W szeregach zajmującego
aktualnie trzecie miejsce w tabeli Premier League Liverpoolu prym
wiedzie Philippe Coutinho. Przebojowy Brazylijczyk to kolejny piłkarz po
Luisie Suárezie, którego potencjał i możliwości zdecydowanie wyrastają
ponad ekipę z Anfield Road. Czy zespół prowadzony przez Jürgena Kloppa
nie robi się już zbyt mały dla wirtuoza rodem z Rio de Janeiro i czy
grając w koszulce The Reds 24-latek może powalczyć o coś więcej niż tylko kolejne indywidualne rekordy?
źródło: Dean Jones, Wikimedia Commons, CC 2.0 |
Zdaniem wielu obserwatorów i ekspertów,
gdyby Coutinho miał wokół siebie lepszych partnerów, to śmiało mógłby
walczyć nawet o Złotą Piłkę. Tak odważne tezy, które przewijają się
także w angielskim środowisku, każą się zastanowić głębiej nad
przyszłością Brazylijczyka. Błyskotliwy rozgrywający znakomicie czuje
się w drużynie Kloppa i nawet nie w pełni zdrów jest w stanie wzbić się
na wyżyny. To absolutnie niezbędna i pierwszoplanowa postać w taktycznej
układance niemieckiego szkoleniowca. Coutinho na każdym kroku
potwierdza na boiskach Premier League swój nieprzeciętny talent,
zwłaszcza gdy z dziecinną łatwością mija kolejnych rywali, asystuje czy
strzela efektowne gole.
W Liverpoolu Philippe nawiązał wspólną nić porozumienia ze swoim rodakiem Roberto Firmino oraz Senegalczykiem Sadio Mané. Zabójczy tercet formacji ofensywnej The Reds trafiał do siatki rywala w samych rozgrywkach ligowych 2016/17 aż 32 razy i zaliczył 17 asyst. Sam Coutinho dziewięciokrotnie wpisywał się na listę strzelców i zanotował 6 decydujących podań. Po kontuzji Mané od filigranowego Brazylijczyka zależy jeszcze więcej. Jak ogromny jest jego wpływ na grę zespołu Kloppa, można było się przekonać w ostatniej konfrontacji ze Stoke. Wychowanek Vasco da Gama pojawił się na murawie po przerwie i w ciągu 45 minut gry, do spółki z Firmino, przyczynił się do cennej wyjazdowej wygranej 2:1. Obaj gracze Canarinhos zdobyli po jednej bramce.
W Liverpoolu Philippe nawiązał wspólną nić porozumienia ze swoim rodakiem Roberto Firmino oraz Senegalczykiem Sadio Mané. Zabójczy tercet formacji ofensywnej The Reds trafiał do siatki rywala w samych rozgrywkach ligowych 2016/17 aż 32 razy i zaliczył 17 asyst. Sam Coutinho dziewięciokrotnie wpisywał się na listę strzelców i zanotował 6 decydujących podań. Po kontuzji Mané od filigranowego Brazylijczyka zależy jeszcze więcej. Jak ogromny jest jego wpływ na grę zespołu Kloppa, można było się przekonać w ostatniej konfrontacji ze Stoke. Wychowanek Vasco da Gama pojawił się na murawie po przerwie i w ciągu 45 minut gry, do spółki z Firmino, przyczynił się do cennej wyjazdowej wygranej 2:1. Obaj gracze Canarinhos zdobyli po jednej bramce.
Dzięki trafieniu w 71. minucie na Britannia Stadium 24-latek zapisał się w historii The Reds i całej angielskiej ekstraklasy złotymi zgłoskami. Coutinho został właśnie najskuteczniejszym Brazylijczykiem grającym na Wyspach, wyprzedzając rodaka Juninho Paulistę.„Roberto jest inteligentnym graczem. Ma bardzo dużo jakości z piłką przy nodze. Pomimo że nie imponuje wzrostem napastnika, to jest niezwykle silny fizycznie. Zawsze jest gotowy, aby otrzymać podanie. On pomaga nam kreować sytuacje bramkowe. Gramy razem i bardzo dobrze się rozumiemy, także dzięki temu, że możemy występować wspólnie w reprezentacji Brazylii. Jesteśmy dobrymi kumplami i znamy każdy swój ruch na boisku” – Coutinho o Roberto Firmino na łamach oficjalnej strony klubowej Liverpoolu
🇧🇷 Top Brazilian scorers in the Premier League:— bet365 (@bet365) 8 kwietnia 2017
Coutinho - 30
Juninho - 29
Oscar - 21
Firmino - 20
Willian - 17 pic.twitter.com/GjrRRFd4dy
Od razu po tym osiągnięciu poprzedni rekordzista w samych superlatywach wypowiedział się o Coutinho:
„Ucieszyłem się, że Coutinho pobił mój rekord. Nie wyobrażam sobie aktualnie, by ktoś inny mógł to zrobić. Według mnie Philippe jest teraz drugim piłkarzem z naszego kraju, po Neymarze. To zupełnie inna klasa zawodnika, a wszystko, co osiągnął, zawdzięcza ciężkiej pracy” – zakończył były pomocnik Middlesbrough
Zdaniem Juninho Paulisty kluczem do sukcesów rozgrywającego Liverpoolu jest łatwość znajdowana sobie wolnej przestrzeni na boisku:
„Jeśli masz taką inteligencję jak on, to potrafisz znaleźć wolne miejsce na murawie. W Anglii gra się bardzo szybko – to także mu pomaga. Ludzie myśleli, że tego typu zawodnik będzie miał problemy z adaptacją do brytyjskiego futbolu bardziej niż na przykład hiszpańskiego. Jednak nawet ja potrafiłem znajdować więcej wolnego miejsca na boisku w Anglii niż w Hiszpanii” – podsumował 44-latek, obecnie prezes brazylijskiego klubu Ituano FC z siedzibą w São Paulo
Coutinho po przejściu do historii i zdobyciu 30. bramki na boiskach Premier League także był bardzo rozentuzjazmowany:
„Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu. Chcę cały czas iść do przodu i strzelać kolejne gole, aby pomóc mojemu zespołowi” – zakończył brazylijski gwiazdor The Reds, który przez kilka dni był wyłączony z treningów i schudł aż 3 kg z powodu przeziębienia, a dołączył do zespołu dopiero w dniu meczu z The Potters
Pomimo że Coutinho prezentuje momentami
zjawiskową grę pełną technicznych popisów, to można również wrzucić
kamyczek do jego ogródka. Reprezentant Canarinhos z pewnością
mógłby się pokusić o poprawienie skuteczności. 24-latek, mimo pełnej
gamy umiejętności, wciąż zbyt rzadko znajduje drogę do siatki rywali.
Łyżkę dziegciu w beczce miodu może
również stanowić fakt, że Coutinho często zmaga się z problemami
zdrowotnymi. Powtarzające się co pewien czas kontuzje sprawiają, że nie
może w pełni rozwinąć skrzydeł i wskoczyć na absolutnie najwyższy poziom
zarezerwowany dla zawodników pokroju Leo Messiego czy Cristiano
Ronaldo. Dość powiedzieć, że tylko w ciągu ostatnich 7 lat Brazylijczyk
opuścił aż 63 mecze! Wiele mówi także poniższa grafika wykazująca, ile
traci Liverpool, gdy Coutinho po osiągnięciu optymalnej formy nagle
doznaje urazu. Wskaźniki kreatywnego pomocnika po powrocie z
rehabilitacji w każdym elemencie diametralnie spadają.
Źródło: Oulala Games |
Philippe Coutinho w pełni sił to bez
wątpienia piłkarz, na którego patrzy się z ogromną przyjemnością.
Znakomity przegląd pola i bajeczna technika – to elementy sztuki
piłkarskiej, które opanował niemal do perfekcji.
Wobec ostatnich chudych lat drużyny z
czerwonej części Merseyside coraz częściej mówi się, że w klubie z
Anfield Road brazylijski wirtuoz niczego więcej już nie osiągnie. The Reds
co prawda zajmują aktualnie 3. pozycję w tabeli Premier League, ale na
trofea w barwach zespołu prowadzonego przez Jürgena Kloppa błyskotliwy
pomocnik raczej nie ma co liczyć. Szanse na odrobienie dwucyfrowej
straty punktowej do Chelsea, a tym samym wywalczenie tytułu
mistrzowskiego są już tylko iluzoryczne. Liverpool bardziej powinien
martwić się o obronę obecnej lokaty, która zapewni grę w przyszłorocznej
edycji Ligi Mistrzów, wszak właśnie miejsce na koniec sezonu może
zadecydować o losach Coutinho w letnim okienku transferowym.
Od dobrych kilkunastu miesięcy usługami 24-latka żywo zainteresowana jest Barcelona. Wobec obniżki formy środkowych pomocników Blaugrana nie dysponuje w tej chwili tak kreatywnym graczem mającym znakomity przegląd pola, który poprowadziłby grę Dumy Katalonii
i wniósł zespół na jeszcze wyższy pułap. Dodatkowym argumentem
przemawiającym za przenosinami Coutinho na Camp Nou jest fakt, że wielu
pomocników Barçy nie tylko nie spełnia pokładanych w nich
oczekiwań, ale jest również coraz bardziej zaawansowanych wiekowo.
Tymczasem Brazylijczyk znajduje się w kwiecie piłkarskiego wieku i jest
to znakomity moment, aby zrobić kolejny krok do przodu. Tylko poprzez
zmianę klubu Philippe może w pełni odnaleźć cząstki jeszcze nieodkrytego
potencjału (oczywiście jeśli będą go omijać kontuzje) i stać się
graczem światowego formatu u boku rokrocznie walczących o Złotą Piłkę
Messiego, Neymara czy Suáreza.
Wielu wybitnych graczy związanych w przeszłości z Barceloną jest zdania, że związanie się z katalońskim klubem byłoby dla Coutinho najlepszym rozwiązaniem.
„Technicznie to bardzo dobry gracz. Pasowałby do stylu gry i filozofii Barcelony. Gdy jest w formie, to nie ma obecnie lepszego pomocnika w całej Europie” – podkreśla legenda Dumy Katalonii Xavi Hernández
Słowom „Generała” wtórują również inne sławy mistrza Hiszpanii:
„To jeden z tych zawodników, który się wyróżnia i jestem przekonany, że jeśli Barcelona zdecydowałaby się go kupić, to z pewnością byłby to bardzo dobry ruch” – Rivaldo, napastnik Blaugrany w latach 1997-2002
Z kolei zdaniem Ronaldinho,
innego brazylijskiego wirtuoza będącego w przeszłości idolem kibiców z
Camp Nou, wspólna gra Coutinho z Neymarem, Messim oraz Suárezem
uczyniłaby lidera Liverpoolu jeszcze lepszym piłkarzem:
„Xavi odszedł, a Iniesta ma już ponad trzydzieści lat, dlatego myślę, że Coutinho byłby idealnym ich następcą w Barcelonie”
Ponadto gracz, który potrafi oddać
celny, mierzony strzał zza pola karnego to we współczesnym futbolu
prawdziwy skarb, a Coutinho niewątpliwie takowym zawodnikiem jest.
Brazylijczyk nie miałby również problemów z zaadaptowaniem się do stylu Blaugrany,
która preferuje grę opartą na kombinacyjnych, często prostopadłych
podaniach rozrywających obronę rywala. Wniósłby natomiast dodatkowy
element zaskoczenia w postaci niesygnalizowanych strzałów zza
„szesnastki”, stanowiących rzadkość w przypadku ofensywnych graczy
Barcelony. W trwającym sezonie Premier League Coutinho jest nawet jednym
z najlepszych zawodników biorąc pod uwagę gole zdobywane spoza obrębu
pola karnego.
Most Premier League goals from outside the box so far this season:— Squawka Football (@Squawka) 6 lutego 2017
G. Sigurdsson (3)
Z. Ibrahimovic (3)
P. Coutinho (3)
X. Shaqiri (3) pic.twitter.com/5SRR61rTci
Dodatkowo za 24-letnią gwiazdą The Reds
przemawia również to, że znakomicie odnajduje się w crossowych
zagraniach – ma ich na koncie najwięcej w swoim zespole, bo aż 18. Odkąd
przyszedł na Anfield Road w 2013 roku, ustępuje w tym względzie tylko
Jamesowi Milnerowi. Brazylijczyk w sumie zanotował już ponad 83 takie
zagrania!
Wydaje się, że idealnym pomysłem na
wykorzystanie potencjału Coutinho w taktycznej układance Barcelony
byłoby obsadzenie go na prawym skrzydle, nie tylko ze względu na
znakomite wyszkolenie techniczne piłkarza z Kraju Kawy i łatwość
dryblingu, ale również z uwagi na jego wydajność w defensywie. Philippe
potrafi popisać się kunsztownym podaniem, ale również ciężko pracować w
defensywie i to z pożytkiem dla całej drużyny. Świadczy o tym chociażby
stale rosnąca liczba przechwytów (średnio 0,64 na mecz) i wybić piłki z
linii obrony (0,28 na spotkanie). Coutinho jest zatem graczem
uniwersalnym, od którego można oczekiwać zarówno wykonywania swoich
obowiązków w formacji ofensywnej, jak i udzielania pomocy w działaniach
destrukcyjnych.
Niezwykle ważnym czynnikiem, który
pozwoliłby dokoptować rozgrywającego do kultowego już tria MSN są bardzo
dobre relacje Coutinho z Suárezem (obaj piłkarze znają się z czasów gry
w Liverpoolu – przyp. red.). Z kolei z piątym zawodnikiem plebiscytu
„France Football” od lat pozostają w przyjacielskich kontaktach i
spotykają się podczas zgrupowań kadry narodowej Canarinhos. Poniżej możliwe warianty taktyczne Barcelony, gdyby Coutinho rzeczywiście trafił na Camp Nou:
Wobec zakusów ze strony silnych i bogatych klubów, włodarze Liverpoolu
już w styczniu postanowili przedłużyć kontrakt z Brazylijczykiem, aby
nie powtórzył się casus innego wybitnego zawodnika The Reds, wspomnianego Suáreza.
OFFICIAL: Philippe Coutinho has signed a new "long-term" contract with Liverpool. The details of which will come into play from July 2017. pic.twitter.com/3Q3OFk9o2u— Squawka News (@SquawkaNews) 25 stycznia 2017
Urugwajczyk, tuż po prolongowaniu nowej
umowy, latem 2014 roku za astronomiczną kwotę 75 mln £ (tyle wynosiła
klauzula wykupu – przyp. red.) odszedł do Barcelony. W przypadku
Coutinho działacze LFC zabezpieczyli się także na tę okoliczność i
postanowili nie wpisywać do nowego kontraktu sumy odstępnego. Sam
zainteresowany tuż po przedłużeniu umowy z klubem z Anfield wypowiadał
się o całej sytuacji w bardzo ciepłych słowach:
„Mój futbol jest tutaj i moje serce jest tutaj – nie myślę o żadnym innym klubie. Podpisałem nowy kontrakt, ponieważ pewnego dnia chciałbym zostać legendą, jak Dalglish, Rush, Hansen, Souness, Suárez czy Gerrard. Mam jeszcze sporo do zrobienia. Chcę wygrywać trofea, a mój nowy, pięcioletni kontrakt daje taką możliwość”
Pytanie, czy Brazylijczyk rzeczywiście może odnosić w barwach The Reds
sukcesy, zważywszy na poważną kontuzję kolana Sadio Mané, który jako
jeden z nielicznych, oprócz Coutinho, był w stanie wychodzić przed
szereg i brać na swoje barki odpowiedzialność za grę Liverpoolu.
Wystarczy przypomnieć, że w meczach, kiedy Senegalczyka nie było na
murawie, zespół Kloppa nie wygrał ani jednego z czterech spotkań!
Najlepszą puentę tych rozważań stanowi wypowiedź słynącego z niezwykle ciętego języka Zlatana Ibrahimovicia.
Szwed, który nie podjął jeszcze decyzji odnośnie swojej przyszłości po
zakończeniu wygasającego latem kontraktu z Manchesterem United, w
wywiadzie z klubową telewizją MUTV odniósł się do kwestii związanej ze
swoją sytuacją następująco:
„Przyszedłem do klubu niegrającego w Champions League i do drużyny takiej, jaka była. To nie był zespół faworytów do zwycięstwa, a ja i tak tutaj trafiłem. Przyszedłem, aby pomóc i zrobić to, na co mnie stać, czyli poprawić drużynę i wznieść ją na inny poziom. Zobaczymy, co się stanie. Wszystko zależy od tego, czego chcesz i czego chce klub oraz jaka jest jego wizja. Powtarzam to od pierwszego dnia, że nie przyszedłem tutaj tracić czasu, tylko wygrywać trofea!”
Słowa snajpera Czerwonych Diabłów
są dobitnym dowodem na to, że dla piłkarza, który chce wdrapać się na
futbolowy szczyt, nie ma innej drogi niż zmiana pracodawcy, gdy w
obecnym klubie, pomimo kilku lat gry, nie udaje się sięgnąć po żadne
znaczące trofeum. Przypomnijmy, że Coutinho związany jest z Liverpoolem
od 30 stycznia 2013 roku i od tego czasu reprezentant Brazylii w barwach
The Reds nie wzniósł do góry ani jednego pucharu! Największymi
sukcesami pomocnika na Anfield, stanowiącymi jednak marne pocieszenie,
są wicemistrzostwo Anglii wywalczone w sezonie 2013/14 oraz finał
Pucharu Ligi Angielskiej z 2016 roku. Czy nie nadszedł zatem najlepszy
czas na zmianę otoczenia?
Tekst ukazał się również na bogatym w treści futbolowe portalu Naszfutbol.com.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz