środa, 25 marca 2015

Dlaczego Zawisza Bydgoszcz utrzyma się w T-Mobile Ekstraklasie? Przedstawiamy 4 argumenty na "tak"


źródło: oficjalny fanpage Zawiszy Bydgoszcz na Facebooku
Jak nieprzewidywalne i ciekawe mogą być rozgrywki T-Mobile Ekstraklasy pokazuje przykład klubu znad Brdy. Zawisza Bydgoszcz skazywany przez wszystkich ekspertów na pożarcie i spadek z hukiem z polskiej elity, wciąż nie składa broni i na wiosnę radzi sobie fenomenalnie, będąc najlepszym zespołem całej naszej ligi w 2015 roku! W 6 spotkaniach podopieczni Mariusza Rumaka zdobyli szokującą liczbę aż 14 punktów i notują nieprawdopodobną passę 4 wygranych z rzędu. Jeszcze jakby tego było mało, to stracili dopiero pierwszą bramkę w 2015 roku, kiedy to Grzegorza Sandomierskiego pokonał w sobotnim meczu Martin Konczkowski, obrońca chorzowskiego Ruchu. Jak to możliwe, że outsider naszej ligowej tabeli aż tak diametralnie zmienił swoje oblicze i z zespołu, który regularnie był dostarczycielem punktów dla innych ekip, stał się zespołem pełną gębą, który ma już na rozkładzie m.in. Lecha Poznań czy też Wisłę Kraków?

Zawisza Bydgoszcz wkraczał w nowy 2015 rok w bardzo mizernych nastrojach, żeby nie powiedzieć grobowych. Zetka zamykała ligową tabelę na koniec 2014 roku z dorobkiem zaledwie 9 punktów i stratą wynoszącą aż 12 „oczek” do bezpiecznej pozycji w T-Mobile Ekstraklasie. Dodatkowo od klubu odwrócili się kibice, skonfliktowani z właścicielem „Niebiesko-Czarnych” Radosławem Osuchem. Nadziei i przesłanek na utrzymanie się Rycerzy Pomorza w elicie ekstraklasy nie było praktycznie żadnych.

Pierwszy mecz wiosenny z Górnikiem Łęczna na własnym stadionie zdawał się potwierdzać tę tezę. Zawisza, po bezbarwnym i stojącym na bardzo słabym poziomie spotkaniu, zaledwie zremisował 0:0, zdobywając pierwszy ligowy punkcik od 29 listopada i bezbramkowego remisu z Jagiellonią Białystok. Po tym meczu nastąpiła jednak niesamowita seria 5 meczów, w tym czterech wygranych z rzędu, kolejno z Piastem 2:0, Wisłą Kraków i Lechem Poznań po 1:0, oraz Ruchem Chorzów 2:1. Bilans ten uzupełnia remisowy mecz bez straconego gola z Lechią Gdańsk. Jak do tego doszło?

Po pierwsze

Zawisza swoją metamorfozę i miano rycerzy wiosny może zawdzięczać przede wszystkim niebywałej dyscyplinie taktycznej, połączonej ze znakomitym zorganizowaniem w defensywie, skutecznym i agresywnym pressingiem oraz akcjach ofensywnych przeprowadzanych często z pierwszej piłki, na wysokich obrotach, z wykorzystaniem bocznych obrońców. Te wszystkie elementy połączone z dużą wydolnością każdego z zawodników i odpowiednim przygotowaniem motorycznym oraz kondycyjnym każdego z piłkarzy, dają zadziwiające efekty.

Cała wersja artykułu do przeczytania na łamach portalu FalaSportu.pl.

piątek, 13 marca 2015

Magiczny Paulo Dybala. Ma talent na miarę Messiego i zachwyca w Serie A

źródło: oficjalny profil Dybali na Facebooku
Aktualnie jest jednym z najgorętszych nazwisk młodego pokolenia i znaczącym coraz więcej w futbolowym świecie. Od wielu miesięcy widnieje w kręgu zainteresowań wielu mocnych europejskich gigantów, na czele z Realem Madryt, Manchesterem City, Arsenalem Londyn, Borussią Dortmund czy też Juventusem Turyn. Swoimi kolejnymi bramkami olśniewa i wprawia w stan euforii żywiołowo reagującą sycylijską widownię. Przed wami piekielnie utalentowany napastnik Palermo o polsko-włoskich korzeniach – Paulo Dybala, który coraz częściej jest porównywany do samego króla futbolu – Leo Messiego.

Uśmiech losu Dybali

Kto wie, jak potoczyłaby się kariera bohatera niniejszego tekstu, gdyby nie pewne zdarzenie z 2011 roku. Włodarze Palermo szukali wówczas w Ameryce Południowej piłkarza, który byłby istotnym wzmocnieniem składu. Ich wybór padł na Franco Vazqueza, pomocnika miejscowego zespołu CA Belgrano de Córdoba.
 
Niespodziewanie ta historia miała swój dalszy ciąg, bowiem w trakcie negocjacji przy obiedzie obecny był także prezydent Instituto AC Córdoba, lokalnego rywala, grającego w drugoligowych rozgrywkach. Juan Carlos Carlos Barrera rekomendował i zachwalał jednego ze swoich graczy, snajpera argentyńskiego zespołu – Paulo Dybalę.
 
Dyrektor sportowy Palermo Luca Cattani zdawał sobie sprawę z tego, że jest to dla niego gracz niemal anonimowy i ewentualne przejście młokosa na gorącą Sycylię obarczone byłoby dużym ryzykiem, ale nic sobie z tego nie robił.

Cała wersja artykułu do przeczytania w serwisie FalaSportu.pl.

czwartek, 5 marca 2015

Bas Dost – holenderski wieżowiec z Wolfsburga podbija Bundesligę

źródło: https://www.facebook.com/vflwolfsburgfussball/photos_stream
Runda jesienna Bundesligi była dla ekipy VFL Wolfsburg ze wszech miar udana, ale brakowało snajpera z prawdziwego zdarzenia, mogącego zdobyć w sezonie co najmniej kilkanaście goli. Wydawało się, że Wilki jeszcze długo będą czekać na napastnika formatu Dżeko, Grafite czy też Mandżukicia, którzy brylowali w ekipie na przestrzeni ostatnich lat. Niespodziewanie wraz z początkiem rundy wiosennej swój nieprawdopodobny instynkt strzelecki ujawnił piłkarz, na którym większość ekspertów postawiła już krzyżyk. To Bas Dost – holenderski snajper, którego gole strzelane na pęczki (już 11 trafień!) w 2015 roku, pozwalają Wilkom przez cały czas utrzymywać dystans 8 punktów, dzielący ich od liderującego Bayernu Monachium.

Na ustach całej Bundesligi

Bas Dost trafia do siatki rywali średnio co 63 minuty, zostawiając daleko w tyle aktualnego lidera strzelców Bundesligi – Arjena Robbena (co 92 minuty) oraz najlepszego snajpera poprzedniego sezonu ligi niemieckiej – Roberta Lewandowskiego (co 150 minut). Holenderski napastnik zadziwia swoją formą wszystkich obserwatorów i ekspertów ligi niemieckiej. Jego niesamowita seria strzelecka trwa w najlepsze od 6 grudnia 2014 roku, kiedy to po raz pierwszy w sezonie pokonał bramkarza Hannoveru. Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia trafił do siatki Kolonii, natomiast prawdziwą eksplozję formy i swój talent do strzelania goli pokazał w 2015 roku. Przekonali się o tym kolejno bramkarze takich klubów jak: Bayern Monachium (2 bramki), Hoffenheim (1), Bayer Leverkusen (4 bramki!) oraz Hertha Berlin i Werder Brema – po 2 trafienia w obu meczach.

Bas Dost do zdobycia 13 goli w Bundeslidze w zaledwie 12 spotkaniach potrzebował tylko 26 strzałów, z czego 19 było celnych, a 7 nie szło w światło bramki. Zatem średnio co 2. uderzenie zamieniał na bramkę! Statystyki doprawdy nieprawdopodobne. Holender dołożył do tego także 2 asysty oraz strzelił 2 gole w wygranym 2:0 meczu Ligi Europy ze Sportingiem Lizbona! Snajper Wolfsburga legitymuje się wskaźnikiem na poziomie 73 proc. skuteczności!

Cały artykuł do przeczytania w portalu FalaSportu.pl w linku poniżej:

Bas Dost – holenderski wieżowiec z Wolfsburga podbija Bundesligę