Największą piętą
achillesową Barcelony w sezonie 2013/14 była formacja defensywna, która popełniała
często proste i karygodne błędy wynikające, czy to z niewłaściwego ustawienia,
dekoncentracji czy też złego krycia. Nowy trener Katalończyków Luis Enrique od
razu po przyjściu na Camp Nou zajął się poprawą tego aspektu gry w
najdrobniejszych szczegółach. Z jakim skutkiem?
Hiszpański szkoleniowiec postanowił zająć się wypracowaniem skutecznego
i efektywnego stylu gry obronnej. Po 4 kolejkach Primera Division wydaje się,
że Hiszpan znalazł w końcu złoty środek, dzięki któremu formacja defensywna katalońskiego
klubu wygląda jak monolit z prawdziwego zdarzenia, przynajmniej na tle
pierwszych rywali w sezonie 2014/15.
Obrona Blaugrany nie jest pozbawiona defektów, ale fakty są
takie, że w 5 oficjalnych meczach sezonu, 4 ligowych i jednym pucharowym, póki
co stanowi stabilną konstrukcję złożoną z czteroosobowego bloku obrońców,
którzy nie dopuścili do straty chociażby jednego gola!
Wynik ten jest najlepszym w historii dla katalońskiego klubu
tuż po rozpoczęciu sezonu. Dotychczas rekordem otwarcia był sezon 1993/94, kiedy
to Blaugranie udało się zachować trzy czyste konta z rzędu, a w bramce stał
wtedy Antoni Zubizaretta, obecny dyrektor sportowy Barcelony.
Luisowi Enrique udało się wprowadzić spokój i porządek w
linii defensywnej hiszpańskiego zespołu. Chociaż to dopiero początek sezonu i
mecze z niezbyt wymagającymi rywalami, to wydaje się, że po raz pierwszy od
czasów ery Guardioli, formacja obronna zaczęła stanowić monolit, trudny do
przejścia oraz do strzelenia choćby jednej bramki.
Tuż przed początkiem rozgrywek każdy mógł sobie pomyśleć, że
filarem obrony będzie Gerard Pique, na którym Enrique oprze budowanie formacji
defensywnej. Tymczasem kataloński trener niespodziewanie odstawił reprezentanta
Hiszpanii na oboczny tor, który musi się na razie zadowolić miejscem zaledwie
na ławce rezerwowych.
Niespodziewanie filarem obrony i jednocześnie graczem, od
którego trener Barcy rozpoczyna obecnie
Javier Mascherano (na zdj.) doskonale współpracuje z Mathieu w bloku obronnym, fot. Azulino, CC 2.0 |
O całym bloku defensywy najlepiej świadczy fakt, że we
wszystkich meczach w bieżącym sezonie rywale strzelali celnie na bramkę,
strzeżoną przez praktycznie bezrobotnego Claudio Bravo zaledwie 5 razy!
Chilijczyk (kupiony z Realu Sociedad) przed rozpoczęciem
sezonu typowany był na zaledwie bramkarza numer 2 w hierarchii Luisa Enrique. Swoją
grę w pierwszym składzie zawdzięcza kontuzji młodego i utalentowanego Andre Ter
Stegena, sprowadzonego z Borussi Moenchengladbach. Niemiec tuż po przyjściu na
Camp Nou doznał urazu, który wyeliminował go z gry na kilka tygodni. Z szansy
tej skorzystał Bravo, który do dzisiaj nie oddał pozycji numer jeden między
słupkami katalońskiego giganta. Niemiec w oficjalnym meczu Barcelony zagrał do
tej pory tylko raz, w spotkaniu LM z Apoelem i także zachował czyste konto.
Barcelona w obronie odzyskała swój styl, blask, tożsamość, a
przede wszystkim spokój, czyli wartości, którymi imponowała za czasów
Guardioli. Jakość gry defensywnej zostanie poddana prawdziwej próbie przede
wszystkim z najlepszymi zespołami ligi hiszpańskiej madryckimi - Realem i
Atletico oraz w rozgrywkach Ligi Mistrzów z mistrzem Francji PSG.
Klucz do dobrej gry w destrukcji leży w zawodnikach linii pomocy
i ataku Barcy, którzy często wspomagają swoich kolegów z obrony w przerywaniu
akcji rywali. Prym w tym fachu wiodą – defensywny pomocnik Sergio Busquets, skrzydłowy
Pedro oraz kupiony z Sevilli Ivan Rakitić, który oprócz ofiarnej i niekiedy
ostrej gry, będącej często na granicy faulu, umie znakomitym prostopadłym
podaniem uruchomić napastników Barcelony. Ponadto Chorwat dysponuje znakomitym
uderzeniem z dystansu, czego najlepszym dowodem jest jego premierowy gola dla
Katalończyków w starcu z Levante.
Luis Enrique przychodząc do Barcelony musiał poradzić sobie
ze wszystkimi problemami z zeszłego sezonu, które ciążyły nad Katalończykami.
Najważniejsze z nich dotyczyły poprawy krycia i właściwego ustawiania się
obrońców przy stałych fragmentach gry, po których Barca traciła bardzo dużo
bramek.
Po czterech miesiącach pracy z Blaugraną wydaje się, że
praca hiszpańskiego szkoleniowca nad tym elementem opłaciła się i zaczęła przynosić
pierwsze owocne plony. Uwagi przekazywane i wpajane każdemu zawodnikowi z
osobna, że obrona jest jednym z najważniejszych aspektów gry, że właśnie po tym
poznaje się wielkość zespołu, zaskakująco szybko zaczęły przynosić wymierne
efekty. Zatem misja poskładania wszystkich elementów linii defensywnej w jedną
całość okazała się sukcesem Enrique na początku nowego sezonu.
Wydaje się, że główny cel, czyli wzorowa i efektywna
współpraca linii obrony z pomocą działa w tej chwili bez zarzutów. Sam trener podkreśla
jednak, że nie jest to jeszcze szczyt formy jego podopiecznych i mogą oni grać
jeszcze lepiej. Najbardziej wymownym obrazkiem doskonałej organizacji gry jest
zwrócenie uwagi na Sergio Busquetsa, który często wspomaga kolegów w
destrukcji, pełniąc nawet rolę jednego z obrońców.
Takie elementy jak wzajemna asekuracja przy stałych
fragmentach gry, bardziej uważne krycie rywali, a także natychmiastowy pressing
całego zespołu w celu odzyskania piłki są znakami firowymi Enrique i
jednocześnie walorami, które już na starcie sezonu dają przewagę nad najsilniejszymi
rywalami.
Powiedzenie, ze budowę zespołu zaczyna się od obrony jest
stare jak świat. Nieważne ilu dobrych zawodników ma się w drużynie w formacji ofensywnej,
jakość gry zespołu powinna najpierw wyznaczać linia defensywna. Od początku minionego
sezonu te hasło niczym mantrę stara się wdrażać szkoleniowiec Katalaończyków
Luis Enrique. I trzeba przyznać, że robi to z całkiem dobrym skutkiem. Czy na
tle silniejszych rywali będzie to wyglądało też tak okazale? Wkrótce się
przekonamy.