W zeszłym sezonie postawa Crystal Palace była niezwykle miłym zaskoczeniem. Orły były wynoszone pod niebiosa i momentami latały niezwykle wysoko. Oprócz pewnego utrzymania w elicie angielskiej ekstraklasy (15. pozycja), londyński zespół okrasił udaną kampanię awansem aż do finału Pucharu Anglii, gdzie w decydującej rozgrywce musiał uznać wyższość Manchesteru United. Doceniona została również praca trenera ekipy z Selhust Park Alana Pardewa, którego wybrano na najlepszego menadżera ligowych rozgrywek 2015/16. Jakże inaczej wygląda obecna sytuacja Palace, które od kilku tygodni znajduje się w poważnej zapaści.
źródło: CC 2.0, James Boyes |
Na pierwszy rzut oka mogłoby się
wydawać, że obecna sytuacja, w której znalazła się ekipa Crystal Palace
nie miała prawa się wydarzyć. Przemyślana polityka transferowa w letnim
okienku (sprowadzenie do klubu Christiana Benteke, Jamesa Tomkinsa,
Androsa Townsenda, Steve’a Mandandę, Loica Remy’ego oraz Mathieu
Falminiego), ustabilizowana pozycja Alana Pardew’a, który sprawuje swoją
funkcję od 3 stycznia 2015 roku oraz fantastyczny finisz na mecie
poprzednich rozgrywek wskazywały raczej, że Orły nie będą
przysłowiowym chłopcem do bicia i każdy angielski klub będzie musiał się
liczyć z londyńskim zespołem. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała ten
stan i okazała się być diametralnie inna. Crystal Palace znalazł się w
niezwykle trudnym położeniu, bowiem po 1/3 sezonu zaledwie lepszym
bilansem bramkowym wyprzedza Hull City, które zajmuje obecnie miejsce
spadkowe.
Fatalna seria i ostatnie wyniki to nie jedyny powód słabej gry Orłów
w sezonie 2016/17. Warto także zwrócić uwagę na fakt iż w poprzednich
rozgrywkach Pardew wykrzesał spośród zawodników cały maksymalny
potencjał. Obecnie trudno cokolwiek dobrego powiedzieć o formie wielu
graczy z podstawowej jedenastki. Gra drużyny z Selhust Park uległa
bardzo dużemu załamaniu i nie prezentuje świeżości, wystarczającego
zaangażowania, którą imponowała w poprzednich rozgrywkach. Najlepszy
snajper zespołu Christian Benteke – 5 ligowych trafień – w wielu
spotkaniach znika na długie fragmenty, będąc cieniem gracza, który swego
czasu błyszczał, jeszcze w barwach Aston Villi. Wtedy przez pełne 90
minut był pod grą, szukał wielu rozwiązań wykończenia akcji i dodatkowo
był niezwykle skuteczny. Obecnie belgijskiemu snajperowi bardzo dużo
brakuje do optymalnej formy. Najlepszym potwierdzeniem jest mierna
postawa Benteke w spotkaniach domowych. 25-latek na Selhust Park ani
razu nie trafił jeszcze do siatki, a wszystkie swoje bramki zdobył w
starciach wyjazdowych! Na domiar złego w ostatniej ligowej potyczce ze
Swansea fatalnej kontuzji zerwania więzadła krzyżowego doznał Connor
Wickham, autor 2 ligowych trafień i w sezonie 2016/17 nie pojawi się już
na boisku, co oznacza, że jeszcze większy ciężar i odpowiedzialność za
strzelanie goli spadnie na Benteke, bowiem z gry wyłączony jest także
Loïc Rémy, napastnik wypożyczony z Chelsea.
Crystal Palace striker Connor Wickham "devastated" after suffering season-ending knee injury https://t.co/0V8xeZ7OfV pic.twitter.com/1mqrJG7UKy— Mirror Football (@MirrorFootball) 29 listopada 2016
Pasja, dobra organizacja gry, wdzięk, zaangażowanie i poświęcenie to elementy, które określały obronną grę Orłów
w poprzednim sezonie. Obecnie każdemu piłkarzowi z linii defensywnej są
one całkowicie obce, nie wspominając już o cechach przywódczych.
Dominuje chaos, niechlujstwo oraz niezdarność. Niskie loty Orłów
i związane z tym nagłe załamanie formy obrońców jest jednym z głównych
powodów obniżki jakości gry podopiecznych Alana Pardew’a. Orły spisują
się znacznie poniżej oczekiwań w tej formacji, mając jedną z
najgorszych defensyw w angielskiej ekstraklasie. Popełnili aż 9
indywidualnych błędów, z których aż 3 skończyły się bezpośrednio bramką
dla rywali i zajmują niechlubne pierwsze miejsce w tej klasyfikacji.
Ostatnia ligowy mecz i porażka 4:5 ze Swansea uwypukliły, jak wielkie
problemy mają The Eagles z utrzymaniem właściwego poziomu koncentracji, a także odpowiednim ustawianiem się podczas stałych fragmentów gry dla rywali.
Aż 4 z 5 trafień dla Łabędzi padło wówczas po dośrodkowaniach z
rzutów wolnych bądź rożnych! W całej Premier League trudno znaleźć inną
równie słabą drużynę, tracącą masowo gole po takich zagraniach. Poniżej
statystyka, która obnaża braki defensywne Orłów przy stałych fragmentach gry.
źródło: BBC Sport |
Dodatkowo obaj bramkarze Crystal Palace,
Steve Mandanda i Wayne Hennessey musieli wyciągać piłkę z siatki aż 26
razy, co nie wystawia im oraz ich kolegom najlepszego świadectwa.
Francuski bramkarz w 9 spotkaniach na 56 strzałów nie zapobiegł utracie
21 bramek!
Poniżej czołowa „10” klubów Premier League z największą liczbą straconych bramek w trwającym sezonie (stan po 13 kolejkach):
źródło: squawka.com |
Innym czynnikiem determinującym bardzo słabą postawę Crystal Palace jest
gra linii pomocy, która dramatycznie obniżyła loty w trwających
rozgrywkach. Jej jakość pozostawia wiele do życzenia, a tacy zawodnicy
jak Jason Puncheon, Yohan Cabaye, James McArthur, Andros Townsend czy
też Wilfried Zaha są nie tylko zbyt statyczni w przeprowadzaniu akcji
ofensywnych, ale też coraz rzadziej potrafią wykreować dobrą sytuację
strzelecką swoim kolegom. W sumie po 13. rozegranych seriach gracze
środka pola Orłów zanotowali tylko 114 kluczowych podań, które
zamieniły się na zaledwie 15 asyst. Prym w takich zagraniach wiedzie
Wilfried Zaha, który jako jeden z nielicznych wznosi się na wyżyny
swoich umiejętności, bowiem już 5 razy otwierał kolegom, drogę do
bramki, w tym 4 finalne podania i jedną bramkę zanotował w 5 ostatnich
meczach!
Wilfried Zaha has now been directly involved in 5 goals in his last 5 Premier League games.— Squawka Football (@Squawka) 26 listopada 2016
4 assists
1 goal pic.twitter.com/LZ0jOPwh1t
Jeżeli spojrzymy jednak na inną statystykę 24-latka, biorącą pod uwagę
największą liczbę strat w Premier League w sezonie 2016/17 to okaże się,
że świeżo upieczony reprezentant WKS-u (niespodziewanie zrezygnował z
barw narodowych Anglii) przewodzi tej niechlubnej klasyfikacji ze
średnią 3,6! W sumie po 12 rozegranych meczach Zaha aż 43 razy nie był w
stanie utrzymać piłki przy nodze!
[INFOGRAPHIC] Liverpool, Chelsea & Arsenal stars among EPL's top 10 most dispossessed players #LFC #CFC #AFChttps://t.co/98uZ5BvrGB pic.twitter.com/FczNK85uUR— Oulala Fantasy Footy (@OulalaGames) 30 listopada 2016
Kolejnym piłkarzem, od którego należy
wymagać znacznie więcej jest Andros Townsend. Były gracz Tottenhamu
przychodził na Selhust Park w letnim okienku transferowym za
niebagatelną sumkę 13 mln € ze zdegradowanego Newcastle United. 25-letni
pomocnik jest jednym z synonimów upadku Orłów w trwających
rozgrywkach. W 13 spotkaniach tylko raz wpisał się na listę strzelców i
nie brał udział w ani jednej kluczowej akcji swojego zespołu,
zakończonego bramką. Townsend po przybyciu na Selhust Park gdzieś
zatracił swoje główne walory, czyli umiejętność dryblingu oraz mocny
strzał z dystansu. Dodatkowo Andros we wspomnianym wyżej rankingu
zajmuje miejsce numer 4 z aż 36 stratami w 13 meczach ligowych tego
sezonu!
Wyniki osiągane przez Crystal Palace w ostatnich tygodniach z pewnością nie bronią szkoleniowca. Orły
nie zaznały smaku zwycięstwa w Premier League od 24 września, kiedy to w
dramatycznych okolicznościach pokonały na Stadium of Light ekipę
Sunderlandu 3:2. Posada 55-letniego Anglika zawisła na włosku. Prezes
klubu Steve Parish powoli traci cierpliwość i w gronie ewentualnych
następców widzi m.in. Roberto Manciniego, Roya Hodgsona czy też Sama
Allardyce’a. W 2016 roku bilans Pardew wygląda bardzo mizernie. W 32.
spotkaniach pod jego wodzą Crystal Palace odniosło zaledwie 5 skromnych
wygranych, przy pokaźnej liczbie 20 porażek! Presja, która towarzyszy
Pardew jest coraz większa, a z każdą kolejną przegraną jego pozycja
słabnie w ekipie z Selhurst Park.
W sobotnim programie „Match of The Day”
emitowanym w stacji BBC Sport Phil Neville, były zawodnik Manchesteru
United, a obecnie ekspert telewizyjny, odniósł się do formy ekipy
Palace, a także jej trenera, który powoli traci grunt pod nogami.
„W poprzednim sezonie pod wodzą Pardew, Orły mogły się pochwalić imponującym rekordem i niezwykle szczelną defensywą, która wspólnie z Tottenhamem straciła zaledwie 7 bramek po stałych fragmentach w 38 meczach w Premier League! Obecnie, jeśli grasz przeciwko Palace, wiadomo, że istnieje 60-70% prawdopodobieństwo, że zdobędziesz bramkę w taki sposób. Ponadto strzelanie bramek nie stanowi żadnego problemu dla ekipy Pardew’a. On posiada graczy, którzy nie tylko potrafią posłać piłkę do siatki, ale również preferuje taki system gry, w którym wykorzystywane są obie flanki i ma miejsce dużo crossowych podań. Nie sądzę, aby ostatnia porażka Palace kosztowała trenera posadę. Pardew jest szczęśliwy, a właściciel klubu Steve Parrish to rozsądny człowiek – rozumie futbol, widzi co się dzieje i wie o tym, że zespół posiada dobrego szkoleniowca” – podsumowuje Neville, którego słowa są przytaczane w portalu BBC.com
Prezes klubu Steve Parrish doskonale
zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, ale wydaje się, że da jeszcze
szansę Pardew na odkupienie win, pomimo tego, że Anglik ma najgorszą
passę na Wyspach w 2016 roku, biorąc pod uwagę 4 najwyższe klasy
rozgrywkowe! W 32 meczach 55-latek wywalczył z ekipę z Selhust Park
zaledwie 22 punkty, co daje koszmarną średnią 0,69 punktu na mecz.
Najbliższy miesiąc i trudny kalendarz gier dadzą odpowiedzieć na
pytanie, czy Pardew zdoła uratować swoją posadę? Po meczach z
Southamptonem i Hull City, kolejne konfrontacje z silnymi przeciwnikami
pokroju Man Utd, Arsenalu czy też Chelsea będą sprawdzianami najwyższej
wagi, a także grą dla Pardew o pozostanie na Selhurst Park.
Anglik nie ma żadnych planów, aby opuścić klub z Londynu i w wywiadzie, którego słowa cytuje portal FourFourTwo emanuje pewnością siebie:
Jestem doświadczonym menadżerem. W takiej sytuacji byłem już wiele razy. To
mój 9 sezon w Premier League i chciałbym mieć „10” w Crystal Palace.
Wiem, w jakim miejscu się znajduję. Jestem realistą. Nikt nie jest
nietykalny, ale już to przerabiałem i nigdy nie pytałem o zapewnienie
kierownictwa. Muszę się przyjrzeć wszystkim problemom i mieć pewność, że
cały zarząd jest ze mną. Nigdy nie odszedłbym sam z tego klubu. To jest
dokładnie taka sama presja, z jaką zmagałem się, pracując w Newcastle i
West Hamie, kiedy przechodziliśmy przez trudny okres, ale tutaj jest to
dla mnie bardziej osobiste ze względu na rodzinę i przyjaciół, którzy
są kibicami Crystal Palace” – Alan Pardew
Czy los Alana Pardew’a zostanie przypieczętowany? Przekonamy się w najbliższych tygodniach…
Tekst ukazał się roównież na portalu NaszFutbol.com.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz