środa, 22 lutego 2017

Rekordowy transfer coraz bliżej! Griezmann zostanie Czerwonym Diabłem?

Manchester United, pomimo że nie występuje w rozgrywkach Ligi Mistrzów, notuje niemal w każdym kwartale rekordowe przychody dzięki ogromnym wpływom z transmisji telewizyjnych oraz portfelom fanów, którzy tłumnie zasiadają na Old Trafford. Z kolei José Mourinho wraz ze swoim zespołem całkiem nieźle poczyna sobie w Premier League. Szósta lokata po 25. kolejkach i niewielka strata do miejsca gwarantującego grę w przyszłorocznej edycji Champions League sprawia, że włodarze Czerwonych Diabłów już myślą o kolejnym okienku transferowym. Obiektem ich westchnień pozostaje Antoine Griezmann, który już tego lata może stać się najdroższym 
piłkarzem świata!

źródło: Anish Morarji, CC 2.0. wikimedia commons
Francuski napastnik Atlético Madryt w trwającym sezonie Primera División gra bardzo nierówno. Co prawda w 34 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach trafiał do siatki 17 razy, ale w wielu starciach nie prezentował pełni swoich możliwości, nierzadko przechodząc obok meczu. Jedyne, czego potrzebuje teraz aktualny wicemistrz Europy to stabilizacja, bowiem tegoroczne występy Griezmanna na boiskach LaLiga to swoista sinusoida. A od piłkarza, który zajął 3. miejsce w prestiżowym plebiscycie „Ballon d’Or” za 2016 rok z pewnością należy oczekiwać znacznie więcej. Minione 12 miesięcy było niewątpliwie najlepszym okresem w karierze wychowanka Realu Sociedad i sprawiło, że poprzeczka została mu zawieszona znacznie wyżej. Wielu kibiców oraz ekspertów ma teraz dużo wyższe wymagania wobec gry snajpera Rojiblancos. I choć Griezmann nie prezentuje się obecnie nadzwyczajnie, w żaden sposób nie zniechęca to Manchesteru United, jednego z najbardziej utytułowanych angielskich klubów, a jednocześnie najbogatszego na Wyspach, do przeprowadzenia prawdopodobnie rekordowej transakcji w historii futbolu.
Klub z Old Trafford, pomimo ostatnich chudych lat (poprzedni tytuł mistrzowski zdobyty w sezonie 2012/13 – przyp. red.), regularnie wzmacnia swoją markę notując niemal w każdym kwartale rekordowe obroty. Transfer 25-letniego Francuza nie tylko zwiększyłby mocarstwowe zapędy angielskiego giganta, ale także spowodowałby wzrost popularności MU do monstrualnych wręcz rozmiarów, bowiem już w tej chwili ekipa z czerwonej części Manchesteru jest jedną z najbardziej medialnych i popularnych drużyn świata bez podziału na dyscypliny sportowe!
Do Antoine’a Griezmanna przylgnęła ostatnimi czasy łatka „wiecznie drugiego”. W poprzednim sezonie blondwłosy napastnik był o włos od wygrania dwóch najcenniejszych trofeów w piłce klubowej i reprezentacyjnej. Najpierw musiał jednak uznać wyższość Realu Madryt w pasjonującym finale Ligi Mistrzów (1:1 po dogrywce, porażka Los Colchoneros w rzutach karnych 3:5), natomiast w lipcu w swojej ojczyźnie podczas Mistrzostw Europy przełknął kolejną gorzką pigułkę, gdy Portugalia po strzale Édera rzutem na taśmę wydarła Francuzom w dogrywce tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu.

Spekulacje dotyczące przejścia gwiazdy Atlético w letnim okienku transferowym do zespołu 20-krotnego mistrza Anglii przybierają na sile i to nie bezpodstawnie. Przesłanką, że coś jest na rzeczy, było m.in. odrzucenie przez Bayern Monachium rekordowej oferty ze strony Czerwonych Diabłów dotyczącej Thomasa Müllera. Jak ujawnił wiceprzewodniczący rady nadzorczej monachijczyków Jan-Christian Dreesen, propozycja złożona przez MU latem poprzedniego roku miała charakter oficjalny. Przedstawiciele mistrza Niemiec nawet nie podjęli się jednak rozmów z angielskim potentatem w sprawie przejścia wychowanka Bawarczyków na Old Trafford…
„Przyszedł fax z Anglii. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, nigdy nie negocjowaliśmy nawet sprzedaży Müllera…”
Dopiero po fiasku związanym z zatrudnieniem Niemca kolejnym celem transferowym United stał się wspomniany Griezmann. A co o zainteresowaniu ze strony Red Devils sądzi sam zainteresowany? 25-latek dopiero po zakończeniu obecnego sezonu będzie się zastanawiał nad swoją przyszłością i ewentualną drogą, jaką obierze. Póki co Francuz zdradził, że na pewno nie zostanie graczem Realu Madryt i Barcelony – kierunki hiszpańskie są dla niego zamknięte. Wspomniał również, co sądzi o innych czołowych ligach Starego Kontynentu.
„Pytam sam siebie, gdzie odejdę. W Hiszpanii są Barcelona i Real Madryt. Barça ma już trzech topowych graczy w ataku, natomiast Real to dla mnie kierunek niemożliwy. Myślę, że pomiędzy oboma klubami jest zawarty jakiś rodzaj paktu. Z kolei liga niemiecka nie jest dla mnie aż tak atrakcyjna, francuska podobnie. Jeśli chodzi o Anglię, mam wiele wątpliwości dotyczących mojego życia prywatnego. Do tego deszcz, brzydka pogoda, a ja potrzebuję czuć się szczęśliwy”
Z drugiej strony, w przeszłości Griezmann wiele razy podkreślał, że jego marzeniem jest gra u boku kolegi z reprezentacji Paula Pogby, który aktualnie dzierży miano najdroższego gracza w historii futbolu i reprezentuje barwy ekipy z czerwonej części Manchesteru.
„Lubię zespoły, które prezentują dużą intensywność, tak jak w Anglii. Oglądam często Premier League. Sędziowie pozwalają tam na płynną grę, a stadiony są zawsze wypchane po brzegi kibicami. Jeśli miałbym natomiast wybrać ligę, która idealnie pasuje do mojego stylu, to jest to właśnie LaLiga” – zakończył Griezmann, którego wypowiedź jest przytaczana na łamach portalu manchestereveningnews.co.uk
Obiecująca ostatnio gra Czerwonych Diabłów i fantastyczna ligowa passa trwająca już 4 miesiące i wynosząca 16 meczów z rzędu bez porażki w lidze sprawiają, że angielski kierunek Griezmanna nabiera coraz bardziej realnych kształtów. Czynnikiem, który działa na wyobraźnię reprezentanta Les Bleus i od którego może być uzależniony jego transfer na Old Trafford są występy ekipy José Mourinho w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.
Problemem MU w sfinalizowaniu tej transakcji będzie także konkurent znad Sekwany, który równie usilnie zabiega o względy dynamicznego atakującego. Mowa o Paris Saint-Germain, które niemal w każdym okienku transferowym zwraca na siebie szczególną uwagę sprowadzając gwiazdę wielkiego formatu. Walka o piłkarza wycenionego na 90 mln € zapowiada się zatem niezwykle ekscytująco. Kwota wykupu wpisana do kontraktu Griezmanna nie stanowi bowiem absolutnie żadnej przeszkody dla angielskiego i francuskiego giganta.

Najlepszy w bieżącej kampanii strzelec Atlético jest teraz absolutnym priorytetem Mourinho. Portugalski szkoleniowiec snuje wobec Francuza bardzo poważne plany i myśli już o przyszłym sezonie, a zakup Griezmanna ma mu pomóc w realizowaniu kolejnych wielkich celów. Po wywalczeniu awansu do Ligi Mistrzów zapędy „Mou”, już z Antoine’m na pokładzie, będą sięgać znacznie dalej, ale to temat na zupełnie inne opowiadanie…

Na wyobraźnię sympatyków Czerwonych Diabłów dodatkowo oddziałuje to, z jakim numerem na koszulce biega na co dzień po murawie Griezmann. Trykot z „7″ na plecach od razu skłania do refleksji i porównań z samym Cristiano Ronaldo, który za czasów Alexa Fergusona zaskarbił sobie sympatię wszystkich fanów MU zdobywając w 292. meczach pokaźną liczbę 118 bramek. A koszulki nowych gwiazd sprowadzanych na Old Trafford rozchodzą się niczym świeże bułeczki i również zapewniają klubowi niemały dochód. Być może as Realu Madryt i jednocześnie aktualny zdobywca Złotej Piłki doczeka się wreszcie w osobie Griezmanna godnego sukcesora biegającego w diabelskich barwach…

Tekst ukazał się również na portalu NaszFutbol.com.

sobota, 18 lutego 2017

Skuteczny napastnik kluczem do sukcesu. Romelu Lukaku - bezlitosny egzekutor z Goodison Park

W trwającym sezonie Premier League w zespole Evertonu dzieli i rządzi Romelu Lukaku, którego bramki wywindowały The Toffees na wysokie 7. miejsce w tabeli. 23-letni Belg jest talizmanem klubu z niebieskiej części Liverpoolu i prawdziwym postrachem każdej defensywy angielskiej ekstraklasy. Były król strzelców Jupiler League wreszcie na poważnie włączył się w walkę o to trofeum także na Wyspach. Dokąd zaprowadzi zespół z Goodison Park bezlitośnie skuteczny napastnik?

źródło: EFCSophie, CC 2.0
Lukaku od dobrych kilku lat przejawiał ponadprzeciętne umiejętności i zgłaszał akces do miana topowego snajpera świata, jednak na przeszkodzie zawsze stawało jakieś „ale”. Wydawało się, że do Belga na dobre przylgnęła łatka wielkiego, aczkolwiek niespełnionego talentu. Tymczasem w sezonie 2016/17 Romelu wystrzelił niczym z katapulty. Za nami już 25. kolejek angielskiej ekstraklasy, a czarnoskóry snajper już 16 razy pokonywał bramkarzy rywali! Występem z Bournemouth rozwiał wszelkie wątpliwości, czy rzeczywiście jest piłkarzem klasy światowej, bowiem aż czterokrotnie zaskoczył Artura Boruca, dzięki czemu zapewnił sobie miejsce w strzeleckim panteonie sław na Wyspach. Lukaku rozegrał przed tygodniem najlepsze spotkanie odkąd trafił do Anglii i zamknął usta krytykom, którzy wieszczyli, że ponad pewien poziom wychowanek Anderlechtu absolutnie nie będzie w stanie się wzbić.


Poniżej imponujące statystyki Belga z tego wybitnego spotkania:
Bohater starcia z Wisienkami inaczej podchodzi jednak do tego występu i nie uważa, aby był to najważniejszy mecz w jego karierze.
„Mogę to spotkanie umieścić w gronie trzech najlepszych, ale nie na pierwszym bądź drugim miejscu. Jest trzeci w hierarchii, ponieważ ważniejszy był dla mnie debiut [w maju 2009 roku w barwach Anderlechtu przeciwko Standardowi Liège, zaledwie 11 dni po szesnastych urodzinach – przyp. red.] oraz mój premierowy gol w karierze [28 sierpnia 2009], kiedy moje życie się zmieniło”
Ostatni, znakomity czas, jaki przeżywa na Wyspach Lukaku, od razu uruchomił lawinę spekulacji, czy 23-letni napastnik przedłuży kontrakt z zespołem z Goodison Park. Według portalu Sky Sports były gracz Chelsea ma prolongować kontrakt z obecnym pracodawcą, na mocy którego do jego kieszeni będzie wpadało 140 tys. £ tygodniowo. Agent Belga, doskonale znany w futbolowym świecie Mino Raiola ujawnił, że porozumienie pomiędzy klubem a jego klientem jest blisko.
„Rozmowy trwają i idą w dobrym kierunku. Nie ma w tej chwili żadnych problemów między zawodnikiem a klubem”
Dwa słowa na temat nowego kontraktu wtrącił również szkoleniowiec The Toffees Ronald Koeman:
„Nie rozmawiałem z zarządem o Romelu. Jeśli jego agent mówi, że on chce zostać i jest bliski podpisania kontraktu, to jest to doskonała wiadomość dla Evertonu. Zwykle, kiedy zawodnicy widzą swoją przyszłość w danym klubie, to dostrzegają, że drużyna staje się lepsza, z każdym dniem silniejsza – wtedy zawsze jest to plus dla piłkarza, który decyduje się zostać. Wiemy, że każdy ma swoje ambicje – to jest normalne. Chcemy zatrzymać dobrych graczy, a Lukaku jest jednym z nich” – zakończył Koeman w rozmowie z serwisem Sky Sports
Obecna, pięcioletnia umowa Lukaku z Evertonem została podpisana 30 lipca 2015 roku. Włodarze dziewięciokrotnego mistrza Anglii wykupili Belga z Chelsea za rekordową w historii klubu z niebieskiej części Merseyside sumę 35 mln €. Reprezentant Czerwonych Diabłów już czwarty sezon z rzędu przywdziewa barwy The Toffees, bowiem na Stamford Bridge kompletnie nie zaistniał. Lukaku nie tylko nie cieszył się zaufaniem włodarzy londyńskiego klubu, ale również nie otrzymywał od kolejnych trenerów The Blues praktycznie żadnych możliwości, aby zaprezentować swój ogromny potencjał. W sumie w zespole aktualnego lidera Premier League rozegrał niecałe 200 minut w lidze…

 Początkowo Romelu był wypożyczany do innych klubów i dopiero w 2014 roku całkowicie uwolnił się od Chelsea, stając się pełnoprawnym zawodnikiem Evertonu. W 128 meczach ligowych dla ekipy z Goodison Park zdobył aż 59 bramek, a w trwającej kampanii jest bliski poprawienia swojego najlepszego osiągnięcia z poprzednich rozgrywek, kiedy trafiał do siatki 18 razy. Lukaku jest nie tylko gwarantem co najmniej kilkunastu goli w sezonie, ale także piłkarzem o niebywałym instynkcie snajperskim. Wystarczy tylko spojrzeć na jego liczby w zestawieniu z legendarnym byłym napastnikiem The Toffees Joe Royle’m.
Gra przeciwko czarnoskóremu Belgowi nie należy do najprzyjemniejszych obowiązków dla defensorów w Premier League. Lukaku to zawodnik o niezwykłej sile fizycznej i posturze rodem z NFL. Dzięki imponującym parametrom (191 cm wzrostu – przyp. red.) potrafi wygrać walkę o górną piłkę właściwie z każdym. Belg nie tylko mocno trzyma się na nogach, ale również dysponuje odpowiednią szybkością i z wielką swobodą rozstrzyga na swoją korzyść pojedynki indywidualne. Nie stanowi dla niego problemu zastawienie futbolówki i obrócenie się z nią przy nodze, mimo presji ze strony przeciwnika. Warto również zwrócić uwagę na jego rzadką umiejętność unikania spalonego. Lukaku w odpowiednim miejscu i czasie potrafi wybiec przed linię obrony, po czym momentalnie znajduje się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. I choć można mieć zastrzeżenia do jego gry w defensywie, a także cyklicznie marnowanych sytuacji, nie ulega wątpliwości, że aktualny wicelider klasyfikacji strzelców ligi angielskiej to rasowy snajper, który nie czeka na piłkę w polu karnym, lecz często sam bierze sprawy w swoje nogi. Dzięki swojej niesamowitej dynamice i sile strzału Belg skruszył już niejedną defensywę w Premier League. Co istotne, najgroźniejsze żądło The Toffees nie jest typem samoluba i gdy tylko zobaczy lepiej ustawionego kolegę w polu karnym, potrafi obsłużyć go idealnym podaniem, czego efektem już 4 asysty w bieżącej kampanii.

Wspaniała forma Lukaku nie byłaby oczywiście możliwa, gdyby nie osoba Ronalda Koemana. Holenderski menedżer sprawił, że Romelu jest wreszcie wystarczająco skoncentrowany i skupiony tylko na najbliższym meczu. Reprezentant Belgii nie wraca już do przeszłości i sytuacji z poprzedniego sezonu, kiedy wszystko funkcjonowało bez zarzutu tylko do 12 marca. Po tym okresie Lukaku nagle zatracił instynkt strzelecki i już do końca rozgrywek nie udało mu się trafić do bramki. W trwających napastnik rodem z Antwerpii nie zamierza popełnić tych samych błędów i nie wybiega już w przyszłość. Płynne rozmowy piłkarza z Koemanem, prowadzone w języku holenderskim, przyniosły zatem oczekiwany skutek.

“Odbywamy krótkie pogawędki trwające około 20 minut i to jest dla mnie bardzo dobre. Trener mówi mi o swoich pomysłach, a ja opowiadam jemu swoje. To mi pomaga. Koeman w przeciwieństwie do poprzedniego szkoleniowca Roberto Martíneza, który uczył mnie, jak powinienem poruszać się z piłką, zdradza mi tajniki i sposoby, jak wywierać presję na przeciwniku oraz biegać po boisku bez piłki. Menedżer chce, abym był skoncentrowany w każdym momencie, ponieważ wie, że potrafię wykończyć akcję, kiedy mam piłkę przy nodze nawet w ostatnich minutach gry i tym samym przesądzić o wyniku”Romelu Lukaku

Lukaku jest łakomym kąskiem dla wielu europejskich klubów, ale zawarta w jego kontrakcie klauzula odstępnego w wysokości 80 mln £ może skutecznie odstraszać potencjalnych nabywców. Oszałamiająca forma Belga (10 bramek w ostatnich 12 meczach – przyp. red.) jest efektem tego, że 23-latek dopiero w obecnym sezonie dojrzał i wszedł na jeszcze wyższy poziom piłkarskiego rzemiosła. Koeman nie wyobraża sobie życia bez wychowanka Anderlechtu i to właśnie od niego rozpoczyna obecnie ustalanie wyjściowej jedenastki Evertonu. Ponadprzeciętna wytrzymałość i siła powodują, że Lukaku jest dla The Toffees w tym momencie niezastąpiony i w każdym spotkaniu gra po 90 minut, a mimo tego nie doznaje żadnych urazów! Skuteczna i zdrowa „dziesiątka” (z takim numerem na koszulce gra Romelu – przyp. red,) to największy atut w talii holenderskiego trenera. O tym, gdzie zaprowadzi ona ekipę Evertonu w sezonie 2016/17 przekonamy się już za trzy miesiące.

Tekst można również przeczytać w portalu NaszFutbol.com.

niedziela, 5 lutego 2017

Gabriel Jesus – nastoletnia perła z São Paulo, która zachwiała pozycją Agüero

Przyszłość Sergio Agüero w ekipie z Etihad Stadium stanęła pod dużym znakiem zapytania po tym, jak w najlepszy z możliwych sposobów z niebieską częścią Manchesteru przywitał się nowy nabytek rodem z Brazylii. Młodziutki, perspektywiczny, przebojowy i niezwykle zaawansowany technicznie – oto krótka wizytówka Gabriela Jesusa. Czy w niedługim czasie wychowanek Palmeiras zostanie następcą „Kuna” i nową gwiazdą nie tylko The Citizens, ale całej Premier League?
 
źródło: Agencia Brasil, CC 2.0
Manchester City zapewnił sobie usługi brazylijskiego supertalentu już latem 2016 roku wykładając 27 mln £. Jednak najpierw 19-latek spokojnie dokończył sezon ligowy w Ameryce Południowej, a oficjalnie dołączył do teamu Pepa Guardioli w styczniu. To dopiero początek przygody Brazylijczyka z drużyną z Etihad Stadium, ale można już pokusić się o stwierdzenie, że sam piłkarz, jak i zespół Obywateli z pewnością nie będą żałować tej transakcji.

Warto wspomnieć, że Gabriel Jesus pomimo młodego wieku jest już piłkarzem utytułowanym i mającym na koncie kilka występów w dorosłej reprezentacji Canarinhos (6 meczów i aż 5 goli – przyp. red.). Do złota olimpijskiego wywalczonego w poprzednim roku nastolatek dołożył również tytuł mistrzowski w barwach Palmeiras (12 bramek i 5 asyst w 26. spotkaniach – przyp. red.), a dodatkowo został uhonorowany najlepszym graczem 2016 roku w ojczyźnie. Rok wcześniej otrzymał natomiast laur dla debiutanta sezonu w południowoamerykańskiej Serie A.
Tuż po podpisaniu kontraktu z Manchesterem City Gabriel Jesus nie krył swojej wielkiej radości z przenosin do Europy, gdzie wymagania i gra stoi na zdecydowanie wyższym poziomie niż w Brazylii.
„Manchester City to jeden z najlepszych klubów na świecie i bardzo się cieszę, że tu trafiłem. W zespole jest wielu utalentowanych piłkarzy i świetny menedżer w osobie Josepa Guardioli, od którego dużo się nauczę. Nie mogę się doczekać, by pokazać kibicom City, na co mnie stać i myślę, że czeka nas wspaniała przyszłość”
19-latek zadebiutował w błękitnej koszulce 22 stycznia w meczu z niezwykle wymagającym rywalem z Londynu – Tottenhamem. Na murawie pojawił się w 82. minucie, zmieniając Raheema Sterlinga, ale pomimo tak krótkiego czasu zdążył pokazać, że ma nieprzeciętny talent i zmysł do odnajdywania się w sytuacjach podbramkowych. Udało mu się nawet trafić do siatki Kogutów, ale na jego nieszczęście gol nie został uznany, bowiem w momencie oddawania strzału Brazylijczyk znajdował się na minimalnym spalonym.


Swoją kolejną szansę napastnik rodem z São Paulo dostał bardzo szybko, bo zaledwie 6 dni później, kiedy w Pucharze Anglii City mierzyło się w wyjazdowym starcu z Crystal Palace. W 43. minucie Jesus popisał się fantastyczną asystą do wychodzącego na czysta pozycję Sterlinga, który nie miał problemów ze zdobyciem bramki.


W ostatnich tygodniach forma zespołu Obywateli pozostawiała wiele do życzenia, i nie chodzi tylko o poczynania MC w obronie, ale również w ofensywie. Wraz z pojawieniem się na Etihad Jesusa gra drużyny Guardioli stała się bardziej nieprzewidywalna i zaskakująca. 19-latek wniósł do zespołu The Citizens więcej luzu i powiewu świeżości, a także wprowadził pewnego rodzaju pierwiastek szaleństwa. W konfrontacji ligowej z West Hamem po raz pierwszy wybiegł w Premier League w podstawowej jedenastce kosztem Sergio Agüero, a więc największej gwiazdy City. W starcu z Młotami Brazylijczyk pokazał, jak nieszablonowym, dojrzałym i ukształtowanym jest już piłkarzem. Najpierw zapisał na swoje konto bardzo ładne otwierające podanie przy bramce Kevina De Bruyne’a, a następnie sam zdobył premierowego gola na Wyspach. Manchester gładko wygrał na Stadionie Olimpijskim aż 4:0, a Jesus zaprezentował się niczym stary wyjadacz, bez żadnych kompleksów poczynając sobie na tle dużo bardziej doświadczonych kolegów. Wychowanek Palmeiras nie tylko czarował dryblingami, ale również udowodnił, jak ruchliwym i trudnym do upilnowania dla rywali jest graczem.

Gabriel Jesus potrafi nie tylko znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie w polu karnym, ale także inteligentnym, prostopadłym podaniem błyskawicznie dostrzec lepiej ustawionego kolegę. Mocną stroną nastolatka jest również ciągłe wywieraniu presji na obrońcach przeciwnika i cierpliwe wyczekiwanie na najmniejszy błąd, który umie wykorzystać z zimną krwią. W sumie w barwach Obywateli Jesus zagrał raptem 188 minut, a już może pochwalić się jedną bramką i dwiema wysokiej jakości asystami! Miejsce w wyjściowej jedenastce dla Gabriela kosztem Agüero od razu uruchomiło lawinę spekulacji, że Guardioli jest nie po drodze z 28-letnim snajperem, który dla Obywateli zdobył bagatela ponad 150 bramek. Niewątpliwie Jesus swoim znakomitym ostatnim występem zaczął mocno wywierać presję na najlepszym graczu City ostatnich lat, który naturalnie wciąż pozostaje strzelcem numer 1 Obywateli w ligowej kampanii, ale w 2017 roku zdobył zaledwie dwie bramki. Sprowadzenie brazylijskiego supertalentu na Etihad Stadium jasno pokazuje, że nietykalność i monopol na grę „Kuna” w pierwszej jedenastce MC powoli dobiega końca…
Agüero ma ważny kontrakt z ekipą z niebieskiej części Manchesteru do 30 czerwca 2019 roku, ale pomimo tego nie może być pewny swojej przyszłości. Atmosferę podgrzała sytuacja związana ze spotkaniem Guardioli z Argentyńczykiem. Kilkanaście dni temu Sergio zaprosił swojego trenera na obiad do jednej z restauracji, ale przedmiotem ich rozmów wcale nie były negocjacje dotyczące przedłużenie umowy. Kataloński trener odniósł się do tego podczas konferencji prasowej:
„Nie, nie rozmawialiśmy o umowie. Sergio ma długi kontrakt i dużo pieniędzy. Chciał zaprosić swojego trenera na obiad, po prostu…”Josep Guardiola
Nie sposób oczywiście przejść obojętnie obok bramek Agüero, których we wszystkich rozgrywkach sezonu 2016/17 wychowanek Independiente uzbierał aż 18. Jego sytuację mocno skomplikowało nie tylko przyjście Jesusa, ale również fakt, że długo musiał pauzować z powodu brutalnego zagrania i otrzymanej w grudniu czerwonej kartki. Argentyńczyk opuścił aż cztery ligowe mecze i w ostatnim miesiącu ubiegłego roku miał przymusowy odpoczynek od futbolu. Do gry wrócił dopiero w Sylwestra, kiedy to rozegrał kompletnie bezbarwny mecz, a City uległo Liverpoolowi 0:1. W kolejnej ligowej konfrontacji z Burnley „Kun” wszedł z ławki rezerwowych i zapewnił Obywatelom wygraną 2:1. W następnych spotkaniach już ani razu nie udało mu się jednak wpisać na listę strzelców i wobec słabej formy stracił miejsce w wyjściowym składzie. W meczu z West Hamem na placu zameldował się dopiero w 73. minucie, ale ponownie niczym szczególnym się nie wyróżnił…

Guardiola póki co nie zamierza jednak skreślać Agüero. W jednym z wywiadów Hiszpan odniósł się również do kwestii związanej ze wspólnymi występami na boisku obu Latynosów:
„Oni mogą razem grać. Agüero jest dla nas bardzo ważny. Zarówno on, jak i my doskonale wiemy, że nie osiągnęlibyśmy sukcesu bez jego wkładu”
Wielu ekspertów już porównuje Gabriela Jesusa go do Neymara. Niektórzy wysuwają nawet tezy, że jest to nie tylko jeden z najbardziej uzdolnionych nastolatków nowej brazylijskiej generacji od czasów, gdy na szerokie wody wypłynął snajper reprezentujący obecnie barwy Barcelony, ale część z nich twierdzi nawet, że jest to ulepszona, bardziej nowoczesna i wielofunkcyjna wersja byłego snajpera Santosu. Oczywiście można z tym polemizować, ale nie ulega wątpliwości, że Jesus jest piłkarskim diamentem w najczystszej postaci, który odpowiednio oszlifowany i poprowadzony może stać się w przyszłości jednym z najlepszych futbolistów świata. Jego bramki i asysty powoli zaczynają się już spłacać, a gra przy Kevinie De Bruyne’ie i Davidzie Silvie wydaje się być dla młodego napastnika idealnym rozwiązaniem.

Gabriel Jesus został otoczony przez Guardiolę niemal ojcowską opieką. Hiszpański szkoleniowiec zaufał mu i bardzo zabiegał o to, aby Brazylijczyk stał się graczem Obywateli, którzy przecież wygrali walkę o utalentowanego nastolatka z takimi firmami jak Barcelona czy Real Madryt. W rozmowie z angielskim dziennikiem „The Guardian” trener Manchesteru City zrecenzował występ Jesusa w konfrontacji z West Hamem i zdradził, że było sporo wątpliwości, czy piłkarz, który swoją dotychczasową karierę spędził na innym kontynencie, będzie w stanie błyskawicznie zaadaptować się do wymogów Premier League:
„Tego nigdy nie wiadomo. To jak z arbuzem – dopiero jak go otworzysz, to się dowiesz, co jest w środku. Prognozy są dobre. To utalentowany młody gracz. Chce być dobrym piłkarzem, a to wiele ułatwia. Wie, co chce osiągnąć w przyszłości – chce coś znaczyć w piłce nożnej. Postaramy się to z niego wyciągnąć”Josep Guardiola
Swoimi umiejętnościami Jesus w pierwszych trzech meczach w barwach The Citizens oczarował sympatyków ligi angielskiej. Z bezczelną pewnością siebie i odwagą, a także niebywałym profesjonalizmem przywitał się z publicznością z niebieskiej części Manchesteru, zatem laurki wystawione mu przez samego Pelego, czy też innego genialnego rodaka, Ronaldo nie wzięły się znikąd. Wielu futbolowych ekspertów wieszczy 19-latkowi świetlaną przyszłość, a z takim trenerem, jak Guardiola, który poprzez swoją filozofię gry potrafi dotrzeć do utalentowanych i perspektywicznych graczy, piłkarski świat stoi przed nim otworem.

Jesusowi wszystko przychodzi niezwykle naturalnie oraz płynnie. Być może wspólnie z Leroyem Sané i Raheemem Sterlingiem (odpowiednio 21 i 22 lata – przyp. red.) okaże się nowym znakiem czasów dla The Citizens. Sam zainteresowany w rozmowie z magazynem FourFourTwo zdradził niedawno, co przekonało go do transferu na Etihad Stadium:
„Było wiele klubów zainteresowanych moją osobą, ale ja nie chciałem iść do innego zespołu. Decyzja, aby dołączyć do ekipy City została podjęta przeze mnie po konsultacji z moją rodziną i moim agentem. To nie była najlepsza oferta pod względem finansowym. Rozważaliśmy różne opcje, ale naprawdę doceniam cały projekt pod nazwą „Manchester City” i jestem szczęśliwy, że dokonałem takiego wyboru. To olbrzymi klub w kraju, gdzie ludzie kochają futbol i mają jedną z najlepszych lig na świecie”Gabriel Jesus
Duży wpływ na to, że Gabriel zdecydował się kontynuować swoją karierą na Wyspach miał z pewnością fakt, iż to właśnie Guardiola jest obecnie trenerem Obywateli, o czym wspomina piłkarz:
„Nie mogę zaprzeczyć, że praca z Guardiolą pomogła mi podjąć decyzję. To doskonały menadżer – jeden z najlepszych na świecie. Nie potrafię opisać tego, jak jestem dumny, kiedy on ma o mnie tak dobre zdanie. Cieszę się, że trenerowi podoba się mój styl gry, ale to nie jest dla mnie wystarczające. Na boisku chcę udowodnić, że nie są to słowa ani trochę na wyrost!”
Tekst ukazał się również na portalu NaszFutbol.com.