poniedziałek, 14 grudnia 2015

10 najważniejszych wydarzeń fazy grupowej Ligi Mistrzów

Faza grupowa Ligi Mistrzów 2015/16 dobiegła końca. Dla szesnastu zespołów okazała się szczęśliwa i zakończyła kwalifikacją do wiosennej części rozgrywek. Pozostałe drużyny musiały obejść się smakiem i pożegnać z najcenniejszymi klubowymi rozgrywkami w Europie. Poniżej przedstawiamy 10 najważniejszych, naszym zdaniem, wydarzeń (kolejność przypadkowa), które miały miejsce w sześciu kolejkach tegorocznej LM.

Kieran Lynam, CC 2.0
 1. Sensacyjny awans KAA Gent 

Belgowie niespodziewanie zajęli drugą pozycję w bardzo silnej grupie z Valencią, Lyonem i Zenitem. Przed rozpoczęciem zmagań prawdopodobnie nikt nie postawiłby na ekipę z Gandawy nawet złotówki. Mało tego, po 3. kolejkach mistrz Belgii miał na koncie… zerowy dorobek punktowy. Tymczasem w trzech ostatnich meczach zgarnął komplet punktów (kolejno wygrane z Valencią 1:0, Olympique Lyon 2:1 oraz Zenitem 2:1)! Trenerem zespołu jest Hein Vanhaezebrouck, który może uważać się za ojca tego sukcesu. Gent, jako drugi zespół z Belgii w historii, zagra na wiosnę w 1/8 finału. Pierwszym był Anderlecht Bruksela w sezonie 2000/01.

2. Nieprawdopodobne rekordy Realu Madryt i Cristiano Ronaldo

Królewscy zakończyli fazę grupową z największą liczbą punktów spośród całej stawki (aż 16 oczek). Ponadto jako jedna z dwóch drużyn, oprócz Barcelony, przebrnęli przez pierwszą część rozgrywek bez choćby jednej porażki. Dodatkowo, wspólnie z Bayernem Monachium, zaaplikowali rywalom najwięcej bramek – po 19. I na końcu warto także wspomnieć o rekordowym zwycięstwie Los Blancos w ostatniej kolejce grupy A z Malmö FF aż 8:0! Ekipa Rafy Beniteza wyrównała tym samym w Lidze Mistrzów osiągnięcie Liverpoolu, który w sezonie 2007/08 także odniósł zwycięstwo w tak okazałych rozmiarach, z Besiktasem Stambuł. Co ciekawe, trenerem The Reds był wtedy… aktualny szkoleniowiec Realu.

Natomiast as Królewskich, Cristiano Ronaldo, pobił innego rodzaju rekord. Portugalczyk, jako pierwszy gracz w historii, zdobył aż 11 bramek w rozgrywkach grupowych jednej edycji, w tym 4 w ostatnim spotkaniu! Napastnik Realu średnio trafiał do siatki co 49 minut. Cristiano dołożył do tego jeszcze 3 asysty. Drugiego strzelca LM, którym jest Robert Lewandowski, wyprzedza aktualnie o 4 gole. W sumie w Pucharze Europy Ronaldo zdobył już 88 bramek i zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji wszech czasów. Drugiego na liście Leo Messiego wyprzedza aktualnie aż o 8 trafień.

3. Ukraińska niespodzianka

Dynamo Kijów sensacyjnie wywalczyło awans do fazy pucharowej. W pokonanym polu pozostawiło FC Porto, które w bezpośrednim starciu z Ukraińcami poległo na Estádio do Dragão 0:2. Klub ze Wschodu Europy musiał czekać aż 16 lat na ponowny udział w najlepszej „16” Ligi Mistrzów. Zespół Serhija Rebrowa fantastycznie spisywał się w grupie G. Poniósł tylko jedną porażkę z Chelsea, a w aż trzech meczach zachował czyste konto, także za sprawą Oleksandra Shovkovsky’ego. Ukraiński bramkarz jako jedyny pamięta złote czasy Dynama, w których zresztą sam partycypował w sezonach 1997/98, 1998/99 i 1999/2000, kiedy Kijowianie robili furorę w Europie i ogrywali europejskie potęgi, na czele z Realem Madryt i Barceloną, mając w składzie zabójczy atak w osobach Andrija Szewczenki i aktualnego trenera, Rebrowa.

4. Męczarnie londyńskich ekip

Zarówno Chelsea, jak i Arsenal z wielkim trudem wywalczyły awans do wiosennej fazy LM. Podopieczni Jose Mourinho w decydującym meczu ograli Porto 2:0. Wygrali grupę z dorobkiem 13. punktów, ale swoją grą nie zachwycali. Poza dwoma przekonującymi triumfami nad outsiderem grupy Maccabi Tel Aviv – oba po 4:0 – w meczach ze Smokami i Kijowianami musieli wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Co do Arsenalu, to po dwóch kolejkach fazy grupowej wydawało się, że po raz pierwszy od szesnastu lat zabraknie Kanonierów w 1/8 finału. Zero punktów oraz porażki z Olympiakosem Pireus i Dinamem Zagrzeb były swojego rodzaju nokdaunami. Kolejne spotkania to dla ekipy Arsene’a Wengera gra o życie. Trzy zwycięstwa w ostatnich czterech meczach, w tym kluczowa, na gorącym terenie w Pireusie, ostatecznie zagwarantowały angielskiemu zespołowi miejsce w najlepszej szesnastce. To wszystko bez udziału wielu kontuzjowanych piłkarzy, którzy przebywają na „L4”, w tym kluczowego gracza, Alexisa Sancheza. Chilijczyk nie wystąpił w ostatniej kolejce, a pomimo tego Arsenal wyszedł z wielkich tarapatów i może w spokoju przygotowywać się do wiosennej fazy pucharowej.



5. Waleczny kazachski kopciuszek

FC Astana była pierwszym zespołem z Kazachstanu, który dostąpił zaszczytu wzięcia udziału w rozgrywkach grupowych. Skazywana przez wszystkich na pożarcie w grupie C drużyna, grająca na co dzień na kontynencie azjatyckim, co prawda nie wygrała, obok Maccabi, ani jednego spotkania, ale ze swojej postawy – w przeciwieństwie do klubu z Izraela – może być dumna. Zanotowała aż 4 remisy i zdobyła 5 goli, a na własnym obiekcie nie dała się pokonać nikomu z tercetu uznanych europejskich firm, jakimi są Atletico Madryt, Benfica Lizbona czy też Galatasaray Stambuł. Co ciekawe, w ostatnim meczu grupowym w Turcji, Astana była o włos od strzelenia gola na wagę sensacyjnego awansu do 1/16 finału Ligi Europy. Ostatecznie mecz w Stambule skończył się dla Turków szczęśliwym remisem 1:1.

6. Awans AS Romy z kompromitującym bilansem

Klub z Wiecznego Miasta został niechlubnym rekordzistą rozgrywek LM pod względem liczby punktów i straconych bramek, który awansował do 1/8 finału. Gracze Rudiego Garcii w sześciu meczach uciułali zaledwie 6 oczek przy stosunku bramkowym… 11-16! Wydaje się to wręcz nieprawdopodobne, że tak słaby wynik wystarczył do wyjścia z grupy. Kibice Rzymian dali swój wyraz dezaprobaty w ostatnim meczu grupowym z BATE Borysów, zakończonym bezbramkowym remisem. Niemiłosiernie wygwizdali wszystkich graczy, nie tylko przed rozpoczęciem starcia, ale zwłaszcza po ogłoszeniu przez spikera informacji o tym, że to właśnie klub z Serie A zagra w 1/8 finału. Wojciech Szczęsny, pomimo puszczenia aż 16 goli, okrzyknięty został ojcem awansu. Polski bramkarz w wielu meczach popisywał się kapitalnymi paradami, a jedna z jego interwencji ze środowego meczu z Białorusinami zapewniła Giallorossim awans do wiosennej fazy rozgrywek LM.


7. Pyrrusowy rekord Ikera Casillasa

Hiszpański bramkarz po przeprowadzce z Realu Madryt do FC Porto liczył, że Smoki z nim w składzie bez problemu zakwalifikują się do 1/8 finału. Tymczasem Portugalczycy zajęli dopiero trzecie miejsce w grupie G i zabraknie ich w wiosennej fazie pucharowej Champions League. Ponadto Casillas po raz pierwszy podczas swojej bogatej w sukcesy kariery doświadczył braku awansu do fazy play-off Ligi Mistrzów. Jedynymi pocieszeniami dla Ikera są zatem dwie ciekawe statystyki. Po pierwsze, Hiszpan wciąż jest najlepszym golkiperem w historii Champions League pod względem zachowanych czystych kont (aż 54). Po drugie, wybiegając na murawę przeciwko Chelsea, stał się piłkarzem z największą liczbą występów w LM. Obecnie ma na koncie aż 158 gier!

8. Klęska Manchesteru United

Drużyna Czerwonych Diabłów miała w miarę proste zadanie, aby zakwalifikować się do 1/8 finału. W grupie B rywalami zespołu Louisa Van Gaala były PSV Eindhoven, CSKA Moskwa oraz VfL Wolfsburg. Awans wydawał się więc oczywisty. Tymczasem MU zajął w grupie dopiero trzecią pozycję i na wiosnę zagra zaledwie w Lidze Europy, która jest dla ekipy z Old Trafford uciążliwym i zbędnym balastem.
Najlepiej sytuację Manchesteru podsumował Michael Owen, w przeszłości znakomity napastnik reprezentacji Anglii i Newcastle United:

„To nie jest niespodzianka. United było pod sporą presją, którą samo na siebie ściągnęło. Odpadnięcie to kulminacja wielu spotkań. Nie patrzę na to tylko w perspektywie tego meczu oraz tego sezonu. Patrzę na 18 miesięcy pracy van Gaala w United. Wydał ponad 250 mln funtów. To 18 miesięcy rozczarowań, biorąc pod uwagę wydane pieniądze. Myślę, że van Gaal jest teraz pod dużą presją. Puchar Anglii i Liga Europy to jego dwa koła ratunkowe. Sytuacja w lidze jest dobra, ale pojawiły się ogromne znaki zapytania”

9. Rewelacyjny Zenit Sankt Petersburg

Rosyjska ekipa prowadzona przez Andre Villasa-Boasa była prawdopodobnie największą pozytywną niespodzianką fazy grupowej. Wygrała 5 meczów z rzędu i pewnie, z pierwszego miejsca, wyszła z grupy H. Na szczególną uwagę zasługują podwójne triumfy (u siebie i na wyjeździe) z solidnymi europejskimi drużynami pokroju Valencii czy Lyonu. Ataki konstruowane przez Zenit były niezwykle energetyczne, przeprowadzane z pasją i na dużej szybkości. Prym w ekipie z Petersburga wiedli ofensywni piłkarze, na czele z Brazylijczykiem Hulkiem (3 gole i 4 asysty), Rosjaninem Artyomem Dzyubą (trzeci strzelec rozgrywek – 6 goli, a do tego dwa finalne dogrania) oraz kreatywnym pomocnikiem, Olegiem Shatovem (dwie bramki i trzy ostatnie podania).

10. Lyon i Valencia największymi rozczarowaniami

Zespoły typowane do zajęcia dwóch pierwszych miejsc w grupie H niespodziewanie musiały przełknąć gorycz porażki. Zarówno Lyon, jak i Valencia bardzo zawiodły w tegorocznej edycji Champions League. Francuski zespół wygrał zaledwie jeden mecz i pożegnał się już na dobre z grą w europejskich pucharach w sezonie 2015/16. Cieniem samego siebie był król strzelców poprzedniego sezonu Ligue 1, Alexander Lacazette, zdobywca zaledwie dwóch goli w tej edycji. Natomiast team z Estadio Mestalla cieszył się z wygranej tylko dwa razy i ostatecznie będzie musiał się zadowolić występami w rozgrywkach pocieszenia, Lidze Europy. Główne zarzuty kierowane i wytykane Nietoperzom dotyczyły zbyt małej jakości gry ofensywnej oraz bierności w defensywie, pozbawionej wysokiego poziomu agresji.

Artykuł został także opublikowany na portalu NaszFutbol.com.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz