czwartek, 12 lutego 2015

Stracona szansa polskiego bramkarza. Przemysław Tytoń szuka formy w hiszpańskim Elche CF

 fot. roger gorączniak, CC 3.0
Różnie układają się losy polskich bramkarzy, którzy od wielu lat kontynuują swoje kariery za granicą. Jedni mają pewne i niepodważalne miejsca w swoich zespołach, a inni próbują często bezskutecznie, przebić się do podstawowej jedenastki. Odosobnionym przypadkiem jest polski bramkarz Przemysław Tytoń, który po bardzo dobrym występie na Euro 2012 w barwach reprezentacji Polski mocno spuścił z tonu i od tamtego czasu jego karierę można określić jako sinusoidę, a konkretnie krzywą opadającą z kilkoma pojedynczymi przebłyskami. Można je policzyć dosłownie na palcach jednej ręki. Biorąc pod uwagę całokształt, były reprezentacyjny golkiper stracił swoją szansę, a jego wartość sportowa i forma mocno spadły. Dlaczego Tytoń się pogubił i nie gra aktualnie na miarę swojego talentu?

Głośno o polskim bramkarzu zrobiło się podczas turnieju Euro 2012 rozgrywanego na boiskach Polski i Ukrainy. Wychowanek Hetmana Zamość w spotkaniu inauguracyjnym z Grecją był tylko zawodnikiem rezerwowym. Dochodziła 70. minuta meczu, kiedy podstawowy golkiper „Biało-czerwonych” Wojciech Szczęsny sfaulował rywala i dostał czerwoną kartkę. Do bramki wskoczył z marszu kompletnie nierozgrzany Tytoń, który we wspaniałym stylu obronił rzut karny wykonywany przez Giorgiosa Karagounisa. Jego interwencja zapewniła Polakom jeden punkt, a sam stał się bohaterem mediów. Polskiego bramkarza wspomina jego były trener z Górnika Łęczna Krzysztof Chrobak:

- Na linii Przemek zawsze był znakomity. To był jego największy atut, ze względu na niesamowitą dynamikę. Mimo dużego wzrostu, przy każdych testach szybkościowych mieścił się zawsze w trójce najlepszych zawodników w drużynie.

Co ciekawe Tytoń w dzieciństwie był zapalonym tancerzem. W parze z siostrą chodził na lekcje tańca towarzyskiego.

- I stąd zapewne wzięła się ta jego doskonała koordynacja ruchowa - podkreśla Bogusław Kaczmarek.

Trzy grupowe występy w pełnym wymiarze czasowym na Euro 2012 to było przysłowiowe „pięć minut” polskiego golkipera, które mogło mu pomóc w dalszym rozwoju i być trampoliną do transferu, do znacznie mocniejszego klubu niż holenderski PSV Eindhoven. Swego czasu interesował się nim nawet AC Milan, jednak ostatecznie z przenosin do klubu z Mediolanu nic nie wyszło i Polak musiał sobie szukać nowego pracodawcy, bowiem przegrywał rywalizację z Holendrem Jeroenem Zoetem.

Pełna wersja artykułu do przeczytania na portalu FalaSportu.pl w tekście pt. Przemysław Tytoń bezskutecznie szuka formy w hiszpańskim Elche CF

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz