czwartek, 10 lipca 2014

MŚ 2014. Sergio Romero daje Argentynie awans do finału

Sergio Romero (na zdj.) był ojcem awansu
Argentyny do finału MŚ 2014 w Brazylii,
fot. Ludovic Peron, CC 3.0
Reprezentacja Argentyny po dramatycznym konkursie rzutów karnych, wyeliminowała Holandię (po dogrywce był wynik bezbramkowy) i w finale piłkarskich MŚ zmierzy się z Niemcami. Takie zestawienie będzie powtórką z Mundiali w latach 1986 i 1990, kiedy obie drużyny zdobywały swoje ostatnie tytuły najlepszych zespołów globu.

Bohaterem wczorajszego meczu toczonego w bardzo sennej atmosferze i z małą liczbą sytuacji podbramkowych, był golkiper Albicelestes Sergio Romero (na co dzień tylko rezerwowy w AS Monaco), który w serii rzutów karnych popisał się dwoma kapitalnymi paradami przy strzałach Rona Vlaara oraz Wesleya Sneijdera.

Zawodnicy obu zespołów dzień wcześniej prawdopodobnie dokładnie oglądali mecz Brazylii z Niemcami i szybko wyciągnęli wnioski z katastrofalnej dyspozycji defensywy Canarinhos. Na boisku, zarówno Alejandro Sabella, jak i Louis Van Gaal ustawili swoje zespoły bardzo asekuracyjnie z położeniem największego nacisku na zabezpieczenie tyłów. Większą inicjatywę do gry przejawiała kadra Albicelestes, jednak sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo.

Formacje obronne obu reprezentacji grały bezbłędnie, nie dopuszczając do przedarcia się we własne pole karne. Praktycznie wyłączeni z gry były najwięksi gwiazdorzy obu ekip, a więc Arjen Robben oraz Leo Messi, których ataki były perfekcyjnie rozbijane przez obrońców. W obozie Oranje na największe pochwały zasłużył Ron Vlaar, który grał ofiarnie, z niezwykłym poświęceniem, a jego wślizgi przerywające ataki Argentyńczyków były popisem gry w defensywie. Holenderski stoper dopiero w serii rzutów karnych nie wytrzymał ciśnienia i jego strzał obronił bramkarz Argentyny Sergio Romero.

Natomiast po stronie Albicelestes najbardziej wyróżniał się z Javier Mascherano, który czyścił przedpole bramkowe swojego zespołu w sposób opanowany i zdecydowany. Nie pozwalał na rozwinięcie skrzydeł holenderskim zawodnikom, choćby na ułamek sekundy.

Sam mecz nie był wielkim widowiskiem. Było w nim dużo twardej i męskiej walki, zwłaszcza w środkowej strefie boiska, natomiast brakowało płynnych i składnych akcji. Dla obu trenerów najważniejsze było nie stracić żadnego gola, stąd też Argentyna i Holandia były bardziej nastawione na bronienie niż atakowanie bramki przeciwnika. Seria rzutów karnych była najbardziej emocjonującym fragmentem spotkania, która nieco osłodziła czas 120 minut gry na stadionie stadionie w Sao Paulo. Ostatecznie Argentyńczycy nie pomylili się przy strzałach z jedenastu metrów ani razu i pewnie wygrali w nich 4:2.

Kto wie, jakby potoczyła się rywalizacja w rzutach karnych, gdyby Louis van Gaal ponownie zastosował manewr z wprowadzeniem na nią rezerwowego golkipera Tima Krula, który był bohaterem w poprzedniej rundzie z Kostaryką. Wcześniej holenderski trener wykorzystał jednak limit trzech zmian i nie miał już takiej możliwości.

W wielkim finale MŚ Argentyna spotka się w niedzielę z Niemcami. Natomiast Holandia zagra w sobotę o brąz Mundialu z gospodarzami imprezy Brazylijczykami, którzy z pewnością zrobią wszystko, aby chociaż częściowo odkupić swoje winy po blamażu w półfinale podopiecznymi Joachima Loewa.

Holandia – Argentyna 0:0, rzuty karne 2:4

Składy:

Holandia: Cillessen, Kuyt, Vlaar, de Vrij, Indi (Daryl Janmaat 46.), Blind, Wijnaldum, Sneijder, de Jong (Jordy Clasie 62.), Robben, van Persie (Klaas-Jan Huntelaar 96.)

Argentyna: Romero, Rojo, Garay, Demichelis, Zabaleta, Perez (Rodrigo Palacio 81.), Mascherano, Biglia, Higuain (Sergio Aguero 82.), Messi, Lavezzi (Maxi Rodriguez 100.)

Artykuł został opublikowany na portalu neomedia.info.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz