wtorek, 10 czerwca 2014

MŚ 2014. Pięty achillesowe Brazylii i Argentyny

Neymar (na zdj.) znakomicie wykonuje rzuty wolne.
Czy poprowadzi Brazylię do 6. MŚ w historii?,
fot. Tânia Rêgo/ABr, CC 3.0
Do grona największych faworytów MŚ 2014 zaliczają się dwie potęgi z Ameryki Południowej: reprezentacje Canarinhos i Albicelestes. Oba zespoły są bardzo utytułowane i w swojej kolekcji mają wspólnie zdobyte aż siedem Pucharów Świata – Brazylia (pięć), a Argentyna (dwa). Pomimo tego, że szanse obu teamów stoją bardzo wysoko u bukmacherów w mistrzostwach świata, to wcale nie znaczy, że nie mają wrażliwych punktów, w które łatwo ugodzić. Jakie są zatem najsłabsze ogniwa tych dwóch południowo-amerykańskich ekip?

Zacznijmy od reprezentacji prowadzonej przez Luiza Felipe Scolariego. Trener pięciokrotnych Mistrzów Świata ma kłopoty bogactwa niemal na każdej pozycji. Jednak najbardziej newralgiczną formacją, która zdecydowanie odstaje od pozostałych, wydaje się być… atak.

Brazylijczycy w formacji ofensywnej na Mundial będą dysponować czterema napastnikami. O ile do nazwiska Neymara, który ma ogromny wachlarz umiejętności nie można się przyczepić, to już do pozostałych jak najbardziej. W moim odczuciu brazylijscy napastnicy nie gwarantują odpowiedniej jakości, a także nie są zbyt bramkostrzelnymi zawodnikami. Takim graczom jak Fred, Hulk czy też Jo bardzo daleko do umiejętności i klasy wielkich, byłych gwiazd Kanarków, którzy stanowili o sile całej reprezentacji. Wystarczy, chociażby wspomnieć nazwiska Ronaldo - najlepszego snajpera (15 goli) w historii finałów mistrzostw świata, Rivaldo – mistrza świata 20002 i zdobywcę Złotej Piłki za 1999 rok, Bebeto – zdobywcę Pucharu Świata 1994 i wicemistrzostwa 1998, Romario – najlepszego piłkarza i mistrza świata z 1994 roku czy też Pelego – najbardziej utytułowanego piłkarza w historii futbolu, trzykrotnego mistrza świata w latach 1958, 1962 i 1970.

Gospodarz MŚ nie ma także komfortu, jeśli chodzi o obsadę bramki. Fachowcem wysokiej klasy jest Julio Cesar, który na co dzień stoi między słupkami bramki Toronto w MLS. Brazylijczyk mimo już 35 lat na karku od wielu lat ma niepodważalną pozycję w zespole narodowym. W reprezentacji gra od 2004 roku, kiedy to wspólnie z kolegami zdobył Copa America. Na Mundialu w 2006 roku był tylko rezerwowym, jednak cztery lata później w RPA znalazł się w pierwszej jedenastce. Bronił we wszystkich pięciu spotkaniach, a Brazylia swoją przygodę wówczas turnieju zakończyła wówczas na ćwierćfinale po przegranej z Holandią 1:2.

Problem pojawia się jednak, w przypadku ewentualnej kontuzji Cesara. Zaawansowany wiekowo Brazylijczyk nie ma godnego zastępcy, bowiem pozostali dwaj bramkarze powołani na Mundial, czyli Jefferson i Victor – obaj z rodzimej ligi, mają bardzo małe doświadczenie na niwie reprezentacyjnej. Dotychczas bronili barw Canarinhos zaledwie 15 razy.

Drugą południowo-amerykańską reprezentacją, borykającą się ze swoimi problemami, która na tytuł
Reprezentacja Argentyny na sukcesy na MŚ czeka już
długie 28 lat. Czy w Brazylii przełamie złą passę?,
fot. Мысякин Александр, CC 3.0
mistrzów świata czeka już długie 28 lat jest Argentyna. W swoich szeregach posiada wielu graczy światowego formatu. Jednak największe dysproporcje w zespole dwukrotnych mistrzów świata możemy zauważyć pomiędzy linią ataku a obrony. Właśnie ta druga formacja należy do najsłabszych punktów Albicelestes. Trener Alejandro Sabella ma nad czym myśleć przed rozpoczęciem turnieju w Brazylii, aby w jak najlepszy i najmądrzejszy sposób zestawić linię defensywną.

W 16 spotkaniach eliminacyjnych do MŚ Argentyńczycy w zaledwie czterech zachowali czyste konto. Linia obrony nie stanowiła monolitu i była niczym dziurawe sito, ponieważ dopuściła do straty aż 15 goli! Porażka Argentyńczyków z Niemcami 0:4 przed czterema laty w meczu ćwierćfinałowym mistrzostw świata stanowi dla nich przestrogę i nie ma prawa się powtórzyć.

O ile zastrzeżeń do prawej strony, w której prym wiedzie Pabla Zabaleta z Manchesteru City nie ma żadnych, to już pozostali koledzy z linii defensywnej nie gwarantują solidności i pewności na boisku. Co prawda, w ostatnich trzech latach bardzo rozwinął się w Benfice Lizbona Ezequiel Garay, niezwykle bramkostrzelny stoper, autor aż 8 goli w zakończonym sezonie, ale pozostali piłkarze znacznie odstają od swoich bardziej znanych rodaków. 

Alejandro Sabella powołał na Mundial Federico Fernandeza, środkowego defensora Napoli, który ma spore mankamenty. Po pierwsze, słabo wyprowadza piłkę, a po drugie, ma wyraźne braki szybkościowe. Jego zmiennikiem ma być Hugo Campagnaro z Interu Mediolan (z powodzeniem może także grać na prawej stronie) oraz Jose Maria Basanta z meksykańskiego klubu Monterrey, wybierany swego czasu na najlepszego piłkarza ligi meksykańskiej.

Zawodnikiem, który ma grać na lewej stronie obrony jest wysoki Marcos Rojo ze Sportingu Lizbona. Co ciekawe, w portugalskim klubie występuje na co dzień na pozycji… stopera. 24-letni zawodnik swoje znakomite warunki fizyczne będzie mógł potwierdzić przy stałych fragmentach gry, które są jedną z największych bolączek Albicelestes przy bronieniu dostępu do własnej bramki.

Rzutem na taśmę w kadrze znalazł się 33-letni obrońca Manchesteru City - Martin Demichelis, który najlepsze lata kariery ma już dawno za sobą i im starszy, tym popełnia coraz więcej błędów. Argentyńczyk ostatni raz w kadrze grał 3 lata temu, ale pewnością nie powiedział jeszcze ostatecznego słowa w walce o miejsce w pierwszej jedenastce z Fernandezem. 

Kłopoty Argentyńczyków nie kończą się tylko na obronie, ale dotyczą także pozycji bramkarza. Powołani do tej formacji zawodnicy są, delikatnie rzecz ujmując, graczami przeciętnymi. Wielką sensacją jest fakt, że w kadrze na Mundial nie znalazł się Willy Caballero, który jest notorycznie pomijany przez kolejnych selekcjonerów. „Portero” hiszpańskiej Malagi ma za sobą doskonały sezon w lidze hiszpańskiej. Nie do pomyślenia jest to, że dotychczas ani razu nie było mu dane zagrać w barwach dorosłej reprezentacji. Był za to członkiem ekipy, która na IO w 2004 roku zdobyła złoto. Co warte podkreślenia, w aż 11 meczach Primera Division sezonu 2013/14 nie puścił żadnej bramki.

Wobec braku, prawdopodobnie najlepszego w tej chwili golkipera argentyńskiego, w „23”, która poleci do Brazylii, znaleźli się: Sergio Romero, doświadczony, mający 45 występów w kadrze, uczestnik Mundialu w RPA (cały ostatni sezon spędził na ławce we francuskim AS Monaco), Mariano Andujar, który z włoską Catanią spadł do Serie B oraz debiutant, będący dopiero trzecim w hierarchii - Augustin Orion z argentyńskiego Boca Juniors.

Pierwszy z wymienionych w sezonie 2013/14 zagrał w zaledwie 1 meczu ligowym i 9 pucharowych. Do tej pory największym sukcesem w karierze 27-letniego golkipera było mistrzostwo Holandii wywalczone z AZ Alkmaar w 2009 roku oraz złoty medal IO zdobyty w barwach Albicelestes w 2008 roku. Drugi golkiper argentyńskiej kadry – Andujar, rozegrał bardzo słaby sezon w klubie z Sycylii. Dopuścił do straty ponad 40 goli w rozgrywkach Serie A i za część z nich można go obarczyć. Natomiast trzeci z nich – Orion, bronił najsolidniej ze wszystkich powołanych przez Alejandro Sabellę i miał pewne miejsce w klubie z rodzimej ligi. Dodatkowo aż 12 razy zachował czyste konto.

Jak widać, trenerzy reprezentacji Brazylii i Argentyny mają swoje problemy przed rozpoczynającymi się 12 czerwca mistrzostwami świata. Czy naszpikowane piłkarzami klasy światowej dwie potęgi z Ameryki Południowej będą w stanie skutecznie zamaskować swoje mankamenty w poszczególnych formacjach, w przypadku Canarinhos - przede wszystkim w ataku, a Albicelestes - w obronie i w bramce i czy owe niedoskonałości nie będą miały żadnego negatywnego wpływu w walce o medale podczas turnieju w Brazylii?

Artykuł został opublikowany w portalu neomedia.info.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz