Faza grupowa Ligi Mistrzów 2015/16 dobiegła końca. Dla szesnastu zespołów okazała się szczęśliwa i zakończyła kwalifikacją do wiosennej części rozgrywek. Pozostałe drużyny musiały obejść się smakiem i pożegnać z najcenniejszymi klubowymi rozgrywkami w Europie. Poniżej przedstawiamy 10 najważniejszych, naszym zdaniem, wydarzeń (kolejność przypadkowa), które miały miejsce w sześciu kolejkach tegorocznej LM.
Kieran Lynam, CC 2.0 |
1. Sensacyjny awans KAA Gent
Belgowie niespodziewanie zajęli drugą pozycję w bardzo silnej grupie z Valencią, Lyonem i Zenitem. Przed rozpoczęciem zmagań prawdopodobnie nikt nie postawiłby na ekipę z Gandawy nawet złotówki. Mało tego, po 3. kolejkach mistrz Belgii miał na koncie… zerowy dorobek punktowy. Tymczasem w trzech ostatnich meczach zgarnął komplet punktów (kolejno wygrane z Valencią 1:0, Olympique Lyon 2:1 oraz Zenitem 2:1)! Trenerem zespołu jest Hein Vanhaezebrouck, który może uważać się za ojca tego sukcesu. Gent, jako drugi zespół z Belgii w historii, zagra na wiosnę w 1/8 finału. Pierwszym był Anderlecht Bruksela w sezonie 2000/01.
2. Nieprawdopodobne rekordy Realu Madryt i Cristiano Ronaldo
2. Nieprawdopodobne rekordy Realu Madryt i Cristiano Ronaldo
Królewscy zakończyli fazę grupową z największą liczbą punktów spośród całej stawki (aż 16 oczek). Ponadto jako jedna z dwóch drużyn, oprócz Barcelony, przebrnęli przez pierwszą część rozgrywek bez choćby jednej porażki. Dodatkowo, wspólnie z Bayernem Monachium, zaaplikowali rywalom najwięcej bramek – po 19. I na końcu warto także wspomnieć o rekordowym zwycięstwie Los Blancos w ostatniej kolejce grupy A z Malmö FF aż 8:0! Ekipa Rafy Beniteza wyrównała tym samym w Lidze Mistrzów osiągnięcie Liverpoolu, który w sezonie 2007/08 także odniósł zwycięstwo w tak okazałych rozmiarach, z Besiktasem Stambuł. Co ciekawe, trenerem The Reds był wtedy… aktualny szkoleniowiec Realu.
Natomiast as Królewskich, Cristiano Ronaldo, pobił innego rodzaju rekord. Portugalczyk, jako pierwszy gracz w historii, zdobył aż 11 bramek w rozgrywkach grupowych jednej edycji, w tym 4 w ostatnim spotkaniu! Napastnik Realu średnio trafiał do siatki co 49 minut. Cristiano dołożył do tego jeszcze 3 asysty. Drugiego strzelca LM, którym jest Robert Lewandowski, wyprzedza aktualnie o 4 gole. W sumie w Pucharze Europy Ronaldo zdobył już 88 bramek i zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji wszech czasów. Drugiego na liście Leo Messiego wyprzedza aktualnie aż o 8 trafień.
Natomiast as Królewskich, Cristiano Ronaldo, pobił innego rodzaju rekord. Portugalczyk, jako pierwszy gracz w historii, zdobył aż 11 bramek w rozgrywkach grupowych jednej edycji, w tym 4 w ostatnim spotkaniu! Napastnik Realu średnio trafiał do siatki co 49 minut. Cristiano dołożył do tego jeszcze 3 asysty. Drugiego strzelca LM, którym jest Robert Lewandowski, wyprzedza aktualnie o 4 gole. W sumie w Pucharze Europy Ronaldo zdobył już 88 bramek i zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji wszech czasów. Drugiego na liście Leo Messiego wyprzedza aktualnie aż o 8 trafień.
3. Ukraińska niespodzianka
Dynamo Kijów sensacyjnie wywalczyło awans do fazy pucharowej. W pokonanym polu pozostawiło FC Porto, które w bezpośrednim starciu z Ukraińcami poległo na Estádio do Dragão 0:2. Klub ze Wschodu Europy musiał czekać aż 16 lat na ponowny udział w najlepszej „16” Ligi Mistrzów. Zespół Serhija Rebrowa fantastycznie spisywał się w grupie G. Poniósł tylko jedną porażkę z Chelsea, a w aż trzech meczach zachował czyste konto, także za sprawą Oleksandra Shovkovsky’ego. Ukraiński bramkarz jako jedyny pamięta złote czasy Dynama, w których zresztą sam partycypował w sezonach 1997/98, 1998/99 i 1999/2000, kiedy Kijowianie robili furorę w Europie i ogrywali europejskie potęgi, na czele z Realem Madryt i Barceloną, mając w składzie zabójczy atak w osobach Andrija Szewczenki i aktualnego trenera, Rebrowa.
4. Męczarnie londyńskich ekip
Zarówno Chelsea, jak i Arsenal z wielkim trudem wywalczyły awans do wiosennej fazy LM. Podopieczni Jose Mourinho w decydującym meczu ograli Porto 2:0. Wygrali grupę z dorobkiem 13. punktów, ale swoją grą nie zachwycali. Poza dwoma przekonującymi triumfami nad outsiderem grupy Maccabi Tel Aviv – oba po 4:0 – w meczach ze Smokami i Kijowianami musieli wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Co do Arsenalu, to po dwóch kolejkach fazy grupowej wydawało się, że po raz pierwszy od szesnastu lat zabraknie Kanonierów w 1/8 finału. Zero punktów oraz porażki z Olympiakosem Pireus i Dinamem Zagrzeb były swojego rodzaju nokdaunami. Kolejne spotkania to dla ekipy Arsene’a Wengera gra o życie. Trzy zwycięstwa w ostatnich czterech meczach, w tym kluczowa, na gorącym terenie w Pireusie, ostatecznie zagwarantowały angielskiemu zespołowi miejsce w najlepszej szesnastce. To wszystko bez udziału wielu kontuzjowanych piłkarzy, którzy przebywają na „L4”, w tym kluczowego gracza, Alexisa Sancheza. Chilijczyk nie wystąpił w ostatniej kolejce, a pomimo tego Arsenal wyszedł z wielkich tarapatów i może w spokoju przygotowywać się do wiosennej fazy pucharowej.
5. Waleczny kazachski kopciuszek
FC Astana była pierwszym zespołem z Kazachstanu, który dostąpił zaszczytu wzięcia udziału w rozgrywkach grupowych. Skazywana przez wszystkich na pożarcie w grupie C drużyna, grająca na co dzień na kontynencie azjatyckim, co prawda nie wygrała, obok Maccabi, ani jednego spotkania, ale ze swojej postawy – w przeciwieństwie do klubu z Izraela – może być dumna. Zanotowała aż 4 remisy i zdobyła 5 goli, a na własnym obiekcie nie dała się pokonać nikomu z tercetu uznanych europejskich firm, jakimi są Atletico Madryt, Benfica Lizbona czy też Galatasaray Stambuł. Co ciekawe, w ostatnim meczu grupowym w Turcji, Astana była o włos od strzelenia gola na wagę sensacyjnego awansu do 1/16 finału Ligi Europy. Ostatecznie mecz w Stambule skończył się dla Turków szczęśliwym remisem 1:1.
6. Awans AS Romy z kompromitującym bilansem
Klub z Wiecznego Miasta został niechlubnym rekordzistą rozgrywek LM pod względem liczby punktów i straconych bramek, który awansował do 1/8 finału. Gracze Rudiego Garcii w sześciu meczach uciułali zaledwie 6 oczek przy stosunku bramkowym… 11-16! Wydaje się to wręcz nieprawdopodobne, że tak słaby wynik wystarczył do wyjścia z grupy. Kibice Rzymian dali swój wyraz dezaprobaty w ostatnim meczu grupowym z BATE Borysów, zakończonym bezbramkowym remisem. Niemiłosiernie wygwizdali wszystkich graczy, nie tylko przed rozpoczęciem starcia, ale zwłaszcza po ogłoszeniu przez spikera informacji o tym, że to właśnie klub z Serie A zagra w 1/8 finału. Wojciech Szczęsny, pomimo puszczenia aż 16 goli, okrzyknięty został ojcem awansu. Polski bramkarz w wielu meczach popisywał się kapitalnymi paradami, a jedna z jego interwencji ze środowego meczu z Białorusinami zapewniła Giallorossim awans do wiosennej fazy rozgrywek LM.
7. Pyrrusowy rekord Ikera Casillasa
Hiszpański bramkarz po przeprowadzce z Realu Madryt do FC Porto liczył, że Smoki z nim w składzie bez problemu zakwalifikują się do 1/8 finału. Tymczasem Portugalczycy zajęli dopiero trzecie miejsce w grupie G i zabraknie ich w wiosennej fazie pucharowej Champions League. Ponadto Casillas po raz pierwszy podczas swojej bogatej w sukcesy kariery doświadczył braku awansu do fazy play-off Ligi Mistrzów. Jedynymi pocieszeniami dla Ikera są zatem dwie ciekawe statystyki. Po pierwsze, Hiszpan wciąż jest najlepszym golkiperem w historii Champions League pod względem zachowanych czystych kont (aż 54). Po drugie, wybiegając na murawę przeciwko Chelsea, stał się piłkarzem z największą liczbą występów w LM. Obecnie ma na koncie aż 158 gier!
Hiszpański bramkarz po przeprowadzce z Realu Madryt do FC Porto liczył, że Smoki z nim w składzie bez problemu zakwalifikują się do 1/8 finału. Tymczasem Portugalczycy zajęli dopiero trzecie miejsce w grupie G i zabraknie ich w wiosennej fazie pucharowej Champions League. Ponadto Casillas po raz pierwszy podczas swojej bogatej w sukcesy kariery doświadczył braku awansu do fazy play-off Ligi Mistrzów. Jedynymi pocieszeniami dla Ikera są zatem dwie ciekawe statystyki. Po pierwsze, Hiszpan wciąż jest najlepszym golkiperem w historii Champions League pod względem zachowanych czystych kont (aż 54). Po drugie, wybiegając na murawę przeciwko Chelsea, stał się piłkarzem z największą liczbą występów w LM. Obecnie ma na koncie aż 158 gier!
8. Klęska Manchesteru United
Drużyna Czerwonych Diabłów miała w miarę proste zadanie, aby zakwalifikować się do 1/8 finału. W grupie B rywalami zespołu Louisa Van Gaala były PSV Eindhoven, CSKA Moskwa oraz VfL Wolfsburg. Awans wydawał się więc oczywisty. Tymczasem MU zajął w grupie dopiero trzecią pozycję i na wiosnę zagra zaledwie w Lidze Europy, która jest dla ekipy z Old Trafford uciążliwym i zbędnym balastem.
4 - Manchester United have failed to qualify from the CL group stage on four occasions - 94/95, 05/06, 11/12 and this season. Out.
— OptaJoe (@OptaJoe) grudzień 8, 2015
Najlepiej sytuację Manchesteru podsumował Michael Owen, w przeszłości znakomity napastnik reprezentacji Anglii i Newcastle United:
„To nie jest niespodzianka. United było pod sporą presją, którą samo na siebie ściągnęło. Odpadnięcie to kulminacja wielu spotkań. Nie patrzę na to tylko w perspektywie tego meczu oraz tego sezonu. Patrzę na 18 miesięcy pracy van Gaala w United. Wydał ponad 250 mln funtów. To 18 miesięcy rozczarowań, biorąc pod uwagę wydane pieniądze. Myślę, że van Gaal jest teraz pod dużą presją. Puchar Anglii i Liga Europy to jego dwa koła ratunkowe. Sytuacja w lidze jest dobra, ale pojawiły się ogromne znaki zapytania”
„To nie jest niespodzianka. United było pod sporą presją, którą samo na siebie ściągnęło. Odpadnięcie to kulminacja wielu spotkań. Nie patrzę na to tylko w perspektywie tego meczu oraz tego sezonu. Patrzę na 18 miesięcy pracy van Gaala w United. Wydał ponad 250 mln funtów. To 18 miesięcy rozczarowań, biorąc pod uwagę wydane pieniądze. Myślę, że van Gaal jest teraz pod dużą presją. Puchar Anglii i Liga Europy to jego dwa koła ratunkowe. Sytuacja w lidze jest dobra, ale pojawiły się ogromne znaki zapytania”
9. Rewelacyjny Zenit Sankt Petersburg
Rosyjska ekipa prowadzona przez Andre Villasa-Boasa była prawdopodobnie największą pozytywną niespodzianką fazy grupowej. Wygrała 5 meczów z rzędu i pewnie, z pierwszego miejsca, wyszła z grupy H. Na szczególną uwagę zasługują podwójne triumfy (u siebie i na wyjeździe) z solidnymi europejskimi drużynami pokroju Valencii czy Lyonu. Ataki konstruowane przez Zenit były niezwykle energetyczne, przeprowadzane z pasją i na dużej szybkości. Prym w ekipie z Petersburga wiedli ofensywni piłkarze, na czele z Brazylijczykiem Hulkiem (3 gole i 4 asysty), Rosjaninem Artyomem Dzyubą (trzeci strzelec rozgrywek – 6 goli, a do tego dwa finalne dogrania) oraz kreatywnym pomocnikiem, Olegiem Shatovem (dwie bramki i trzy ostatnie podania).
Rosyjska ekipa prowadzona przez Andre Villasa-Boasa była prawdopodobnie największą pozytywną niespodzianką fazy grupowej. Wygrała 5 meczów z rzędu i pewnie, z pierwszego miejsca, wyszła z grupy H. Na szczególną uwagę zasługują podwójne triumfy (u siebie i na wyjeździe) z solidnymi europejskimi drużynami pokroju Valencii czy Lyonu. Ataki konstruowane przez Zenit były niezwykle energetyczne, przeprowadzane z pasją i na dużej szybkości. Prym w ekipie z Petersburga wiedli ofensywni piłkarze, na czele z Brazylijczykiem Hulkiem (3 gole i 4 asysty), Rosjaninem Artyomem Dzyubą (trzeci strzelec rozgrywek – 6 goli, a do tego dwa finalne dogrania) oraz kreatywnym pomocnikiem, Olegiem Shatovem (dwie bramki i trzy ostatnie podania).
10. Lyon i Valencia największymi rozczarowaniami
Zespoły typowane do zajęcia dwóch pierwszych miejsc w grupie H niespodziewanie musiały przełknąć gorycz porażki. Zarówno Lyon, jak i Valencia bardzo zawiodły w tegorocznej edycji Champions League. Francuski zespół wygrał zaledwie jeden mecz i pożegnał się już na dobre z grą w europejskich pucharach w sezonie 2015/16. Cieniem samego siebie był król strzelców poprzedniego sezonu Ligue 1, Alexander Lacazette, zdobywca zaledwie dwóch goli w tej edycji. Natomiast team z Estadio Mestalla cieszył się z wygranej tylko dwa razy i ostatecznie będzie musiał się zadowolić występami w rozgrywkach pocieszenia, Lidze Europy. Główne zarzuty kierowane i wytykane Nietoperzom dotyczyły zbyt małej jakości gry ofensywnej oraz bierności w defensywie, pozbawionej wysokiego poziomu agresji.
Artykuł został także opublikowany na portalu NaszFutbol.com.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz