czwartek, 30 marca 2017

Modelowa kariera szkockiej perełki Bournemouth. Ryana Frasera droga od super rezerwowego do wiodącej postaci Wisienek

Premier League to rozgrywki, gdzie niemal co sezon objawia się jakiś piłkarski talent, dla którego jeden znakomity występ stanowi promocję, a nierzadko wręcz trampolinę do dalszej kariery. Ale przede wszystkim otwiera furtkę do zrobienia poważnego kroku w dorosłość, co w wielu przypadkach kończy się wywalczeniem miejsca w podstawowym składzie drużyny klubowej, a następnie zgłoszeniem akcesu do reprezentacji narodowej. Właśnie tak w telegraficznym skrócie wygląda obecny sezon dla Ryana Frasera. Szkocki pomocnik Bournemouth w ostatnich tygodniach regularnie potwierdza swoją jakość, a debiutancka trema nie jest mu straszna. Czy skrzydłowy będący jeszcze kilka miesięcy temu jedynie rezerwowym rozwiąże ofensywne problemy The Tartan Army i okaże się panaceum na znikomą liczbę goli strzelanych przez kadrę Gordona Strachana?

Dotychczas kariera urodzonego w Aberdeen 23-latka nie była usłana różami. Ot, pospolity piłkarz, jakich w Szkocji wielu, który specjalnie nie budził zainteresowania swoją osobą. Jego gra nie wybijała się ponad przeciętność, ale na boisku zawsze starał się wywiązywać ze swoich obowiązków najlepiej jak potrafi. Przygodę z futbolem Fraser zaczynał w klubie ze swojego rodzinnego miasta, a pierwszy profesjonalny kontrakt podpisał w wieku 16 lat. Debiutu doczekał się już kilka miesięcy później. W październiku po raz pierwszy przedstawił się szerszej publiczności w konfrontacji z Heart od Midlothian. Kariera filigranowego pomocnika toczyła się powolnym rytmem, aż do jesieni sezonu 2012/13, kiedy to dwukrotnie został uznany za najlepszego młodego piłkarza miesiąca w Scottish Premier League. Wyróżnienia te okazały się dla Ryana trampoliną do awansu sportowego.

Pod koniec grudnia 2012 roku Fraser niespodziewanie odrzucił jednak nowy kontrakt zaproponowany mu przez włodarzy ekstraklasowego Aberdeen i w styczniu następnego roku związał się umową z Wisienkami grającymi wówczas w… League One, a więc na trzecim szczeblu rozgrywek ligowych w Anglii! Początek jego przygody z zespołem z hrabstwa Dorset nie rzucał na kolana. Do końca tamtego sezonu Szkot wystąpił w sumie w… 5 spotkaniach, na które złożyło się zaledwie 100 minut. Nastoletni skrzydłowy nie miał zatem zbyt wielu powodów do zadowolenia, w przeciwieństwie do klubu położonego nad kanałem La Manche. Bournemouth uczyniło bowiem znaczący krok awansując na zaplecze Premier League.

W sezonie 2013/14 sytuacja Frasera uległa diametralnej zmianie – stał się podstawowym graczem beniaminka i wystąpił w aż 37. spotkaniach. Kolejna ligowa kampania w Championship nie była już tak owocna biorąc pod uwagę czas spędzony na boisku przez szkockiego pomocnika. Między sierpniem 2014 a kwietniem 2015 nie dostawał na Dean Court zbyt wielu szans, aby pokazać swoje umiejętności, wobec czego trafił na wypożyczenie do Ipswich Town. W barwach The Tractor Boys do lutego 2016 roku rozegrał 18 spotkań, w których zanotował 4 bramki i 2 asysty. Liczby te zrobiły wrażenie na menedżerze The Cherries, który postanowił skrócić wypożyczenie Frasera i ściągnął go z powrotem na Vitality Stadium. Do końca sezonu wychowanek Aberdeen nie pojawił się ani razu na boiskach Premier League, a mimo to Howe postanowił pozostawić utalentowanego Szkota w kadrze Bournemouth, aby przygotować go do wymogów angielskiej ekstraklasy.
Początki Frasera na najwyższym szczeblu rozgrywkowym na Wyspach także nie wprawiły nikogo w zachwyt. Nie było zatem żadnych przesłanek ku temu, by przypuszczać, że dynamiczny skrzydłowy nagle włączy wyższy bieg i szybko udowodni, iż zasługuje na regularne występy, nie wspominając o tym, że zaskarbi sobie sympatię wszystkich fanów Wisienek. Życie jednak często płata figle i także dla Ryana przygotowało niespodziewany scenariusz…

4 grudnia 2016 to data, którą Fraser z pewnością zapamięta do końca życia. Właśnie wtedy Eddie Howe postanowił przypomnieć sympatykom The Cherries o jego obecności wpuszczając Szkota na murawę w 55. minucie gry przy stanie 0:2 z Liverpoolem. Młodzian od razu po wejściu na boisko rozruszał ataki ofensywne Bournemouth i już po kilkudziesięciu sekundach wywalczył rzut karny, zamieniony na bramkę przez Calluma Wilsona. Gdy w 64. minucie podopieczni Jürgena Kloppa za sprawą Emre Cana podwyższyli prowadzenie na 3:1, wydawało się, że jest już po meczu. Nic z tych rzeczy! W ostatnim kwadransie Fraser rozpoczął swoje wielkie show. Najpierw w 76. minucie po kontrataku zdobył swojego debiutanckiego gola na poziomie angielskiej ekstraklasy, a zaledwie 180 sekund później posłał idealne dośrodkowanie do Steve’a Cooka, który doprowadził do wyrównania. W przedłużonym czasie gry gracze Howe’a dokonali niemożliwego zdobywając czwartą, zwycięską bramkę po strzale Nathana Aké!

Zwycięstwo Wisienek w tak nieprawdopodobnych okolicznościach oraz fenomenalna zmiana, jaką dał tamtego pamiętnego dnia super rezerwowy Ryan, były dla skrzydłowego przełomem karierze. Warto w tym miejscu przytoczyć liczby. Przed fantastycznym występem z Liverpoolem, w 13. meczach Fraser spędził na murawie zaledwie 214 minut. Obecnie po 29. rozegranych kolejkach Premier League Szkot jest już jedną z wiodących postaci Bournemouth – na liczniku ma już 1252 minuty i w sumie 19. ligowych spotkań w nogach. A to wszystko za zaledwie 400 tys. £, bo za tyle został wykupiony z Aberdeen, co obecnie może uchodzić za cenę promocyjną. Howe uważa zresztą, że po czterech latach wartość jego podopiecznego skoczyła aż do 8 mln £ !

Warto jeszcze wrócić na chwilę do ligowego debiutu Frasera w barwach Wisienek w sierpniu 2016 roku. Po tym występie reprezentant szkockiej młodzieżówki został odstawiony na boczny tor i długimi miesiącami czekał na kolejną prawdziwą szansę. W rozmowie z „Daily Echo” menedżer ekipy z Vitality Stadium zdradził jednak, że wiązał ze skrzydłowym duże nadzieje już od momentu zakupu.
„Podpisaliśmy kontrakt z Fraserem, kiedy jeszcze występowaliśmy w League One, ponieważ głęboko wierzyliśmy w jego umiejętności piłkarskie. Inni gracze mogą mu się przypatrywać, a Ryan może stanowić dla nich inspirację. On był bardzo cierpliwy. Mógł pójść inną, łatwiejszą drogą i pomyśleć sobie: „Nie będę dłużej czekał”. Uznał jednak, że ma wiele rzeczy do poprawienia pod względem fizycznym i technicznym, czyli we wszystkich aspektach gry, dlatego ciężko pracował, aby to osiągnąć”Eddie Howe
Dobra forma Frasera nie uszła uwadze trenera seniorskiej reprezentacji Gordona Strachana, który po raz pierwszy powołał pomocnika na dwa mecze – towarzyski z Kanadą (1:1; Fraser nie zagrał ani minuty – przyp. red.) i eliminacyjny ze Słowenią.

Były trener młodzieżowego zespołu Aberdeen Neil Cooper, który miał pod swoimi skrzydłami utalentowanego Frasera, uważa, że już od nastoletnich lat przejawiał niezwykły talent, który dopiero teraz eksplodował.
„To nie była żadna niespodzianka, że Bournemouth było nim zainteresowane. Ryan nie kosztował klubu dużo, ale ile teraz jest wart? Uważam, że pozwolenie mu na opuszczenie szeregów „The Dons” w 2013 roku było największą stratą w dziejach szkockiego klubu”
Ryan Fraser długo musiał czekać, aby w końcu uwolnić drzemiący w nim ogromny potencjał piłkarski. Jego kariera nabrał prawdziwego rozpędu dopiero w trwającej kampanii Premier League. 23-latek zagrał w każdym z ostatnich jedenastu spotkań The Cherries w wyjściowym składzie. Eddie Howe, który ma świetny kontakt z młodymi graczami i wielu z nich stara się wkomponować do składu niemal w każdym sezonie swojej pracy, twierdzi nawet, że Ryan w przyszłości będzie stanowił o sile ataku reprezentacji Szkocji.
„On już jest bardzo dobry pod względem posyłania crossowych podań. Polepsza swoje umiejętności z meczu na mecz i staje się dużym zagrożeniem pod bramką rywali. Ma odpowiednie zdolności do tego, aby przestraszyć każdą defensywę. Kiedy ma piłkę przy nodze, sprawia, że nasi kibice siedzą na krawędzi swoich krzesełek. Ma odpowiednie tempo, technikę oraz szybką stopę. Myślę, że właśnie te atrybuty wyróżniają go na tle innych” – podsumowuje menedżer Wisienek
Tekst został również opublikowany na portalu Naszfutbol.com.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz