FC Barcelona pokonała Atlético Madryt 2:1 w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Champions League. Ekipa Rojiblancos
zapłaciła niezwykle wysoką cenę za dwie głupie, wręcz bezsensowne żółte
kartki Fernando Torresa, które otrzymał między 29., a 35. minutą gry.
Spotkanie odbywało się w niezwykle gorącej atmosferze, pełnej wielu
sytuacji bramkowych oraz bardzo kontrowersyjnych decyzji sędziego Felixa
Brycha. Oba gole dla Blaugrany zdobył Luis Suarez – zawodnik, którego prawdopodobnie… nie powinno być już w tym momencie na boisku.
źródło: Lluís, CC 2.0, na zdj. Luis Suarez - strzelec obu goli |
Mecz z Atléti miał dać odpowiedź na pytanie, czy porażka Dumy Katalonii
w sobotnim Gran Derbi 1:2 była tylko wypadkiem przy pracy czy też może
początkiem jakiejś głębszej zapaści w kulminacyjnej części sezonu.
Atlético niezwykle poważnie potraktowało konfrontację w pierwszym meczu ¼ finału LM z Barceloną. Diego Simeone desygnował do gry ofensywnie usposobioną jedenastkę, z Yannickiem Ferreirą Carrasco z lewej strony oraz Antoinem Griezmannem z prawej. El Cholo zdecydował się pozostawić na ławce Augusto Fernandeza, mającego z reguły więcej obowiązków w destrukcji. Jednak najwięcej problemów nastręczyła szkoleniowcowi z Argentyny formacja defensywna. Simeone nie mógł bowiem skorzystać z kontuzjowanych obrońców – Jose Marii Gimeneza, Savicia i Jesusa Gameza. Przed wielkim sprawdzianem stanął młodziutki Lucas Hernandez, który znakomicie spisywał się w ostatnich meczach ligowych Los Rojiblancos na środku obrony. Dla 20-letniego Francuza mecz z Barçą był z pewnością jednym z najpoważniejszych testów, swoistym egzaminem dojrzałości, w dość krótkiej karierze.
Natomiast Luis Enrique posłał do boju skład galowy, dokładnie identyczny, jaki rozpoczynał Gran Derbi, za wyjątkiem bramkarza. Zamiast Claudio Bravo tradycyjnie w Lidze Mistrzów między słupkami stanął Marc Andre Ter Stegen.
Patrząc na końcowy rezultat dzisiejszej konfrontacji można mieć nieco mieszane odczucia. Z jednej strony Blaugrana wygrała 2:1, ale z drugiej zwycięstwo to przyszło jej niezwykle trudno. Kluczowy wpływ na obraz gry w drugiej połowie miała sytuacja z 35. minuty, kiedy Felix Brych, prowadzący te zawody bardzo nierówno, wyrzucił z boiska Fernando Torresa (17 spotkań i aż 11 trafień z Dumą Katalonii – przyp. red.), notabene strzelca gola na 1:0 dla gości. Niemiecki sędzia podjął także szereg niekorzystnych dla Los Colchoneros decyzji, które mogą rzutować na końcowy wynik konfrontacji.
Plan taktyczny ekipy Diego Simeone funkcjonował znakomicie przez całą pierwszą połowę. Na nieszczęście finalisty Champions League z 2014 roku, owy plan legł w gruzach po czerwonej kartce Torresa.
Kandydat do najgłupszej kartki tej edycji Ligi Mistrzów. Atak od tyłu, prosto na nogę w bezpiecznej sytuacji. pic.twitter.com/s10zv20qWh— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) 5 kwietnia 2016
Torres ensures first dibs on the Radox pic.twitter.com/GniQdCpcQR— AS English (@English_AS) 5 kwietnia 2016
Ewidentny faul Torresa, najadł sie świeżego mięsa! Grał swietnie, ale oszalal atakując Neymara i Busquetsa!— Roman Kołtoń (@KoltonRoman) 5 kwietnia 2016
Wcześniej Rojiblancos
perfekcyjnie realizowali swoją strategię, która prysła w jednej chwili w
wyniku nierozważnego zachowania hiszpańskiego snajpera.
Pierwsza połowa stanowiła popis taktycznego kunsztu Simeone i jego zespołu. Atlético całkowicie zaryglowało strefę środkową boiska, nie dając Barcelonie ani chwili wytchnienia na przeprowadzenie choćby jednego płynnego ataku, mogącego przynieść korzyść bramkową. Gracze z Madrytu, w momencie gdy bronili dostępu do własnej bramki, błyskawiczne zwierali szyki, przesuwali się kompaktowo i mocno zagęszczali strefę obronną oraz środkową, skutecznie ograniczając poczynania ofensywne tria MSN oraz będącego chyba najlepszym graczem Dumy Katalonii w pierwszej połowie Andrésa Iniesty.
Lionel Messi, Luis Suarez and Neymar all failed to have a shot hit the target in the first half vs. Atletico Madrid. pic.twitter.com/DrJyAj8Glz— Squawka Football (@Squawka) 5 kwietnia 2016
Piłkarze środka pola, a więc Koke i Gabi, byli we wtorkowy wieczór
perfekcyjnie ustawieni, w sposób inteligentny, a przede wszystkim
skuteczny, wybijali z rytmu graczy Luisa Enrique, zaliczająć mnóstwo
odbiorów, a także stosując intensywny pressing. Ponadto nie dawali
Barcelonie rozwinąć skrzydeł, przeprowadzać płynnych akcji. Cały zespół
Atlético był ustawiony 30 metrów od własnej bramki i czekał, aż Barça
straci piłkę, aby móc wyprowadzić groźny kontratak. Dodatkowo
charakterystyczny był dla Rojiblancos niezwykle intensywny pressing na połowie rywala, już przed polem karnym Blaugrany! Gracze Simeone, niczym wściekłe psy, dopadali natychmiast do swoich rywali, aby odebrać im piłkę.
I nic się nie zmieniło. I dalej Atletico zostawia tyle miejsca co Ryszard Kalisz w budce telefonicznej— Leszek Milewski (@leszekmilewski) 5 kwietnia 2016
W zespole Barcelony brakowało w pierwszej odsłonie dokładności i
dynamicznych akcji, jakiegoś elementu zaskoczenia. Wszystko zmieniło się
w drugiej połowie, kiedy z każdą minutą coraz bardziej rósł napór
Katalończyków. W końcu uśmiechnęło się do nich szczęście i cierpliwe i
długie ataki zostały nagrodzone dwiema bramkami, strzelonymi przez
grającego do tego momentu słaby mecz Luisa Suareza. Urugwajczyk znalazł
się dwa razy tam, gdzie rasowy snajper powinien być. Były napastnik
Liverpoolu zrobił dokładnie to, czego się oczekuje typowego łowcy goli.
Przy pierwszym trafieniu dla gospodarzy wpakował piłkę do siatki po…
nieudanej próbie strzału Jordiego Alby.
Najgorszy piłkarz na boisku zdobywa dwa gole. Dziwny jest ten świat— Dariusz Wolowski (@docent123) 5 kwietnia 2016
Od początku sezonu 2014/2015 w fazie pucharowej Ligi Mistrzów Barça strzeliła 22 gole – 8 Neymar, 7 Suárez, 5 Messi. pic.twitter.com/fzrFytabj8— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) 5 kwietnia 2016
Swoje drugie trafienie Suarez zdobył po centrze Daniego Alvesa z prawej flanki:
— FCB (@nogolipoFCB) 5 kwietnia 2016
Na koniec warto także napisać dwa słowa o pracy niemieckiego arbitra,
Felix Brycha. Wydaje się, że doświadczony arbiter w pewnym momencie
całkowicie stracił panowanie nad boiskowymi wydarzeniami i wprowadził
sporą nerwowość w poczynania obu ekip. Ciężko jednak teraz dywagować,
czy wynik meczu byłby inny, gdyby nie błędy sędziowskie.
Patrzac dzis na Feliksa Brycha mam wrazenie, ze obcokrajowcy gwizdaliby w La Liga rownie beznadziejnie co Hiszpanie— Rafal Lebiedzinski (@rafa_lebiedz24) 5 kwietnia 2016
Poniżej kontrowersyjna sytuacja z Suarezem, po której Urugwajczyka nie powinno być na boisku:
Gość nie dostał za to nawet żółtej… pic.twitter.com/5YtVfEsR69— Mateusz Wojtylak (@Klatus) 5 kwietnia 2016
Rewanż zapowiada się fascynująco i pomimo porażki, stawia Atlético w
korzystnej sytuacji. Podopieczni Simeone postawili Barcelonie niezwykle
trudne warunki i trzeba docenić fakt, że długo ofiarnie walczyli w „10”,
pilnując prowadzenia do czasu, aż Luis Suarez przesądził o wygranej
Katalończyków.
Artykuł można także przeczytać na portalu Naszfutbol.com.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz