sobota, 3 grudnia 2016

Niskie loty Orłów. Zapaści Crystal Palace nie widać końca

W zeszłym sezonie postawa Crystal Palace była niezwykle miłym zaskoczeniem. Orły były wynoszone pod niebiosa i momentami latały niezwykle wysoko. Oprócz pewnego utrzymania w elicie angielskiej ekstraklasy (15. pozycja), londyński zespół okrasił udaną kampanię awansem aż do finału Pucharu Anglii, gdzie w decydującej rozgrywce musiał uznać wyższość Manchesteru United. Doceniona została również praca trenera ekipy z Selhust Park Alana Pardewa, którego wybrano na najlepszego menadżera ligowych rozgrywek 2015/16. Jakże inaczej wygląda obecna sytuacja Palace, które od kilku tygodni znajduje się w poważnej zapaści.

źródło: CC 2.0, James Boyes
Sezon 2016/17 jest jednym wielkim pasmem rozczarowań i bolesnych upokorzeń. Crystal Palace po 13. kolejkach zajmuje fatalne 17. miejsce w Premier League z miernym dorobkiem zaledwie 11 punktów. W ostatnich 6 meczach gracze Alana Pardew’a nie zdobyli ani jednego punktu, tracąc przy tym aż 18 bramek!

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że obecna sytuacja, w której znalazła się ekipa Crystal Palace nie miała prawa się wydarzyć. Przemyślana polityka transferowa w letnim okienku (sprowadzenie do klubu Christiana Benteke, Jamesa Tomkinsa, Androsa Townsenda, Steve’a Mandandę, Loica Remy’ego oraz Mathieu Falminiego), ustabilizowana pozycja Alana Pardew’a, który sprawuje swoją funkcję od 3 stycznia 2015 roku oraz fantastyczny finisz na mecie poprzednich rozgrywek wskazywały raczej, że Orły nie będą przysłowiowym chłopcem do bicia i każdy angielski klub będzie musiał się liczyć z londyńskim zespołem. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała ten stan i okazała się być diametralnie inna. Crystal Palace znalazł się w niezwykle trudnym położeniu, bowiem po 1/3 sezonu zaledwie lepszym bilansem bramkowym wyprzedza Hull City, które zajmuje obecnie miejsce spadkowe.

Fatalna seria i ostatnie wyniki to nie jedyny powód słabej gry Orłów w sezonie 2016/17. Warto także zwrócić uwagę na fakt iż w poprzednich rozgrywkach Pardew wykrzesał spośród zawodników cały maksymalny potencjał. Obecnie trudno cokolwiek dobrego powiedzieć o formie wielu graczy z podstawowej jedenastki. Gra drużyny z Selhust Park uległa bardzo dużemu załamaniu i nie prezentuje świeżości, wystarczającego zaangażowania, którą imponowała w poprzednich rozgrywkach. Najlepszy snajper zespołu Christian Benteke – 5 ligowych trafień – w wielu spotkaniach znika na długie fragmenty, będąc cieniem gracza, który swego czasu błyszczał, jeszcze w barwach Aston Villi. Wtedy przez pełne 90 minut był pod grą, szukał wielu rozwiązań wykończenia akcji i dodatkowo był niezwykle skuteczny. Obecnie belgijskiemu snajperowi bardzo dużo brakuje do optymalnej formy. Najlepszym potwierdzeniem jest mierna postawa Benteke w spotkaniach domowych. 25-latek na Selhust Park ani razu nie trafił jeszcze do siatki, a wszystkie swoje bramki zdobył w starciach wyjazdowych! Na domiar złego w ostatniej ligowej potyczce ze Swansea fatalnej kontuzji zerwania więzadła krzyżowego doznał Connor Wickham, autor 2 ligowych trafień i w sezonie 2016/17 nie pojawi się już na boisku, co oznacza, że jeszcze większy ciężar i odpowiedzialność za strzelanie goli spadnie na Benteke, bowiem z gry wyłączony jest także Loïc Rémy, napastnik wypożyczony z Chelsea.
Pasja, dobra organizacja gry, wdzięk, zaangażowanie i poświęcenie to elementy, które określały obronną grę Orłów w poprzednim sezonie. Obecnie każdemu piłkarzowi z linii defensywnej są one całkowicie obce, nie wspominając już o cechach przywódczych. Dominuje chaos, niechlujstwo oraz niezdarność. Niskie loty Orłów i związane z tym nagłe załamanie formy obrońców jest jednym z głównych powodów obniżki jakości gry podopiecznych Alana Pardew’a. Orły spisują się znacznie poniżej oczekiwań w tej formacji,  mając jedną z najgorszych defensyw w angielskiej ekstraklasie. Popełnili aż 9 indywidualnych błędów, z których aż 3 skończyły się bezpośrednio bramką dla rywali i zajmują niechlubne pierwsze miejsce w tej klasyfikacji. Ostatnia ligowy mecz i porażka 4:5 ze Swansea uwypukliły, jak wielkie problemy mają The Eagles z utrzymaniem właściwego poziomu koncentracji, a także odpowiednim ustawianiem się podczas stałych fragmentów gry dla rywali.

Aż 4 z 5 trafień dla Łabędzi padło wówczas po dośrodkowaniach z rzutów wolnych bądź rożnych! W całej Premier League trudno znaleźć inną równie słabą drużynę, tracącą masowo gole po takich zagraniach. Poniżej statystyka, która obnaża braki defensywne Orłów przy stałych fragmentach gry.
źródło: BBC Sport
Dodatkowo obaj bramkarze Crystal Palace, Steve Mandanda i Wayne Hennessey musieli wyciągać piłkę z siatki aż 26 razy, co nie wystawia im oraz ich kolegom najlepszego świadectwa. Francuski bramkarz w 9 spotkaniach na 56 strzałów nie zapobiegł utracie 21 bramek!

Poniżej czołowa „10” klubów Premier League z największą liczbą straconych bramek w trwającym sezonie (stan po 13 kolejkach):

źródło: squawka.com






Innym czynnikiem determinującym bardzo słabą postawę Crystal Palace jest gra linii pomocy, która dramatycznie obniżyła loty w trwających rozgrywkach. Jej jakość pozostawia wiele do życzenia, a tacy zawodnicy jak Jason Puncheon, Yohan Cabaye, James McArthur, Andros Townsend czy też Wilfried Zaha są nie tylko zbyt statyczni w przeprowadzaniu akcji ofensywnych, ale też coraz rzadziej potrafią wykreować dobrą sytuację strzelecką swoim kolegom. W sumie po 13. rozegranych seriach gracze środka pola Orłów zanotowali tylko 114 kluczowych podań, które zamieniły się na zaledwie 15 asyst. Prym w takich zagraniach wiedzie Wilfried Zaha, który jako jeden z nielicznych wznosi się na wyżyny swoich umiejętności, bowiem już 5 razy otwierał kolegom, drogę do bramki, w tym 4 finalne podania i jedną bramkę zanotował w 5 ostatnich meczach!
Jeżeli spojrzymy jednak na inną statystykę 24-latka, biorącą pod uwagę największą liczbę strat w Premier League w sezonie 2016/17 to okaże się, że świeżo upieczony reprezentant WKS-u (niespodziewanie zrezygnował z barw narodowych Anglii) przewodzi tej niechlubnej klasyfikacji ze średnią 3,6! W sumie po 12 rozegranych meczach Zaha aż 43 razy nie był w stanie utrzymać piłki przy nodze!
Kolejnym piłkarzem, od którego należy wymagać znacznie więcej jest Andros Townsend. Były gracz Tottenhamu przychodził na Selhust Park w letnim okienku transferowym za niebagatelną sumkę 13 mln € ze zdegradowanego Newcastle United. 25-letni pomocnik jest jednym z synonimów upadku Orłów w trwających rozgrywkach. W 13 spotkaniach tylko raz wpisał się na listę strzelców i nie brał udział w ani jednej kluczowej akcji swojego zespołu, zakończonego bramką. Townsend po przybyciu na Selhust Park gdzieś zatracił swoje główne walory, czyli umiejętność dryblingu oraz mocny strzał z dystansu. Dodatkowo Andros we wspomnianym wyżej rankingu zajmuje miejsce numer 4 z aż 36 stratami w 13 meczach ligowych tego sezonu!

Wyniki osiągane przez Crystal Palace w ostatnich tygodniach z pewnością nie bronią szkoleniowca. Orły nie zaznały smaku zwycięstwa w Premier League od 24 września, kiedy to w dramatycznych okolicznościach pokonały na Stadium of Light ekipę Sunderlandu 3:2. Posada 55-letniego Anglika zawisła na włosku. Prezes klubu Steve Parish powoli traci cierpliwość i w gronie ewentualnych następców widzi m.in. Roberto Manciniego, Roya Hodgsona czy też Sama Allardyce’a. W 2016 roku bilans Pardew wygląda bardzo mizernie. W 32. spotkaniach pod jego wodzą Crystal Palace odniosło zaledwie 5 skromnych wygranych, przy pokaźnej liczbie 20 porażek! Presja, która towarzyszy Pardew jest coraz większa, a z każdą kolejną przegraną jego pozycja słabnie w ekipie z Selhurst Park.

W sobotnim programie „Match of The Day” emitowanym w stacji BBC Sport Phil Neville, były zawodnik Manchesteru United, a obecnie ekspert telewizyjny, odniósł się do formy ekipy Palace, a także jej trenera, który powoli traci grunt pod nogami.
„W poprzednim sezonie pod wodzą Pardew, Orły mogły się pochwalić imponującym rekordem i niezwykle szczelną defensywą, która wspólnie z Tottenhamem straciła zaledwie 7 bramek po stałych fragmentach w 38 meczach w Premier League! Obecnie, jeśli grasz przeciwko Palace, wiadomo, że istnieje 60-70% prawdopodobieństwo, że zdobędziesz bramkę w taki sposób. Ponadto strzelanie bramek nie stanowi żadnego problemu dla ekipy Pardew’a. On posiada graczy, którzy nie tylko potrafią posłać piłkę do siatki, ale również preferuje taki system gry, w którym wykorzystywane są obie flanki i ma miejsce dużo crossowych podań. Nie sądzę, aby ostatnia porażka Palace kosztowała trenera posadę. Pardew jest szczęśliwy, a właściciel klubu Steve Parrish to rozsądny człowiek – rozumie futbol, widzi co się dzieje i wie o tym, że zespół posiada dobrego szkoleniowca” – podsumowuje Neville, którego słowa są przytaczane w portalu BBC.com
Prezes klubu Steve Parrish  doskonale zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, ale wydaje się, że da jeszcze szansę Pardew na odkupienie win, pomimo tego, że Anglik ma najgorszą passę na Wyspach w 2016 roku, biorąc pod uwagę 4 najwyższe klasy rozgrywkowe! W 32 meczach 55-latek wywalczył z ekipę z Selhust Park zaledwie 22 punkty, co daje koszmarną średnią 0,69 punktu na mecz. Najbliższy miesiąc i trudny kalendarz gier dadzą odpowiedzieć na pytanie, czy Pardew zdoła uratować swoją posadę? Po meczach z Southamptonem i Hull City, kolejne konfrontacje z silnymi przeciwnikami pokroju Man Utd, Arsenalu czy też Chelsea będą sprawdzianami najwyższej wagi, a także grą dla Pardew o pozostanie na Selhurst Park.
Anglik nie ma żadnych planów, aby opuścić klub z Londynu i w wywiadzie, którego słowa cytuje portal FourFourTwo emanuje pewnością siebie:

 Jestem doświadczonym menadżerem. W takiej sytuacji byłem już wiele razy. To mój 9 sezon w Premier League i chciałbym mieć „10” w Crystal Palace. Wiem, w jakim miejscu się znajduję. Jestem realistą. Nikt nie jest nietykalny, ale już to przerabiałem i nigdy nie pytałem o zapewnienie kierownictwa. Muszę się przyjrzeć wszystkim problemom i mieć pewność, że cały zarząd jest ze mną. Nigdy nie odszedłbym sam z tego klubu. To jest dokładnie taka sama presja, z jaką zmagałem się, pracując w Newcastle i West Hamie, kiedy przechodziliśmy przez trudny okres, ale tutaj jest to dla mnie bardziej osobiste ze względu na rodzinę i przyjaciół, którzy są kibicami Crystal Palace”Alan Pardew
 
Czy los Alana Pardew’a zostanie przypieczętowany? Przekonamy się w najbliższych tygodniach…

Tekst ukazał się roównież na portalu NaszFutbol.com.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz