karierze
Piłkarzowi rodem z Kopenhagi nie było
łatwo pozbyć się łatki, która wydawało się, że przylgnęła do niego już
na stałe. Peter bardzo pomógł swojemu synowi w tej kwestii i to nie
tylko poprzez ojcowską opiekę. Stale monitorując jego karierę chronił
Kaspera przed natrętnymi kibicami złośliwie przywołującymi sukcesy
wybitnego reprezentanta Danii, a kompletnie niedostrzegającymi
sumiennych postępów jego potomka.
Przełomowym momentem w dalszym rozwoju Schmeichela juniora było
uwolnienie się od Manchesteru City, gdzie nie miał żadnych szans na
regularne występy. Wówczas pierwszym golkiperem Obywateli był
Shay Given, a na ławce irlandzkiego bramkarza naciskał już młody i
niezwykle utalentowany Joe Hart. Duńczyk był dopiero trzecim wyborem
trenera, dlatego uparcie walczył o to, aby odejść z Eastlands. City
mocno utrudniało tę decyzję, bowiem aż czterokrotnie proponowano mu
podpisanie nowego kontraktu. Schmeichel miał jednak twardy i
nieustępliwy charakter, podobnie jak ojciec, dzięki czemu w końcu
postawił na swoim – przeniósł się do grającego wówczas na zaledwie
czwartym (!) poziomie rozgrywkowym Notts County.
Ten years ago today, Kasper Schmeichel was playing for Bury against Notts County in League Two. How times change pic.twitter.com/C05B4U6JgD— ITV Football (@itvfootball) 6 maja 2016
Był sierpień 2009 roku. Sven-Göran Eriksson pełnił wówczas funkcję
dyrektora sportowego, a włodarze klubu z Nottingham, na czele z
oddziałem Munto Finance, snuli piękne, aczkolwiek niemające żadnego
pokrycia wizje, które w ciągu 5 lat miały zaprowadzić The Magpies
do Premier League. Oczywiście plany te spełzły na niczym, a jedynym
maleńkim sukcesikiem Notts County ze Schmeichelem w składzie był awans
do League One wywalczony… całkowicie za darmo, bowiem Kasper przez 7
miesięcy nie dostał od ówczesnego pracodawcy ani jednego funta! Pomimo
skomplikowanej sytuacji finansowej, Duńczyk okresu spędzonego nad rzeką
Trent nie może jednak uznać za stracony. W czarno-białych barwach
spisywał się na tyle dobrze (zaledwie 0,67 puszczonego gola na mecz!),
że szybko doczekał się sportowego awansu w postaci… bezgotówkowego
transferu do grającego na poziomie Championship Leeds United. W zespole
popularnych Pawi Kasper wciąż notował progres. Niespodziewanie
po zaledwie jednym sezonie na Elland Road pozbyto się zbierającego coraz
lepsze recenzje golkipera sprzedając go do Leicester City za 1,7 mln €.
Kariera Schmeichela ruszyła z kopyta dopiero w 2011 roku. Od razu
wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie Lisów i stał się
mocnym punktem zespołu. Nieprzypadkowo zresztą już po roku został
wybrany najlepszym bramkarzem zaplecza Premier League.
Według nowego menedżera The Foxes Craiga Shakespeare’a Kasper
jest najlepszym graczem na swojej pozycji w Europie. Angielski trener ma
zresztą podstawy, by tak twierdzić, bowiem w mistrzowskim sezonie
2015/16 Duńczyk aż 15 razy zachowywał czyste konto i tylko Petr Čech
mógł pochwalić się lepszym osiągnięciem.
Premier League Golden Gloves 2015-16:— Deji Kofi Faremi (@deejayfaremi) 15 maja 2016
Cech - 16
*De Gea - 15
Schmeichel - 15
Hart - 15
[De Gea still with a game to play]
W trwającej kampanii ligowej Schmeichel
tylko 4 razy nie musiał sięgać po piłkę do bramki, ale z nawiązką
zrehabilitował się w Champions League. W sześciu rozegranych spotkaniach
LM aż 5 razy pozostawał niepokonany, a w sumie kapitulował tylko
dwukrotnie!
Kasper Schmeichel od wielu lat musi
mierzyć się z bagażem osiągnięć utytułowanego ojca i trzeba przyznać, że
czyni to z coraz lepszym skutkiem. Jego sportowa ewolucja i sukcesy,
jakie ostatnio stają się jego udziałem, powodują, że fani futbolu powoli
zaczynają traktować go już nie jako „syna sławnego taty”, ale bramkarza
pracującego na własny rachunek. Ostatnimi spektakularnymi występami
30-latek zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko i niewykluczone, że z
biegiem czasu kibice będą w równym stopniu wspominać także Schmeichela
juniora, grającego na chwałę Leicester City.
Tekst ukazał się również na portalu NaszFutbol.com.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz