Nie od dzisiaj wiadomo, że warunki do uprawiania futbolu w śnieżnej i lodowej Islandii są wyjątkowo trudne ze względu na bardzo niską temperaturę czy też stale wybuchające gorące źródła. Nie przeszkadza to jednak małemu państwu położonemu w północnej części Europy w cyklicznym wypuszczaniu w świat graczy europejskiego formatu, których nie powstydziłyby się kraje znacznie bardziej pielęgnujące piłkarskie tradycje. Po gwieździe Chelsea i Barcelony Eiðurze Guðjohnsenie przyszedł teraz czas na Gylfiego Sigurðssona. Ofensywny pomocnik Swansea od kilku lat robi w Premier League doskonałą reklamę swojej słynącej m.in. z wybuchów gejzerów ojczyźnie. Czy 27-letni gracz jest już jednak gotowy na to, aby zrobić kolejny poważny krok w swojej piłkarskiej karierze i przenieść się do klubu ze znacznie wyższej półki?
źródło: CFCUnofficial (Chelsea Debs), CC 2.0 |
Many countries, including Scotland, could learn from #Iceland's way of developing young footballers. 👏⚽ pic.twitter.com/k2WW5mIjYY— Barry Anderson (@BarryAnderson_) 23 kwietnia 2017
Sigurðsson błyskawicznie wszedł w buty
bardziej doświadczonego rodaka i od kilku lat sukcesywnie pnie się w
futbolowej hierarchii. W walijskiej ekipie walczącej usilnie o
utrzymanie w Premier League 27-latek jest prawdziwym mózgiem. To przez
wszędobylskiego pomocnika The Swans przechodzi każda akcja
zespołu Paula Clementa. Sigurðsson imponuje nie tylko znakomitym
przygotowaniem fizycznym, ale również dobrym wyszkoleniem technicznym
oraz regularnością. Islandczyk daje Swansea także pierwiastek
bezpieczeństwa, a największym zagrożeniem dla rywali są znakomicie
wykonywane przez Gylfiego stałe fragmenty gry i szalenie niebezpieczne
crossowe piłki posyłane ze szwajcarską precyzją prosto w pole karne
rywali. Od 2014 roku, kiedy to wychowanek Fimleikafélag Hafnarfjarðar
powrócił na Liberty Stadium, nikt nie może się z nim równać w
liczbie goli zdobytych z rzutów wolnych w angielskiej elicie. Sigurðsson
aż sześciokrotnie zaskakiwał w ten sposób bramkarzy drużyn przeciwnych i nawet Christian Eriksen ma na koncie o jedno trafienie mniej.
Wrażenie robi także dystans, jaki przebiega Islandczyk na boiskach Premier League w sezonie 2016/17. Wyliczono, że rozgrywający Łabędzi
przebiegł już 318,2 km, czyli najwięcej spośród wszystkich graczy
występujących w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii (stan na
14.03.2017 r.).
Here's a stat for you...— Swansea City AFC (@SwansOfficial) 14 marca 2017
Gylfi Sigurdsson has covered more ground (318.2km) than any other player in the @premierleague this season. 🏃👏 pic.twitter.com/FV8TxzbtAf
Ogromny wkład Sigurðssona w dorobek bramkowy Swansea nie może w tej
sytuacji dziwić. W 34. meczach bieżącej kampanii ligowej Islandczyk
zdobył 9 goli i zanotował aż 12 asyst. Ponadto jest już najlepszym
strzelcem w historii walijskiej ekipy – w rozgrywkach Premier League
trafiał do siatki aż 34 razy w ciągu czterech sezonów gry na Liberty
Stadium (stan na 01.05.2017 r.).
Rozgrywający sezon życia 28-latek robi
zatem wszystko, co w jego mocy, aby ekipa Paula Clementa uniknęła
degradacji, ale wielkim marzeniem Sigurðssona pozostaje gra w klubie z
europejskiego topu, o czym sam zainteresowany wspomniał także w
niedawnym wywiadzie dla portalu Goal.com:
„Mam nadzieję, że dzięki dobrym występom w Swansea i reprezentacji Islandii w najbliższej przyszłości będę mógł zagrać w wielkim zespole. Teraz jesteśmy w ciężkim położeniu, ale ja lubię tego rodzaju presję. Staram się robić wszystko z całych sił, aby pomóc zespołowi w zdobywaniu co tydzień trzech punktów” – Gylfi Sigurðsson
Menedżer Swansea nie wyobraża sobie
ekipy z południowego wybrzeża Walii bez kreatora gry ofensywnej i uważa,
że jego podopieczny znajduje się w ścisłym gronie najlepszych
środkowych pomocników angielskiej ekstraklasy:
„Myślę, że jest więcej niż dobry. Kiedy zespół jest nisko w tabeli, często zawodnicy są niedoceniani, pomimo tego, że wykonują ogromną pracę dla dobra zespołu. Gylfi jest właśnie takim graczem, który świetnie się sprawdza w tej roli” – Paul Clement
Trener Łabędzi wysoko docenia również niezwykłą postawę Islandczyka podczas treningów:
„Każdego dnia trenuje i robi dodatkowe ćwiczenia mające na celu poprawę techniki, wykończenia akcji oraz doskonalenia stałych fragmentów gry. Jest bardzo czujny i żywo zainteresowany tym, co dzieje się na naszych obserwacjach wideo ze spotkań. Ponadto nie tylko dba o swoje ciało, ale również niezwykle profesjonalnie podchodzi do swoich obowiązków”
Clement odniósł się też do sytuacji z ewentualną zmianą pracodawcy przez Sigurðssona w letnim okienku transferowym:
„Nie rozmawiałem z nim dotychczas o tej sytuacji. Myślę, że to dobrze, że ma ambicje, aby grać na najwyższym poziomie. Nie mam z Gylfim żadnych problemów. On ma wpojone wszystkie zasady etyki i ciężko pracuje na treningach” – zakończył były asystent Carlo Ancelottiego w Paris Saint-Germain, Chelsea, Realu Madryt i Bayernie Monachium
Sam zawodnik również bardzo pochlebnie wypowiada się o swoim menedżerze:
„Mam nadzieję, że możemy kontynuować dobrą robotę, która jest już wykonywana od 6-7 tygodni. Clement jest fantastycznym i bardzo dobrze zorganizowanym szkoleniowcem. Jego sesje treningowe stoją na wysokim poziomie. To bardzo pozytywna i bezpośrednia osoba w relacjach jeden na jednego. Wszyscy zawodnicy mają do niego pełne zaufanie” – Gylfi Sigurðsson
Pod wielkim wrażeniem występów Sigurðssona i niezwykle udanego dla Islandczyka sezonu jest legenda Arsenalu Thierry Henry. Francuz na antenie Sky Sports stwierdził, że utrzymanie gracza tak dużego kalibru będzie dla The Swans niezwykle trudne:
„Gylfi jest zawodnikiem niesamowitym i nie wiadomo, jak długo jeszcze zostanie na Liberty Stadium”
Southampton have joined Everton, West Ham and Newcastle in the chase for £35m-rated Swansea star Gylfi Sigurdsson.— West Ham News (@WHUFC_News) 20 kwietnia 2017
[via @MailSport] pic.twitter.com/viuoZhd7OI
W lecie rozegra się prawdopodobnie
zażarty wyścig o podpis na kontrakcie nietuzinkowego piłkarza, jakim
niewątpliwie jest Gylfi Sigurðsson. W brytyjskiej prasie od kilku
tygodni non stop przewijają się nazwy klubów żywo zainteresowanych
usługami pomocnika rodem z Reykjavíku. Everton, West Ham, Newcastle
United, Southampton czy… Tottenham (notabene Koguty zrezygnowały z usług rozgrywającego w lipcu 2014 roku, oddając go za darmo do zespołu Łabędzi
– przyp. red.) chcąc pozyskać 27-latka będą się musiały liczyć ze
sporym wydatkiem. Szacuje się, że minimalna kwota, jaką powyższe zespoły
musiałyby zapłacić za Islandczyka wynosi aż 35 mln £! W lecie 2016 roku
Sigurðsson podpisał jednak nowy kontrakt ze Swansea, który obowiązuje
go aż do czerwca 2020 roku.
Sigurðsson swoją postawą w tym sezonie
udowadnia, że jest gotowy, aby w letnim oknie transferowym zmienić
otoczenie. Islandczyk marzy o grze w wielkich firmach pokroju Realu
Madryt bądź Paris Saint-Germain, ale czy równie dobrze posłużyłby mu
ciepły klimat, skoro z angielską pogodą jest za pan brat? Jedno jest
pewne – w przypadku spadku Swansea do Championship po usługi kreatywnego
pomocnika ustawią się tabuny chętnych, a wtedy w kolejnych rozgrywkach
będziemy oglądać go już w zupełnie innej ligowej rzeczywistości.
Artykuł ukazał się również na portalu Naszfutbol.com.